Bastille – Give Me the Future – relacja z koncertu w Warszawie

Jedynie o dwóch zespołach muzycznych mogę powiedzieć, że rzeczywiście znam i słucham wszystkich piosenek. Bastille jest jednym z nich i wreszcie udało mi się wybrać na ich koncert na warszawskim Torwarze. Bilet kupowałam w lutym, jadąc pociągiem, gubiłam zasięg, strona banku nie działała, zablokowałam cztery miejsca. Udało się! Nadszedł upragniony dzień i stanęłam pod sceną.

Bastille to brytyjski zespół, który powstał w 2010 roku i zasłynął hitem Pompeii, który na pewno każdy słyszał w radiu. W lutym 2022 pojawił się ich czwarty album studyjny Give Me the Future. Zespół oprócz własnych albumów nagrywał sporo remiksów lub składanek z tłumem innych artystów, wypuszczanych w serii o wdzięcznym tytule Other People’s Heartache. Spośród tych licznych wydań wyróżnia się jednak najnowszy album. 

Give Me the Future to płyta z motywem przewodnim, a wraz z jej wydaniem pojawiło się tajemnicze Future Inc. Zapowiedzi nowego albumu pokryły się z zapowiedziami produktu, o którym nie było wiadomo wiele. Teledyski singli promujących płytę sugerowały futurystyczne urządzenie, które na podstawie naszych wyborów wykreuje użytkownikom wirtualną rzeczywistość. Brzmi zaskakująco? Sam zamysł nie jest nam obcy w erze VR-ów, ale inicjatywa takiej akcji od zespołu muzycznego intrygowała. Mimo aury tajemniczości znacznie bardziej zainteresował mnie album i wszystko o Future Inc. odpuściłam (do czasu). 

Bastille
Dan Smith, wokalista zespołu

Wybierając się na koncert, nastawiałam się na śpiewanie i dobrą zabawę. Nie zawiodłam się ani trochę. Lider zespołu, Dan Smith, stanął na wysokości zadania. Zagadywał publiczność, podsycał energię i podbił serca fanów, witając Warszawę po polsku. Pochwalił się nie tylko znajomością podstawowych słówek, ale sprawnie przeczytał krótki tekst w naszym języku. Do niektórych zwrotów wracał też w trakcie koncertu, za każdym razem wzbudzając podziw publiczności. W trakcie trasy zespół odwiedza naprawdę wiele krajów i nawet nauczenie się kilku zdań w tylu językach zasługuje na pochwałę. Po pierwszej piosence fani powitali zespół, unosząc w górę dziesiątki napisów Welcome Home wraz z logiem Future Inc. Wydaje mi się, że to ten moment koncertu zrobił z publiczności coś więcej niż tylko tłum, który będzie skakał. Od tamtej chwili naprawdę bawiliśmy się razem. 

Bastille
Fani witający zespół Bastille

Początek koncertu skupił się starych przebojach zespołu, takie jak Thing We Lost In The Fire, Oblivion, czy Those Nights. Ten sentymentalny początek zadziałał świetnie. Z jednej strony budował napięcie, bo przecież wszyscy czekaliśmy na utwory z nowej płyty. A mimo to przyjemnie było usłyszeć piosenki, które znało się już jakiś czas i unieść do góry telefon z latarką. Wreszcie nastąpiło energiczne odśpiewanie Quarter Past Midnight i przejście do najnowszych utworów. 

Zobacz też: Muzyczny Radar Premier #8

Nie zabrakło wzruszających momentów. Jak to na koncertach bywa, publiczność domaga się swoich ulubionych utworów. Tym razem też nie było inaczej i mam wrażenie, że Dan Smith chciał sprawdzić znajomość tekstu wśród fanów. Kiedy usiadł przy pianinie i zagrał kilka początkowych nut Doom Days, publiczność oszalała, rozpoznając utwór z płyty o tym samym tytule. Następnie bez zająknięcia widownia wyśpiewała cały tekst, a warto zaznaczyć, że wokalista zmienił kolejność zwrotek, nie było więc łatwo. Bastille po raz kolejny udowodniło, że śmiało wchodzi w interakcję ze słuchaczami. Koncert zakończył się żywą piosenka Shut Off The Lights (We Don’t Need Them To Dance). Ten ostatni utwór oddał idealnie całą pozytywną energię wydarzenia i długo po zakończeniu koncertu nucił mi się jeszcze w głowie. 

Nie mogę też zapomnieć o Alice Merton jako supporcie. W dużej mierze to jej koncert przyczynił się do rozgrzania widowni. Weszła na scenę pełna radości i energii, zagadywała widownię i zagrała niewypuszczoną jeszcze piosenkę. Z nadmiaru wrażeń nie jestem w stanie przywołać tytułu, ale możemy się jej spodziewać w niedalekiej przyszłości. Finałowe wyśpiewanie hitu No Roots było z kolei zapowiedzią wspólnoty, którą poczułam przy muzyce Bastille.

Zobacz też: Black Eyed Peas – ELEVATION – recenzja płyty

Co jeszcze mogę dodać? Dokładnie tego oczekiwałam od Bastille – energii, dobrej muzyki, świetnej zabawy, oderwania się na moment od codzienności. Wszystko do wręcz wylało się na mnie ze sceny. Właściwie to nawet więcej, bo po powrocie sprawdziłam tajemnicze Future Inc. (wreszcie!) i spotkało mnie pozytywne zaskoczenie. Ten zagadkowy produkt to algorytm, który na podstawie kilku niebanalnych pytań dobiera słuchaczowi odpowiedni na dany moment zestaw piosenek Bastille. Wiem dobrze, że mogę to zrobić sama, ale pytania zadawane przez algorytm są intrygujące, a cała strona koresponduje wizualnie z futurystyczną wizją przedstawioną w albumie Give Me the Future. Dzięki temu wszystko jest spójne, zachęcające i działa – a ja wrócę na kolejny koncert. 

Obrazek główny: Alert Art.

Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze