Męskie Granie 2022 – recenzja płyty

Od kilkunastu już lat stałymi punktami w kalendarzu mainstreamowej sceny muzycznej w Polsce są wydarzenia związane z projektem Męskiego Grania. Na początku lata emocje rozgrzewa premiera nowego singla. Później ma miejsce trasa koncertowa pod szyldem MGO, zaś koniec roku to premiera płyty koncertowej. Ta ostatnia miała w tym roku miejsce 25 listopada. Oceniamy jak wypadła, biorąc pod uwagę, że zarówno tegoroczny singiel, jak i skład Orkiestry Męskiego Grania był dość mocno krytykowany. 

Męskie granie

Męskie Granie powstało w 2010 roku, a jego pomysłodawcą i sponsorem jest znana firma branży browarniczej. Początkowo projekt stylistycznie bliski był muzyce rockowej oraz alternatywnej. Z czasem zaczął jednak otwierać się na szersze spectrum artystycznych biegunów, a komponowane przy okazji kolejnych edycji hymny stawały się coraz bardziej popowe.

Co roku w ramach Męskiego Grania powstaje specjalna supergrupa muzyczna – tzw. Orkiestra. W tym roku w jej skład weszli: Krzysztof Zalewski, duet Kwiat Jabłoni (Jacek i Kasia Sienkiewiczowie) oraz raper Bedoes. To właśnie zapis wypełnionego coverami znanych utworów koncertu tej grupy stanowi pierwszą część omawianego krążka.

Zobacz również: Collage – Over and Out – recenzja płyty

Najjaśniejsze punkty tej części płyty to: Dzieci wybiegły, Polskie Tango oraz mniej energetyczna niż standardowa, a za to bardziej nastrojowa i hymniczna wersja przeboju Kawałek podłogi. Świetnie wypadło wykonanie Orkiestra/Pani w obuwniczym z gościnnym udziałem WaluśKraksaKryzys. Znakomicie artyści poradzili sobie również z Nim stanie się tak, jak gdyby nigdy nic nie było. Choć to akurat tak potężny szlagier (i swego rodzaju „samograj”), że naprawdę trzeba dużego antytalentu, aby go popsuć.

Jeżeli chodzi o indywidualne wyróżnienia, to Zalewski olśnił (po raz kolejny w przypadku tej piosenki) fantastycznym wokalem w Nie pytaj o Polskę. Przyzwoicie wypadło także odegranie tegorocznego hymnu MGO Jest tylko teraz. Jednak niestety sam utwór można określić co najwyżej jako przyzwoity – bardzo daleko mu do największych hitów MGO w historii.

Od lat sprawdzonym elementem kolejnych Orkiestr jest Krzysztof Zalewski, który nie zawiódł również i w tym roku, stanowiąc filar składu. Jego muzyczna kreatywność i multiinstrumentalizm zawsze stanowią sporą wartość dodaną. Choć niektórzy narzekają, że jego obecność w kolejnych edycjach jest już tak oczywista, że aż… nużąca to jednak żal byłoby nie korzystać z takiego talentu.

Choć udział przedstawiciela sceny hip-hopowej w tym projekcie zawsze jest ryzykowny, to naprawdę dobrze poradził sobie Bedoes. Raper miał przy okazji szansę zaprezentować się szerszej publiczności, niż ta, która śledzi na co dzień rodzimą scenę hip-hopową.

Zobacz również: Lady Pank – MTV Unplugged – recenzja płyty

Natomiast Kwiat Jabłoni udowodnił, że niestety stylistycznie nie pasuje do konwencji Męskiego Grania. Delikatne, folkowe wokale rodzeństwa Sienkiewiczów nie dość, że nijak się miały do coverowego repertuaru (wyjątkiem są utwory takie jak Ta noc do innych jest niepodobna, czy Dzieci wybiegły) to w dodatku nie harmonizowały się wokalnie z pozostałymi członkami formacji. Tak więc błędem u źródła było samo dobranie w ten sposób tegorocznego składu Orkiestry MGO. O ile w poprzednich latach decyzje personalne były zazwyczaj trafione (a niekiedy wręcz znakomite – jak w 2018 czy 2021 roku), tak w 2022 ktoś się pomylił z doborem wykonawców. Każdy z członków Orkiestry solowo jest świetnym artystą, ale jednak próba połączenia trzech skrajnie różnych temperamentów muzycznych zakończyła się fiaskiem. Dawało się po prostu odczuć, że pomiędzy muzykami brakuje chemii.

Wadą tegorocznej edycji jest niestety również sama setlista piosenek wykonywanych podczas koncertów Orkiestry. Po prostu za mało tu przebojowych, sprawdzonych hitów, które niosłyby show i trafiały w gusta publiki, złożonej z odbiorców tak różnych, jak stylistyczne zróżnicowanie muzyków tegorocznego MGO. W poprzednich latach udawało się to organizatorom znacznie lepiej.

Zobacz również: Half Alive – Conditions Of A Punk – recenzja płyty

Druga część płyty to tradycyjnie „najsmaczniejsze kąski”, a więc najlepsze wykonania wybrane spośród licznych koncertów solowych artystów towarzyszących tegorocznej trasie. Oczywiście, z racji na ogromne zróżnicowanie trudno o niejednorodną ocenę tej połowy albumu. Pozwolę sobie zatem jedynie na wskazanie subiektywnie najlepszych wykonań. Są to: Poligon jak zawsze znakomitego na żywo i energetycznego w dobrym stylu Mroza, elektroniczny, postapokaliptyczny Wzięli zamknęli mi klub Kwiatu Jabłoni, przejmująca-sentymentalna Helena Igo z pięknym udziałem publiczności. Ponadto wyróżnić należy stylowe, ambitne Naku*wiam Zen Marii Peszek, przepiękne, balladowe Dla Ciebie duetu Artur Rojek i Daria Zawiałow. Świetnie wypadła też poetycka Mantra Igora Herbuta i Miuosha z udziałem Zespołu Pieśni i Tańca Śląsk, a także mroczno-nastrojowe, wieńczące płytę Kominy Korteza.

Tegoroczna edycja MGO z pewnością nie przejdzie do historii jako jedna z lepszych. Raczej szybko zostanie zapomniana, ginąc wśród o wiele ciekawszych odsłon tego projektu, jakie miały miejsce na przestrzeni lat. Dowodem na to jest ta dobra, acz pozbawiona fajerwerków i jakiegokolwiek przejawu wybitności płyta.

Plusy

  • Zalewski
  • Niektóre wykonania dawały radę

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Kwiat Jabłoni jako członek MGO
  • Mało przebojów
Kamil Durajczyk

Łódzki pasjonat popkultury, w tym zwłaszcza muzyki i filmu. Lost, The Office US i Twin Peaks to trzy seriale, które uwielbia.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze