Czy hip-hop to nowy pop ?

Już nawet nie pamiętam, skąd się wzięła moja miłość do hip-hopu. Kochałem niezależność, prostotę, pewną niszowość i świadomość tego, że osoba za mikrofonem nie jest tak wcale różna ode mnie. Jednocześnie wolność, która panowała w tym gatunku, pozwalała usłyszeć coś czego w radiu nie uświadczymy, czyli krytykę. Normą było słyszeć krytykę rządu, ludzi, środowiska artystycznego czy po prostu ponurej rzeczywistości. Jednak coś nieuchronnie się zmieniło i ciężko powiedzieć, że pozytywnie. 

Pamiętam, kiedy specjalnie włączałem VIVE i czekałem na parę kawałków z My Name Is Eminema na czele. Ciężko powiedzieć, co mnie w tym pociągało. Przecież ja nawet nie znałem angielskiego, ale jednak zakochałem się w tej muzyce na amen. Potem już poszło jak z górki. Normą u mnie stały się piosenki Eminema, Jay-Z, Snoop Dogga, a z polskich artystów królował u mnie na słuchawkach DonGuralesko. Fajne czasy, kiedy wspomnę sobie, że mama łapała się za głowę, słysząc, czego słucha jej dwunastoletni syn. Teraz jak pomyślę o sobie, to pewnie polskiego rapu słuchałem, żeby sobie poprzeklinać. Koniec, końców nie okazało się to chwilową zajawką. Hip-hop został ze mną dotąd i wątpię, że to się kiedyś zmieni. Nawet jeśli uważam, że idzie w złą stronę.

Nie jest to tekst, w którym będę narzekać, że prawdziwego hip-hopu już nie ma (zresztą Jay-Z i Nas już o tym mówili na początku nowego tysiąclecia), ale po to, żeby zwrócić uwagę na to, co się stało z moim ukochanym gatunkiem.


Wyjście z podziemia


Hip-hop od zawsze był gatunkiem, choć popularnym to jednak nadal niszowym. Treści przedstawiane w piosenkach uchodziły za zbyt kontrowersyjne, żeby przedostać się do mainstreamu. Polityka popularnych radiostacji nie dopuszczała kawałków z wulgaryzmami, czy słowami ogólnie pojętymi za obraźliwe i tak to się utrzymywało. Wyjątkiem była w swoim czasie VIVA, gdzie można było usłyszeć najczęściej kawałki Eminema czy 50 Centa. Zdarzały się również wyjątki wśród piosenek i wykonawców. Każdy pamięta Jeden Osiem L, Mezo czy Libera, którzy byli wtedy jedynymi przedstawicieli polskiego hip-hopu w mainstreamie. Aczkolwiek starzy fani hip-hopu pewnie się teraz śmieją w głos, kiedy piszę o nich w kategorii hip-hopu. Nadal w Stanach w latach 90 na szerokie wody hip-hop wyciągnął MC Hammer, a w Polsce w latach 2000 to mocarne trio. Ten marazm się na naszym rynku utrzymywał jeszcze dosyć długo, aż pojawił się jeden wyjątkowy projekt.

Donatan i jego album Równonoc w roku swojej premiery podbił polski rynek muzyczny, a piosenka Nie lubimy robić, była puszczana wszędzie. Nie ukrywam, że się bardzo z tego cieszyłem. Sam ten projekt darzyłem wtedy wielką sympatią, a trzeba przyznać, że dla fana hip-hopu to było wielkie wydarzenie. W końcu tego słucha cała Polska, a na dodatek Donatan ze swoim albumem pokazał się również na Polsatowej Gali TopTrendy w Sopocie. Piękne jest uczucie, gdy słyszysz w telewizji na żywo swojego ulubionego DonGuralesko. Powiedzmy szczerze, że pasował tam jak stand-up do nocy kabaretowej w Pierdziszewie. Pomimo sukcesu album nie sprawił, że stacje muzyczne spojrzały przychylniej w stronę hip- hopu. Próbowała to zmienić ESKA, ale nadal zmiana na polskim rynku miała dopiero nadejść.

Zobacz również: Drake, 21 Savage – Her Loss – recenzja płyty

ESKA była jedną z niewielu stacji, a z tych popularnych jedyną, która tak promowała hip-hop. Codziennością stała się możliwość posłuchania królującego w USA Lil Wayne’a ze szczególnym wyróżnieniem dla piosenki Lolipop, po 2010 roku Eminema przy okazji jego powrotnego albumu RECOVERY.

Wróćmy już do naszych czasów. Kiedy porównamy sobie tamte lata z samym 2022 rokiem, to doszło wręcz do rewolucji na rynku. Porównajmy rok 2022 do równo dekady wcześniej, czyli 2012 roku. Można tu mówić o deklasacji. W 2012 roku wśród wymienianych hitów nie znalazło się miejsce dla ani jednej piosenki hip-hopowej, czy rapera, a w 2022 w pierwszej 50 można znaleźć aż 22 utwory.

Normą stało się słuchanie Kizo, Szczyla, OTSOCHODZI, Quebonafide, MATY w radiu i nie ukrywam, że moim zdaniem stało się to męczące. Po pierwsze nie rozumiem, dlaczego stacje radiowe biorą dane piosenki, a potem połowę cenzurują, a po drugie te piosenki niczego nie wnoszą. Często są to utwory robione niemalże pod jedno kopyto i nawet samą treścią kręcą się wokół tych samych tematów. Jako fan hip-hopu jestem po prostu już tym znużony, a coś czuję, że to nawet nie jest początek. Utwierdziły mnie w tym najbliższe Mistrzostwa Świata w Piłce Nożnej w Katarze, ponieważ piosenka promująca to wydarzenie też jest hip-hopowa. Nie wiem, jakim cudem mundial przeszedł drogę od takiej np. Waka Waka Shakiry do The World is yours to take Lil Baby’ego. Wątki polityczne wokół tej imprezy odbierają ochotę oglądania reprezentacyjnej piłki nożnej, a ta piosenka w żaden sposób nie wprowadza klimatu mistrzostw.

Dodatkowo wyniki sprzedażowe mówią same za siebie. Weźmy w 2022 na przykład Drake’a, którego każda kolejna płyta bije rekordy popularności, pomimo swojej ograniczonej jakości, a wyniki płyt Denzela Curryego Melt My Eyez See Your Future i Kendricka Lamara Mr Morale & The Big Steppers, które w kategorii hip-hopu konkurują do miana najlepszych w 2022 roku. Wygląda to nieciekawie, niestety z korzyścią dla kanadyjskiego rapera, który przebija konkurentów prawie dwukrotnie. Nadal popularne nie znaczy dobre, ale nadal udowadnia to, że hip-hop, który trafia do mainstreamu, nie jest najwyższej jakości.

Strony: 1 2

Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze