Koszerne raz! – wywiad z Jamesem Shermanem

Koszerne raz! czyli najnowsza premiera w Teatrze Kwadrat jest połączeniem Beau Jest i Jest a second – dwóch sztuk teatralnych napisanych ponad 30 lat temu przez amerykańsko-żydowskiego autora z Chicago – Jamesa Shermana. Jego sztuki były wystawiane na całym świecie – od Stanów Zjednoczonych, przez Anglię, Niemcy, Włochy, Turcję, RPA, po Australię i Koreę. Czas na prapremierowe wykonanie w Polsce i to w nowej dotąd nigdzie nie wystawianej formie.

Kinga Senczyk (KS):  Dziękuję bardzo za spotkanie. To prawdziwy zaszczyt. Z tego co wiem, jest to pierwszy raz, kiedy Pana sztuka, czy raczej sztuki, są wystawiane w Polsce, zgadza się? Jakie to uczucie?

James Sherman (JS): Zgadza się, jestem bardzo podekscytowany. Te sztuki były wystawiane w wielu innych krajach, ale to jest pierwszy raz w Polsce. I pierwszy raz, kiedy te dwie sztuki są wystawiane razem, co było przebłyskiem geniuszu reżysera.

KS: Więc to był jego pomysł?

JS: Tak. Pierwszą sztukę napisałem w 1990 r., a drugą w 1995 r. Niektóre teatry wystawiły pierwszą sztukę, a potem drugą. Jest to o tyle prostsze, że pojawiają się w nich Ci sami bohaterowie a akcja dzieje się w tym samym miejscu. Ale zrobić je tej samej nocy – to była nowa wizja i pomyślałem… ok.

KS: Nie był Pan na początku przekonany do tego pomysłu?

JS: Cóż, nie byłem pewien. Ale rozmawialiśmy i pracowaliśmy razem nad adaptacjami i teraz uważam, że to genialny pomysł.

Zobacz również: Matylda – recenzja spektaklu. Hit z West Endu w Teatrze Syrena

KS: Jak to się w ogóle stało, że Pana sztuka trafiła właśnie tutaj? Czy Andrzej Nejman (przyp. aut. dyrektor Teatru Kwadrat i autor przekładu) widział gdzieś te sztuki?

JS: Nie sądzę, żeby je widział. Myślę, że otrzymał sztukę i myślał o zrobieniu jej. Chyba trzeba o to zapytać jego samego, bo bycie dyrektorem teatru jest bardzo skomplikowane, to duża odpowiedzialność.

KS: Ale nie spotkaliście się wcześniej?

JS: Nie, nie spotkaliśmy się wcześniej.

Koszerne raz! Teatr Kwadrat
Fot. Teatr Kwadrat

KS: Czy był Pan zaskoczony, gdy ktoś zadzwonił i powiedział, że jest jakiś polski teatr, który chce wystawić Pańską sztukę?

JS: Tak, byłem bardzo zaskoczony. Moje sztuki wystawiane są w wielu krajach, m.in. w Niemczech, Włoszech, Korei i Australii. Zostały też opublikowane i myślę, że dzięki internetowi nigdy nie wiadomo, gdzie zawędrują. Ale bardzo się z tego cieszę. Andrzej i reżyser skontaktowali się ze mną i powiedzieli, że chcą podejść do nich z nowej strony. Co jest świetne, ponieważ często teatry wystawiają moje sztuki, a ja nie mam o tym pojęcia. Czasami dostaję czek za tantiemy pocztą i tylko stąd wiem, że ktoś wystawił moją sztukę w zeszłym roku.

KS: Czy był Pan zaangażowany w proces wystawiania ich tutaj, w Teatrze Kwadrat?

JS: Nie, nie brałem udziału w próbach. Pracowaliśmy razem nad scenariuszem i byliśmy w kontakcie. Reżyser przesłał mi kilka zdjęć z próby, żebym miał pojęcie o tym, co się dzieje. Ale ufam mu i jestem bardzo podekscytowany, ponieważ uważam, że to genialny pomysł. Widziałem scenografię i wygląda wspaniale.

Zobacz również: Olimp – recenzja spektaklu. Muzyczna ekstaza w antycznym stylu

KS: Spektakl rozgrywa się w Chicago i opowiada o żydowskiej rodzinie. Czy musiał Pan wprowadzić jakieś zmiany specjalnie dla polskiej publiczności?

JS: Cóż, teraz jest grany po polsku, więc to jest pierwsza poprawka, którą zrobiliśmy. Myślę, że nie chodzi o to, żeby zmieniać i ukrywać jakieś fragmenty spektaklu, zwłaszcza o żydowskiej kulturze i rytuałach, ale żeby to celebrować. Tym co mnie tak ekscytuje w teatrze i w co wierzę głęboko jest to, że mogę zobaczyć sztukę Augusta Wilsona, mimo że nie jestem czarny i Alana Ayckbourna, mimo że nie jestem Brytyjczykiem. To, co liczy się naprawdę, to relacje między bohaterami. A te sztuki są o rodzicach i dzieciach, o miłości, akceptacji i tolerancji, które pojawiają się w rodzinie i są uniwersalne. Ale ponieważ jestem Żydem, napisałem więc sztukę, w której są żydowskie postaci. A jako artyści mamy okazję celebrować naszą kulturę i mówić, że tacy jesteśmy i to jest nasza historia. I każdy może przyjść i to zobaczyć.

Koszerne raz
Fot. Teatr Kwadrat

KS: Czy scenariusz przeszedł dużo zmian w związku z połączeniem dwóch tytułów? Czy bardzo różnią się od oryginałów?

JS: Ponieważ musimy zagrać dwa spektakle jednego wieczoru, musieliśmy zrobić kilka cięć. Każda z części jest pełną całością, główna historia zostaje taka sama. Ale myślę, że teraz kładzie się tutaj większy nacisk na edukację słuchaczy w zakresie kultury i edukacji żydowskiej. Myślę, że widzowie, którzy nie są, uzna to za interesujące i będzie chciała dowiedzieć się więcej na ten temat. Co moim zdaniem jest bardzo ekscytujące. Myślę, że jest to jeden z powodów, dla których chodzimy do teatru – aby zapoznać się z różnymi historiami i kulturami, których nie znamy. A robienie tego poprzez teatr, a zwłaszcza komedię, to także świetny sposób na dotarcie do ludzi. Uważam, że komedii w naszym życiu nigdy za wiele.

Kinga Senczyk

Kulturoznawczyni, fanka teatru muzycznego, tańca i performansu a także muzyki i tańca tradycyjnego w formach niestylizowanych. Sama tańczy, improwizuje i performuje. Kocha filmy Bollywood, francuskie komedie i łażenie po muzeach. (ig: @kinga_senczyk)

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze