Horizon Forbidden West – recenzja gry. Witaj nowa generacjo!

Była sobie kiedyś gra, całkiem oryginalna w swoich założeniach. Z interesującym pomysłem na siebie i ciekawym gameplayem. Jednak gra ta nie miała w sobie krzty głębi, jej bohaterowie byli smutni, zbyt poważni, a przy tym wszystkim całkowicie nijacy. Tą grą było Horizon Zero Dawn. Po kilku latach jej twórcy stworzyli kontynuacje swojego pomysłu, lecz tym razem było inaczej…

Przyznaje się – Horizon Zero Dawn mnie nie uwiodło, dlatego też nie miałem żadnych oczekiwań względem jej kontynuacji. Ot, taka ciekawostka żeby sprawdzić możliwości nowej konsoli. Nie zmienia to faktu, że jedynka wyglądała całkiem imponująco i nie ukrywam, poskramianie maszyn sprawiało mi do pewnego momentu frajdę. Niestety z biegiem czasu gra zaczęła mnie nudzić, a największy wpływ na to miało brak ciekawych aktywności pobocznych i miałkie postacie napotykane podczas gry. Szczerze? Ciężko mi było przypomnieć sobie jakąkolwiek z nich przed rozpoczęciem Horizon Forbidden West.

Zobacz również: Dying Light 2 – Recenzja gry. Światełko nadziei

Po co tak wspominam Horizon Zero Dawn? A no po to, żeby zaznaczyć że nie jestem psychofanem marki (chociaż chyba już nim zostałem, czego dowiecie się z dalszej części recenzji) oraz po to, żeby uświadomić was, że wszystkie zarzuty jakie miałem w stosunku do pierwszej części przygód Aloy, w dwójce stają się jej największymi zaletami. Ten świat żyje, a zamieszkujący go ludzie mają swój charakter i nie są już pustymi, pozbawionymi emocji skorupami. No dobra ale zacznijmy od początku.

W Horizon Forbidden West ponownie wcielamy się w rudowłosą wojowniczkę o imieniu Aloy. Akcja gry toczy się po wydarzeniach z pierwszej części, kiedy to na świecie zapanowała równowaga. Nie trwała ona jednak zbyt długo, a na horyzoncie pojawiło się nowe zagrożenie. Bohaterka musi ruszyć na zachód, aby odnaleźć źródło rozprzestrzeniającej się zarazy oraz przywrócić do „życia” GAIĘ – czyli sztuczną inteligencję czuwającą nad prawidłowym funkcjonowaniem planety.

horizon forbidden west

Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery filmów, gier i komiksów lutego

Główny wątek fabularny jest ciekawy, ale nie jest to najbardziej przejmująca opowieść w historii gier. Mimo to może on zainteresować gracza. W dużej mierze zasługa w tym świetnie napisanych postaci. Każdy napotkany NPC ma do opowiedzenia swoją historię, dzięki czemu otrzymujemy naprawdę wiarygodną iluzję świata do którego trafiamy. Tutaj nie wszystko kręci się wokół głównej bohaterki i jej misji ratowania świata przed zagładą. W tle napotykamy ludzi żyjących swoim przyziemnym życiem, zatroskanych codziennymi problemami.

horizon forbidden west

Zobacz również: Najlepsze gry dekady 2010-2019

Dzięki temu nawet misje poboczne stały się interesujące. Każda z nich jest w pewien sposób umotywowana i nie ogranicza się do błahych zadań idź – zabij – wróć. Tak jak w trzecim Wiedźminie, tak i tu pozornie proste zadanie staje się osobną historią, a wykonanie go daje dodatkową satysfakcję. W ogóle rozmowy ze zleceniodawcami to czysta przyjemność. Każdy z nich jest inny, ma inne doświadczenia, a rozbudowane opcje dialogowe pozwolą wam poznać ich jeszcze lepiej.

Musze wspomnieć tutaj o rzeczy która urzekła mnie chyba najbardziej – animacje twarzy postaci. Ludzie, te cutscenki wyglądają jak cinematic trailery sprzed paru lat! Postacie swoimi grymasami na twarzy wyrażają więcej niż tysiąc słów. #współpraca Coś takiego widziałem tylko w L.A. Noire, gdzie na podstawie analizy twarzy przesłuchiwanych osób opierało się śledztwo. Momentami grając w Horizon Forbidden West ma się wrażenie, że ogląda się film z prawdziwymi aktorami, serio. Aż strach pomyśleć jak będą wyglądały gry za kilka lat.

horizon forbidden west

Zobacz również: Pagan: Kontrola – recenzja DLC. Jak to jest być królem, dobrze?

W produkcjach z otwartym światem najtrudniejszym zadaniem wydaje się wypełnienie go aktywnościami, które możemy podejmować pomiędzy misjami z głównego wątku. Czy twórcy z Guerilla Games postawili na całej mapie sto kapliczek, gdzie pogłaszczemy liska? Czy mapa wypełniona jest gniazdami potworów? I tak i nie. Bo oczywiście znajdują się tutaj dość liczne obozy buntowników do zlikwidowania, ale na tym nie koniec. Świat gry wypełniony jest masą dodatkowych zadań, takich wspomnianych lisków jak w Ghost of Tsushima, tyle że o wiele bardziej rozbudowanych.

horizon forbidden west

Zobacz również: Uncharted – recenzja filmu. Można stworzyć dobry film na podstawie gry? No można!

Na przykład znajdziemy stare zdjęcia, które musimy dopasować do faktycznego miejsca w świecie, dzięki czemu możemy zobaczyć jak wyglądało ono przed zagładą. Trafimy do ruin z reliktem, gdzie musimy zmierzyć się z niezbyt skomplikowanymi zagadkami, za których rozwiązanie w nagrodę otrzymamy rzadkie przedmioty. Tereny łowieckie w których zmierzymy się z maszynami i zdobędziemy cenne surowce. Wyzwania wspinaczkowe, żyrafy które po zdobyciu odsłaniają część mapy… Jest tego naprawdę sporo, a co najważniejsze dzięki temu, że twórcy postawili na różnorodność a nie ilość, to po prostu chce się je wykonywać.

horizon forbidden west

Zobacz również: Uncharted: Legacy of Thieves – recenzja gry. Jeden z najgorszych remasterów

Jeśli chodzi o walkę, to tak rozbudowany system jest czymś wręcz niespotykanym. Każda z maszyn ma swoje słabe punkty oraz jest mniej lub bardziej narażona na działanie konkretnych żywiołów. Tego wszystkiego dowiadujemy się poprzez skanowanie za pomocą Focusa, który później tworzy bestiariusz gdzie gromadzi zdobytą wiedzę. Do naszej dyspozycji oddany zostaje olbrzymi arsenał broni, który możemy kupować od sprzedawców na całym świecie, a później dodatkowo ulepszać go za pomocą zebranych surowców. Do tego masa pułapek, umiejętności specjalnych i stajemy się prawdziwą maszyna do zabijania… maszyn.

horizon forbidden west

Zobacz również: Pokemon Legends: Arceus – recenzja. Gra z Game Cube’a na Nintendo Switch

Oczywiście tak jak w pierwszej części tak i tu możemy przejmować kontrolę nad napotkanymi robo-zwierzątkami. Ale nie jest to takie proste. Najpierw musimy udać się do kotła (jedna z aktywności pobocznych), gdzie musimy wykazać się umiejętnościami wspinaczki, a potem stawić czoła niejednej olbrzymiej bestii. Kiedy to zrobimy zdobędziemy wstępną wiedzę jak zdominować dane maszyny. Ale na tym nie koniec. Zanim zdobędziemy możliwość dominacji, musimy zdobyć konkretne części danej maszyny, a uda nam się to tylko poprzez odrąbanie ich w walce. Dopiero potem w naszym centrum dowodzenia jesteśmy w stanie uzyskać zdolność dominacji konkretnego gatunku. Pachnie trochę jak Monster Hunter co?

horizon forbidden west

Zobacz również: Oryginalne planszówki – przegląd gier planszowych o wyjątkowo unikalnej tematyce #1

Nie mogę nie wspomnieć o tym pięknym, zdumiewającym świecie. Moją największą obawą było to, że przez większość rozgrywki będziemy przemierzać pustynne tereny, które kojarzą się z wszechogarniającą pustką. Nic bardziej mylnego. Zakazany zachód to nie tylko pustynia ale i mroźne wzgórza, czy gęste dżungle. Ileż razy podczas gry zatrzymywałem się żeby napawać się pięknymi widokami ruin dawnej cywilizacji – to wiem tylko ja. Tak pięknego świata w grze jeszcze nie widzieliście. Do tego wypełniony jest on masą wyjątkowych znajdziek mających realny wpływ na naszą rozgrywkę, a nie tylko zaśmiecających ekwipunek.

horizon forbidden west

Zobacz również: God of War – Uwikłani w mit

Horizon Forbidden West to nowa era gier RPG. To mieszanka najlepszych elementów z waszych ulubionych gier. Guerilla Games potrafili zainspirować się rozwiązaniami z innych produkcji, a później we właściwy sposób zaimplementowali je w swojej grze. Ten świat wchłonie was urzekającymi historiami, dynamicznym i rozbudowanym gameplay’em, a wizualny majstersztyk sprawi, że nie raz będziecie przecierać oczy ze zdumienia. Na pewno zapomniałem jeszcze o wielu rzeczach, które zachwyciły mnie w tej produkcji, dlatego najlepiej już lećcie do sklepu i przekonajcie się na własnej skórze jak piękny i ciekawy jest zakazany zachód. A i jeszcze jedno, Horizon Forbidden West przeczy stwierdzeniu, że nie powinno kupować się gier na premierę, bo trudno tu doszukać się jakichkolwiek większych błędów. Horizon Forbidden West to po prostu gra kompletna.

Plusy

  • oprawa graficzna i animacje twarzy
  • niezwykle rozbudowany gameplay
  • masa interesujących aktywności pobocznych

Ocena

9 / 10

Minusy

  • nie wykryto
Maksymilian Sikorski

Kinematograficzny boomer. Superbohaterskie kino omija szerokim łukiem, racząc się kolejnymi filmami ubiegłego wieku. Ponadto nałogowy konsolowiec, który większość czasu spędza na wymachiwaniu mieczem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze