Lou – recenzja filmu. Dramat rodzinny pod płaszczykiem thrillera

Zawsze do filmów ze znaczkiem „Netflix Originals” podchodzę z niemałą rezerwą. Podobnie było w przypadku Lou.

Logo to stanowi bowiem dla mnie synonim koszyka na tanie DVD w dyskoncie, z tą jednak różnicą, że niejednokrotnie trafić możemy na znane gęby i wysoki budżet, za sprawą czego produkcje te szybko pozycjonują się w TOP10 oglądanych na platformie. Wszystko to po to aby zostać zapomnianymi najpóźniej po miesiącu od premiery i nie później niż godzinie po seansie. Lou jednak na swój sposób się w tym gronie wyróżnia jako istny potwór Frankensteina. Wszak jak inaczej możemy nazwać hybrydę Halloween z 2018 roku, Johna Wicka i Mody na sukces?

Zobacz również: Najlepsze seriale Netflixa

Lou opowiada historię tytułowej bohaterki, kobiety w dojrzałym wieku (Allison Janney), żyjącej w samotności, niosącej znamiona jakiejś traumy. Planuje ona opuszczenie swojego dotychczasowego miejsca bytowania, malowniczej wyspy klimatem mocno przypominającą amerykańskie południe. Spokój Lou zostaje jednak przerwany przez Jej sąsiadkę, młodą matkę (Jurnee Smollett), której córka została porwana w trakcie szalejącej burzy. Nasza bojowa heroina rusza więc do akcji aby wesprzeć drugą kobietę. Zaczyna się polowanie na porywacza.

Intryga, choć schematyczna, wciąga i prowadzona jest w naprawdę satysfakcjonujący sposób. Podoba mi się szczególnie zmiana dynamiki, gdzie to nasza protagonistka jest łowcą, zaś antagonista-porywacz gra rolę zwierzyny. Stanowi to jedno z wielu podobieństw do Halloween z 2018 roku. Drugie najwyraźniejsze skojarzenie to sportretowanie głównej bohaterki na wzór Laurie Stroute, kobiety w dojrzałym wieku, jednak czynnej w działaniu. Nie jest to jednak płytkie i bezrefleksyjne przeniesienie męskiego stereotypu charakterystycznego dla kina akcji. Lou wykorzystuje fakt bycia kobietą w społeczeństwie, dokładając do tego atrybut siły, czego możemy być świadkami w scenach akcji. Nieszablonowe użycie konserwy zasługuje na dużego plusa pod koniec recenzji!

Zobacz również: Uśmiechnij się – recenzja filmu. O tym jak robimy dobrą minę do złej gry.

Lou (2022), Kadr z filmu
Lou (2022), Kadr z filmu
Tropy rodem z kina akcji czy thrillera są tutaj jedynie zasłoną i niejako „przynętą” na widzów. Skrywają one bowiem historię o rodzinnych dramatach. Nieszczęśliwe małżeństwo, starość, rodzicielstwo. Mnogość tematów i aż trudno uwierzyć, że się to wszystko zmieściło w niepełnych dwóch godzinach filmowego metrażu. Faktycznie na próżno szukać tu pełnego rozwinięcia wszystkich tych wątków. Jednak jeśli można wyróżnić jeden, na który położono zdecydowany nacisk, to będą to zdecydowanie relację rodzic-dziecko, z  czym zresztą wiąże się plot twist będący mocno w duchu brazylijskich telenoweli.
Warto szczególną uwagę zwrócić na rolę Toma Hardy-ego Logana Marshalla-Greena, który wciela się w rolę porywacza. Docenić należy wysiłek aktora, bo scenariusz niestety absolutnie z nim nie współpracuje i wkłada mu w usta teksty, których w świetle ostatnich oskarżeń nie powstydziłby się Ezra Miller (każdy zrozumie przy scenie z motylkiem).

Zobacz również: Niewidzialna wojna – recenzja filmu. Kwintesencja Vegi

Lou posiada liczne głupotki. Jeśli klimat was nie porwie wiele scen może wypaść komicznie. Zwłaszcza kiedy Moda na sukces bierze górę w końcówce. Na szczególne wyróżnienie w tej kategorii zasługuje scena na plaży. Bez wątpienia mamy do czynienia z produkcją do której można mieć mieszane odczucia. Zalecam ostudzenie oczekiwań, a możecie sobie zapewnić całkiem przyjemny seans na sobotni wieczór do drinka czy niedzielne popołudnie do rosołku.

Plusy

  • Aktorstwo
  • Nieszablonowe wykorzystanie puszki
  • Piękny piesek

Ocena

5.5 / 10

Minusy

  • Scenariusz...
  • To nadal produkcja Netflix Originals
  • Zakończenie sugerujące sequel
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze