2115 – Rodzinny Biznes – recenzja płyty

Mogłoby się zdawać, że wraz z zbliżającymi się świętami, okres głośnych premier ma się ku końcowi. Jednakże rok 2022 w polskim rapie zamyka popularna grupa 2115 swoim pierwszym w pełni samodzielnym wydawnictwem. Czy pierwszy album popularnego „boysbandu” jest pozytywnym otwarciem życia poza SBM ? I tak, i nie. 

Lubię czasami wyrzucić się ze swojej strefy komfortu. Słuchając muzyki, łatwo jest się samemu zaczepić o konkretne gatunki muzyczne i zasady w nich panujące. Nie określiłbym się ani jako fan old-schoolu ani trapu. Zawsze starałem się być gdzieś pomiędzy. Jednak, jeśli chodzi o postać popularnego Bedoesa, czy grupy 2115, to powiem szczerze, że ich unikałem. Nie wiem, czy to wina mojej siostry, która odpalała ich tracki ciągle i ciągle, czy po prostu tego, że hype na nich jakoś mnie minął, więc naturalnym jest, że biorąc się za najnowszy album 2115 Rodzinny Biznes wyrzuciłem się ze swojej strefy komfortu, lecz po przesłuchaniu mogę powiedzieć, że nie było to dla mnie negatywne doświadczenie.

Fot. materiały prasowe/cover albumu

Pierwszym, co rzuca się w ucho w szczególności w pierwszych piosenkach tj. Rodzinny Biznes czy 2115 to przebijający się koncept. Raperzy od pierwszych utworów stają w szranki z zarzutami o braku autentyczności, o byciu za mało „ulicznym”. Ten w szczególności koncept przebija się bardzo często przez płytę aż do samego Outro. Podbijać to uczucie autentyczności mają za zadanie, również wybrane skity, na których poszczególni członkowie grupy opowiadają o swoich ciężkich początkach. Ten element albumu jest moim zdaniem w swoim zamyśle dobry, ale niestety jego zbytnie przeciągnięcie i podkreślanie sprawia, że ja jako nie obyty z grupą słuchacz traciłem wiarę w ich autentyczność.

Zobacz również: Męskie Granie 2022 – recenzja płyty

Nieco inaczej na albumie jest z wątkiem rodem z serii Szybkich i Wściekłych, czyli rodziny. Nazwa płyty Rodzinny biznes nie wzięła się znikąd. Często nie zważając nawet na słowa, czuć chemię, więź, która jest pomiędzy członkami grupy. Nikt nie wychodzi tu przed szereg, wszyscy trzymają się swoich ról i wykonują to, co do nich należy. Ten album pokazuje, że mamy tu do czynienia z wyjątkową grupą na polskim rynku hip-hopowym. Jak sami twórcy podkreślają, bujają się razem od 8 lat i nie wygląda, jakby miało się to w najbliższym czasie zmienić.

Dodatkowo ta szalona rodzinka jest otwarta na nowych członków. 2115 do swojego Rodzinnego Biznesu zaprosili gości z różnych środowisk. Usłyszymy tu Pezeta w CATALINA, Taco Hemingway w DRESSCODE, ale i Dode w utworze DIAMENTY, a największym zaskoczeniem jest obecność Wersow na GLOW UP. Lista gości jest długa, tak jak długi jest album, ale najważniejsze, że nie zawodzą. Każdy wchodzi z zupełnie inną energią, ale świetna robota producencka doprowadziła do tego, że w swoich odsłuchu jest to nadal spójne. Rodzinny Biznes dowodzi też, że w Polsce na dobre zadomowiły się rage bity. Utwory TERAZ ALBO NIGDY WIĘCEJ DYMU z pewnością będą mocnym koncertowym bangerem. Nie będę ukrywać, że chętnie bym usłyszał akurat te dwie piosenki na żywo, choć tu do „pogo” bałbym się pójść.

Zobacz również: KNEDLOVE – Knedlive – recenzja płyty

Tak jak mówiłem na wstępie album, jest dobrym i złym otwarciem nowego rozdziału w karierze 2115. Album nie jest pozbawiony wad, a według mnie jedną z nich jest długość. Półtorej godziny to zdecydowanie za dużo i wiele piosenek nic nie wnosi do całości. Wygląda to tak, jakby panowie nie mogli się zdecydować, czego się pozbyć i wrzucili wszystko. Za dużo tu sztucznych wypychaczy, a tyczy się to w szczególności utworów około imprezowych, frat rapowych.

Do sprawdzenia materiału zmusiła mnie zaskakująca decyzja 2115 o odejściu z SBM i założenia własnej wytwórni. Koncepcja pierwszej w pełni własnej płyty i większej swobody budowała u mnie wyobrażenie, że w moim pierwszym kontakcie z ich twórczością poznam w pełni, co grupa ma do zaoferowania. Ciężko jednak jest oceniać płytę jako kompletny laik w czyjejś twórczości. Grupa 2115, choć nie wzbudzała we mnie ogromnej ekscytacji to swoim albumem Rodzinny Biznes dała mi momentami dużo satysfakcji. Nie przeszkadza w tym zbytnie podkreślanie rapowej autentyczności twórców, ale szczerze, jeśli będę wracać do płyty w przyszłości to w wersji okrojonej o kilka utworów.

Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe/Universal Music

Plusy

  • Goście stanowią świetny dodatek do całości
  • Czuć tytułowy Rodzinny Biznes

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Za dużo utworów sztucznie wydłużających doświadczenie
  • Przesadna autentyczność
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze