Rok 2022, pierwszy, w którym branża muzyczna i wielu Artystów w końcu może odetchnąć od covidowych problemów jest dla wielu czasem przełomowym. Jednym z jego beneficjentów jest z pewnością zespół T.Love, który po latach (tak, trochę to trwało) degrengolady wracają w naprawdę zaskakująco dobrym stylu z płytą Hau! Hau!
XXI wiek nie był do tej pory zbyt udany dla tego kultowego zespołu. Tak naprawdę tylko Model 01 z 2001 roku zostawia po sobie wielkie przeboje (Nie, Nie, Nie, Jazda, Ajrisz), komercyjny i artystyczny sukces w pełnym tego słowa znaczenia. Kolejne albumy – I Hate Rock’n’Roll (2006,), Old is Gold (2012), T.Love (2016), to już równia pochyła. Wreszcie w 2017 roku podjęto decyzję o zawieszeniu działalności. W tym czasie nie próżnował lider T.Love, Muniek Staszczyk, który rozpoczął współpracę z świetnym menedżerem Pawłem Walickim (współpraca m.in. z Voo Voo, Fisz Emade Tworzywo) i już pod skrzydłami jego firmy Art2 Music nagrał (i wydał w wydawnictwie muzycznym Agora) i wypromował świetnie przyjętą płytę Syn Miasta z wielkim hitem Pola.
Zobacz również: Latarnik – Marianna – recenzja płyty
Podejrzewam, że to dało impuls do reaktywacji T.Love w tym najlepszym składzie, czyli Staszczyk, Polak, Nazimek, Perkowski i powracający do składu po aż 27 latach rozłąki gitarzysta Jan Benedek. I to, według mnie jego obecność najbardziej wpłynęła na jakość płyty Hau! Hau!. Benedek skomponował i współprodukował całość. Zawsze uważałem, że to wyjątkowo zdolny twórca, co udowodnił podczas grania w T.Love w latach 90-tych, a także w solowej działalności, która nigdy jednak nie osiągnęła jakiegokolwiek sukcesu komercyjnego. Tutaj, wraz tekściarzem Muńkiem tworzą duet idealny. Teksty i wokal idealnie współgrają z melodiami i smaczkami produkcyjnymi.
Powrót do legendarnego składu nie znaczy jednak, że na Hau! Hau! uświadczymy patentów znanych z takich płyt jak choćby Prymityw. To zaskakująco nowoczesna płyta. I też mało gitarowa (co myślę, że dla części fanów będzie to spory minus). Jednak chwytliwość piosenek powala, bo przecież tego zawsze oczekiwaliśmy od T.Love – przebojowości. Już jeden mamy – Pochodnia z gościnnym udziałem Kasi Sienkiewicz z zespołu Kwiatu Jabłoni to już power play w stacjach radiowych (ich pierwszy od wielu lat). Ale jest tu też sporo innych potencjałów na hity – Deszcz, Ja Ciebie kocham, Tomek (z tekstem nawiązującym do Wychowania) czy najbardziej czadowa Ponura Żniwiarka.
Zobacz również: 3rd Secret – 3rd Secret – recenzja płyty
Warto też wspomnieć, że oprócz wspomnianej Kasi Sienkiewicz (rewelacyjnie pasującej do wokalu Muńka) mamy jeszcze jednego gościa – w Tutto Bene nawija Sokół (swoją drogą historia zatacza koło, bo T.Love jako jeden z pierwszych rockowych zespołów, gdy absolutnie nie było to jeszcze modne, zaprosił do jednego z utworów rapera – był to Fisz w piosence Softakiera, nagranym na album Model 01). Jak widać, zmiany (nowy management w postaci wspomnianego już Art2 Music, który przejął nie tylko solowego Muńka ale później cały zespół), nowy wydawca (Universal Music) wyszły tu tylko na dobre. Nie ma zadęcia, nie ma odcinania kuponów, jest świeżość i moc. I tymi atutami, a przede wszystkim dobrymi piosenkami zawstydzają młodziaków.
Jaka jest różnica między utworami disco polo, a piosenką “Pochodnia”, bądź, co bądź, rockowej kapeli T.Love?
“Old is Gold” to równia pochyła?… Może nie było tam komercyjnych przebojów ale artystycznie to jest absolutna czołówka T.Love i jedna z najlepszych płyt 2012…