DCeased. Martwa Planeta – recenzja komiksu. 'Suicidal comeback’

Apokalipsa wciąż trwa. Kolejna część cyklu Zombieland w stylu DC ujrzała niedawno światło dzienne. Z pełnym przekonaniem mogę powiedzieć, że nadal – na całe szczęście – nie widzę spadku formy. Jest to jedna z tych serii, która nieustannie trzyma swój wyrobiony poziom. Na czym skupia się nowy rozdział tej historii?

Fabuła komiksu DCeased – Martwa Planeta dzieje się 5 lat po wydarzeniach z poprzedniej części. Ocalali superbohaterowie dokonali masowej ewakuacji zdrowej ludności na alternatywną Ziemię-2. Tam odnaleźli nowy dom, co nie znaczy, że uwolnili się od wszelkich problemów. Tamtejszy wymiar również miał swoje zagrożenia, wymagające interwencji Ligi. Podczas gdy Batman, Superman i Wonder Woman – oczywiście w nowych odsłonach – walczą z najeźdźcami na Ziemi-2, na ich rodzimej planecie wysłany zostaje sygnał SOS…

Delikatnie tutaj zaspoileruję (co jednak nie zaburzy wam odbioru powieści), że nadawcą jest cudem ocalały Cyborg. Próbuje on ściągnąć bohaterów na ten świat, bowiem odkrył sposób na jego ocalenie. Damian Wayne, Jonathan Kent i Cassie Sandsmark razem z innymi herosami wracają na opanowaną przez wirus Antyżycia planetę by podjąć ostatnią samobójczą misję.

Zobacz również: DCeased. Nadzieja na końcu świata – recenzja komiksu

Odmiennie do poprzednich części w Martwej Planecie twórcy postawili nieco mocniej, ale wciąż nie diametralnie na samą fabułę i wszelkie zwroty akcji. Już wcześniej mieliśmy sporo zaskakujących momentów i plot twistów, jednak tutaj mam wrażenie, że szaleńcza akcja i tempo ustępują nieco miejsca intrydze i przedstawieniu misji ratunkowej. Dodatkowo mamy tu więcej wątków, które z początku biegnąc osobno zbiegają się w kulminacyjnym starciu. Ponownie co prawda mamy tutaj przedstawienie akcji z kilku różnych perspektyw. Jednak pierwszy raz czytając miałem wrażenie, że aspekt fabularny został znacznie lepiej przygotowany. To po prostu czuć czytając kolejne strony.

Sceny akcji nieco wyhamowały, choć wciąż jest ich dużo. Po prostu bardziej skupiono się tutaj na doszlifowaniu fabuły. Tak jak w poprzednich częściach, głównie w 2. tomie największą frajdę sprawiała totalna rozwałka i droga przez piekło ostatnich ocalałych bohaterów, tak tutaj największą frajdę sprawia obserwowanie, jak herosi przygotowują stopniowo plan ocalenia świata. A same plany, przygotowywane przez różne strony są naprawdę ciekawie zaprezentowane.

Historia dzieli się tutaj na dwa główne wątki. Każdy skupia się na innym aspekcie zagrożenia. Pierwszy, to działania Johna Constantine’a. Drugi to oczywiście poczynania nowych Batmana, Supermana i Wonder Woman. Trzeba tu podkreślić, że wszyscy bohaterowie są naprawdę wyraziści, świetnie napisani i zaprezentowani. Nie dostrzegłem, aby któryś został zepchnięty w cień na poczet innych, potężniejszych kolegów. Każdy coś do tej misji wnosi, pomaga ze swojej strony, dokłada swoją cegiełkę. Cała ewolucja tego świata, przedstawionego w serii DCeased jest naprawdę świetnie poprowadzona. Damian Wayne i Jon Kent świetnie sprawdzają się w swoich nowych rolach, po przejęciu schedy po swoich rodzicach. Fajnie oglądało się ich relację ze sobą nawzajem i pozostałymi bohaterami. Powrót Johna Constantine’a to również genialny punkt programu. Jego fani będą zachwyceni. Widać, że scenarzysta dobrze rozumie wszystkie postacie, potrafi się w nie wczuć i dobrze poprowadzić ich losy.

Zobacz również: Bezmiłość – recenzja książki. Jedna z najlepszych powieści ostatnich lat

Fabuła jest napakowana adrenaliną, ale nie w wyniku ogromnej ilości pojedynków, a dzięki świetnie zbudowanemu napięciu. Co stronę czuć klimat zagrożenia, lepiej niż w poprzednich odsłonach. Zupełnie tak, jakbyśmy mieli zadawać sobie pytanie: „Co jeszcze może się spie****ć?”. DCeased – Martwa Planeta stawia na postapokaliptyczny charakter, co pewien czas serwuje nam ciekawe starcia i jednocześnie świetnie prowadzi fabułę, dzięki czemu z ciekawością śledzimy poczynania głównych bohaterów, niekoniecznie czyste i moralne. Dzięki tej szarości po raz kolejny historia trzyma nas za gardło przez większość lektury. Na całe szczęście tom obdarto prawie do goła z niepotrzebnych patetyzmów, których w całym cyklu i tak było mało. Nie ma tu też tylu wzruszeń co w poprzednich częściach, ale i tutaj nie odczuwam jakiejś dramatycznej pustki z tego powodu. Siła drzemie tutaj po prostu w innych aspektach.

DCeased. Martwa Planeta

Mimo, że pewien rozdział definitywnie się zakończył, czuć, że finał jeszcze przed nami. Mam nadzieję, że wkrótce będzie dane nam go przeczytać. Ponieważ mimo nieco prymitywnego motywu, poprowadzonego w niezwykle dobry i ciekawy sposób jest to jedna z moich ulubionych serii komiksowych, nie tylko od DC. Pomyśleć, że nigdy nie przepadałem za wątkiem zombiaków. Miła niespodzianka. Duża dawka adrenaliny i pełna napięcia fabuła to silne opoki tej części. Cieszy mnie fakt, że DCeased – Martwa Planeta trzyma swój bardzo wysoki poziom. Mimo braku klasycznych bohaterów i kilku niepotrzebnych skrótów wiem na pewno, że fani serii będą bardzo zadowoleni.

Plusy

  • Bardzo dobrze, ciekawie poprowadzona fabuła
  • Po raz kolejny genialnie napisane postacie
  • Pełna napięcia i klimatu historia

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Nowe wersje klasycznych herosów mimo wszystko nie wszystkim mogą przypasować
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze