Glass Onion – recenzja filmu. Zbrodnia doskonała niczym Shrek

Glass Onion czyli dla niewtajemniczonych druga część kwitnącej nowej franczyzy Na noże już dziś debiutuje na platformie streamingowej Netflix. Tym razem jednak detektyw Benoit Blanc zostaje wplątany w intrygę pomiędzy gronem dobrze usytuowanych znajomych, którzy jednak czasy świetności mają już za sobą. Rian Johnson ma do zaoferowania tym razem poza aktorską śmietanką jeszcze większą niż w części poprzedniej dawkę czarnej komedii jak i wielowarstwową na wzór ogrów czy tytułowej cebuli tajemnicę. Już na wstępie dziwi brak dystrybucji kinowej co wcale nie sprawia, że film można czy powinno się olać. Zachęcam zatem już na wstępie do spędzenia przedwigilijnego wieczora na kryminalnej historii w której mistrzem marionetek jest nie kto inny jak emerytowany James Bond.

Opowieść przedstawiona w Szklanej cebuli bez wątpienia można określić mianem obfitej w warstwy. Już sam początek historii atakuje nas sporą ilością zagadek. Jednak gdyby nas te tajemnice przerosły zawsze w ruch może pójść młotek, co zresztą jedna z bohaterek dramatu czyni. Punkt wyjścia stanowi weekendowy bankiet z trupem w tle dla grona bogatych znajomych w który wplątany zostaje nasz sympatyczny detektyw. Jak wiadomo w takich scenariuszach jak ten z Glass Onion każdy ma motyw do popełnienia zbrodni, co nie ułatwia zadania zarówno lokalnemu Sherlockowi Holmesowi jak i widzowi. Co istotnie doskonałe. Śledziłem tę narrację z zapartym tchem i nie ukrywam, że na tle ostatnich adaptacji powieści Agathy Christie zarówno pierwsze Na noże jak i sequel stanowią powiew świeżości mimo gęstej od wodoru i zapachu cebuli atmosfery.

Zobacz również: Till – recenzja filmu. Historia, którą powinien znać każdy

Glass Onion poza świetną intrygą ma do zaoferowania niebanalny komentarz na temat neoliberalnego kapitalizmu i szeroko rozdmuchanej poprawności politycznej. Reżyser jednak nie sili się tutaj na moralizatorstwo za to celnie i z humorem punktuje przywary XXI wieku. Film też całkiem celnie jak na Hollywood uderza w trendy w pierwszych 15 minutach seansu atakując nas kolejno monologiem na temat „cycuszków” wypowiedzianego przez Davida Batiste wcielającego się w redpillowego streamera. Następnie płynnie przechodząc do Daniela Creiga palącego cygaro w wannie i ochoczo pykającego w Among Us. Druga część Na noże porusza również temat pandemii Covid-19, bowiem czas akcji przypada na jakieś pół roku od pierwszego odnotowanego przypadku zachorowań na wcześniej wspomnianego wirusa. Nowa produkcja Riana Johnsona obronną ręką wychodzi również z podjęcia tej kwestii. Zastanawia mnie jednak czy byłaby to równie lekkostrawna kwestia gdyby film debiutował wcześniej, bądź przebieg epidemii był z goła inny.

Każdy film podejmujący tematy wspomniane wcześniej musi mieć swojego Elona Muska i również w Glass Onion takiej postaci nie brakuje. Mowa tu oczywiście o roli Edwarda Nortona wcielającego się w wizjonera i prowodyra całej akcji niejakiego Milesa Brona. Gdzieś skrycie wierzę, że jest to przedłużenie historii Narratora z Fight Clubu, który odnalazł w sobie idealne proporcje między Tylerem Durdenem, a wystrojem rodem z katalogu IKEA. Wybitny aktor wciela się tutaj w rolę sprytnego idioty. Widać tu liczne inspiracje popularnymi kapitalistami rodem z okładek Forbesa. Kto zaznajomiony jest z wizerunkiem takich ikon amerykańskiego biznesu jak Jeff Besos czy Steve Jobs znajdzie tu liczne mrugnięcia okiem. Z przyjemnością się obserwuje ten występ, chociaż Danielowi Craigowi show nie skrada to składa się na pełen fenomenalnych pokazów oscarowego aktorstwa film.

Zobacz również: Zadziwiający kot Maurycy – przedpremierowa recenzja filmu. Szczury wszędzie, co to będzie?

Fot. Glass Onion
Fot. Glass Onion

Na szczególne wyróżnienie za rolę w Glass Onion zasługuje również Janelle Monae w podwójnej roli Cassandry „Andi” Brand i jej siostry bliźniaczki Helen. Przejmuje ona rolę Robina dla naszego lokalnego Batmana po wybitnej Anie De Armas z części pierwszej. W swoim dualistycznym występie aktorka wspina się na wyżyny. Funduje nam też ona wybitną scenę katharsis, której nie powstydziłyby się najlepsze sztuki antycznego dramatu. Z tą rolą wiąże się również pewnego rodzaju fabularna zabawa formą. Film bowiem po pewnym przełomowym dla historii momencie dokonuje pewnego przewrotu pokazując nam tę samą opowieść z perspektywy śledczego backstage’u. Scenariusz Riana Johnsona wykorzystuje w pełni wybrane przez siebie środki co cieszy, bo stanowi dla mnie zapowiedz renesansu kryminału w kinie, o ile ktoś zechce takie produkcje na sale z wielkim ekranem dystrybuować. Nie było to niestety dane drugiej części Na noże.

Jak na każdej wystawnej kolacji tak i w materiale recenzenckim przychodzi pora na tak zwany creme de la creme. Daniel Craige w roli detektywa Benoita Blanca wciąga wszystkich Herculesów Poirotów i Sherlocków Holmsów na przystawkę z ostrym sosem sygnowanym twarzą Jeremiego Rennera. Jest błyskotliwy, ekscentryczny i zabawny. Występem w Glass Onion przebija swój debiut w Na noże co zupełnie szczerze wydawało mi się niemożliwe. Szalony śledczy z przenikliwym umysłem będący jednocześnie dość odklejonym od rzeczywistości bohaterów idealnie nadaje się do wnikania w równie odrealnione społeczności. Czy to nadziana rodzina czy grono powiązanych mocnymi skandalami istot z celebryckiego świata. To wszystko składa się na wysoce satysfakcjonujący dla widza seans, zarówno za sprawą realizacji kryminału jak i przedstawieniu historii o ludzkich przywarach. Piękna rzecz.

Zobacz również: Hidden Renaissance – Husaria – recenzja płyty

Fot. Glass Onion
Fot. Glass Onion

Nie bez powodu unikam zagłębiana się w meandry fabuły, bowiem historia czerpie wszystko co dobre od najlepszych, coś z Agathy Christie, trochę Piły, kapka świetnie ogranej czarnej jak smoła komedii i tajemniczy firmowy dla reżysera Ostatniego Jedi Związek X. To nowoczesne podejście to znanych fanom kina zbrodni tropów czyni z seansu przyjemną partyjkę w Tajniaków czy inne Cluedo z gronem towarzyszy, których się kocha i nie znosi. Świetna zabawa równie wybuchowa co fabuła Glass Onion, miejscami aż nazbyt dosłownie i super. Sam będę chętnie do filmu wracał i o dziwo cieszy mnie ten Netflixowy, domowy dostęp. Z ciarkami na plecach będę wyczekiwał dalszego rozwoju tej franczyzy bowiem drzemie w tej marce ogromny potencjał. Powiem krótko i niech to stanowi należyte podsumowanie. Na noże 2 to sequel na miarę drugiej części historii o gburowatym ogrze i głupkowatym ośle. Wybitny!

Plusy

  • Fenomenalny Daniel Craig, a na nim wyborne występy aktorskie się nie kończą
  • Narracja i intryga obfita w warstwy na wzór Shreka i cebuli
  • Audio-wizualnie absolutnie piękne dzieło

Ocena

9.5 / 10

Minusy

  • Delikatna łopatologia w wyłożeniu intrygi, co film jednak wynagradza

Według innych redaktorów...

Krzysztof Wdowik
27 grudnia 2022

Dobry film, dobry, jeszcze jak, choć nie zgodzę się z Tymkiem, by dać mu soczyste 9.5 (!). Trzyma poziom pierwszej części, ogląda się świetnie, ale dla starych wyjadaczy gatunku czy po prostu uważnych i skupionych widzów, intryga jest dość prosta do rozwikłania. No i ostatnie 5 czy 10 minut jest naprawdę głupie, trochę na miarę latającej Lei.

8
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze