Weird West to debiutancka produkcja WolfEye Studios, która próbuje łamać klasyczne szkice znane z westernów poprzez wprowadzenie do świata elementów fantastycznych. Ale czy takie połączenie ma w ogóle rację bytu?
Dziki zachód kojarzy się wszystkim z kowbojami, rewolwerami, piaszczystym krajobrazem i litrami whiskey wylewanymi w upalnych tawernach. Jako że powstała już pewna gra idealnie obrazująca te czasy z historii Ameryki, twórcy z Wolf Eye Studios musieli wykazać się dozą kreatywności, aby stworzyć grę, która zainteresuje graczy nietuzinkowym podejściem do świata rewolwerowców. I chyba im się to udało, bo dziki zachód zamieszkany przez humanoidalne świnie, wilkołaki, czy zombie potrafił mnie zainteresować i wzbudził ciekawość, co czeka mnie w dalszej części mojej podróży z Weird West.
Zobacz również: Najlepsze gry 2022 roku
W Weird West wcielamy się w pięciu bohaterów: łowczynię nagród, człowieka świnię, indiańskiego łucznika, maga, oraz wilkołaka. Historie poszczególnych bohaterów poznajemy po kolei wykonując ich zadania fabularne. Co najbardziej interesujące wcielając się w kolejne postacie cały czas pozostajemy w świadomości swojego poprzedniego życia. Oznacza to, że przeżywamy swego rodzaju reinkarnację i choć wcielamy się w całkiem nowego bohatera, jakaś cząstka nas pozostaje niezmienna. Ich losy, choć determinowane przez osobiste pobudki, w pewnym momencie łączą się w całość dając nam intrygujący obraz dziwnego zachodu.
Zobacz również: Najlepsze gry z superbohaterami
Weird West oferuje spore możliwości pokonywania naszych adwersarzy. Od broni białej do palnej. Po cichu i z hukiem. W tej materii mamy pełną dowolności. Oczywiście każda z postaci w którą się wcielimy może pochwalić się swoimi specjalnymi umiejętnościami. Wprowadza to znaczne urozmaicenie do – nie da się ukryć – nieco monotonnej rozgrywki. Dodatkowo na swojej drodze natkniemy się na elementy otoczenia, które będziemy mogli wykorzystać w walce. Są to głównie beczki wypełnione prochem, trucizną, czy wodą. Z ich pomocą możemy siać jeszcze większe zniszczenia w szeregach wrogów.
Zobacz również: Horizon Forbidden West – recenzja gry. Witaj nowa generacjo!
Choć mechanika konfrontacji z przeciwnikami jest dość mocno rozbudowana to nie da się oprzeć wrażeniu, że wszystko dzieje się strasznie szybko i chaotycznie. Dlatego mimo, że posiadałem masę umiejętności bojowych ostatecznie korzystałem z tylko kilku z nich, a główną siłą ofensywną pozostawały wystrzeliwane seryjnie naboje z moich broni. Naprawdę nie wiem czy nie lepiej sprawdziłby się tutaj system walki turowej, która pozwoliłaby na lepsze zgłębienie dostępnych zdolności i bardziej taktyczne podejście do walki.
Zobacz również: Kirby and the Forgotten Land – recenzja gry. Różowa kulka Odyssey
Największą zaleta Wierd West jest eksploracja. Ale zanim o niej, trzeba wspomnieć o tym jak skonstruowany jest świat gry. Do dyspozycji gracza oddany zostaje naprawdę spory świat podzielony na mniejsze plansze. Nie poruszamy się tutaj swobodnie po całej mapie, a za pomocą szybkiej podróży przenosimy się z miejsca na miejsce. Może to być większe miasto, a czasem tylko niewielkie pustkowie z ukrytymi podziemiami. Podczas podróży z punktu A do punktu B często napotkamy losowe zdarzenia. Najczęściej są to bandyci, których musimy pokonać aby ruszyć dalej. Rzadziej (a szkoda) są to napotkane postacie niezależne, które mają dla nas jakieś zadanie, albo wnoszą coś nowego do wątku fabularnego.
Zobacz również: Najlepsze seriale HBO
No ale miało być o eksploracji. Wierd West zmusza nas niemalże do dotknięcia każdej rzeczy jaka znajduje się na mapie. Nie mamy tu możliwości podświetlenia wszystkich przedmiotów z jakimi możemy wejść w interakcję, dlatego do każdego z nich musimy podejść i sprawdzić czy nie skrywa on potencjalnie wartościowych przedmiotów. Eksploracja dzikiego zachodu sprawiła mi najwięcej przyjemności, bo choć było to mozolne zadanie, to często byłem nagradzany za swój trud. Dzięki podziałowi mapy na mniejsze plansze eksploracja nie przerasta gracza i nie jest złem koniecznym, a sposób w jaki została zaprojektowana daje dodatkową satysfakcję.
Zobacz również: LEGO Gwiezdne Wojny: Saga Skywalkerów – recenzja gry. Nostalgia jest silna w tym tytule
Niestety, różnorodność lokacji nie powala. Większość z nich jest stworzona na jedno kopyto i momentami można odnieść wrażenie, że wracamy do tych samych miejsc po wielokroć. Gameplay również pozostawia wiele do życznia, gdyż poza walką i eksploracją nie oferuje nam nic więcej. Kiedy już myślałem, że jakieś zadanie wprowadzi nieco świeżości do rozgrywki spotykało mnie rozczarowanie. Zaraz okazywało się, że znowu musze wytłuc całą wioskę złoczyńców i na tym koniec. Jedynym promykiem nadziei są nowi bohaterowie i ich zdolności. A po za tym, na zachodzie bez zmian.
Wierd West to produkcja o nie wykorzystanym potencjale. Intrygująca historia i atrakcyjna oprawa graficzna przegrywa z monotonią odwiedzanych lokacji i seryjnie wystrzeliwanymi pociskami. A szkoda, bo czuć tu potencjał izometrycznego RPG-a na miarę chociażby Divinity. Jeżeli twórcy nie porzucą tego projektu i wyciągną wnioski z popełnionych błędów, to kolejna odsłona Wierd West może znaleźć liczne grono entuzjastów, a póki co mamy do czynienia z kolejnym śreniakiem.