Książka Agaty Przybyłek Wypożyczalnia Świętych Mikołajów zainteresowała mnie, ponieważ było o niej głośno na bookstagramie. Zaczęłam jednak czytać głównie ze względu na polecenie przyjaciółki. O co więc właściwie tyle szumu?
Dla Magdy i jej synka to pierwsze święta bez Borysa, z którym się rozwiodła. Grzegorz to właściciel wypożyczalni Świętych Mikołajów, który poświęca się w pełni pracy w swojej firmie. Justyna jest nauczycielką w podstawówce; czekają ją kolejne święta w towarzystwie jej rodziców. Amanda i Tomek przygotowują się do ślubu. Mikołaj to pracownik wypożyczalni, który święta ma spędzić, pracując, aby zarobić i spłacić sprawy z przeszłości. Kasia planuje dla swojej przyjaciółki wieczór panieński. Czy coś spowoduje, że święta ich wszystkich się zmienią?
Jest to pierwsza książka świąteczna, jaką przeczytałam, ale mimo wszystko widzę pewien punkt łączący większość historii o takim temacie, zarówno tych w formie cyfrowej, jak i w papierowej. A mianowicie – dostajemy grono bohaterów, których losy pod koniec łączą się ze sobą. Klimat w tej książce przypomina mi trochę serię filmów Listy do M. Lekturę czytałam bardzo zainteresowana tym, co zdarzy się dalej – szczególnie, że chciałam zobaczyć dwójkę z bohaterów jako parę.
Zobacz również: Świąteczna mordercza gra – recenzja książki. Trup pod choinką
Moim zdaniem jednak, gdyby książka była nakierowana tylko na wątek Magdy, mogłaby się okazać jeszcze ciekawsza. To właśnie Magdę poznajemy pierwszą, ale mimo tego mam wrażenie, że nie jest ona tak bardzo ważna w całej historii i jej potencjał nie został do końca wykorzystany. Prócz niej najbardziej zainteresowały mnie historie Amandy i Mikołaja; pozostałe były już nieco mniej angażujące, a w niektórych przypadkach nawet ciut naciągane. W całokształcie nie spodobało mi się natomiast, że czasem akcja działa się za szybko i niektóre momenty były urwane. Końcówka książki zresztą też nie zachwyciła; łatwo było się jej domyślić.
Niektórzy bohaterowie są skonstruowani tak, że się ich uwielbia, innych zaś wręcz przeciwnie. Jedni są dorośli i się tak zachowują, a drudzy należą do grupy tych infantylnych, niedojrzałych jak na swój wiek „dużych dzieci”. Najbardziej polubiłam wspomnianą wcześniej postać Magdy, ponieważ wydawała mi się najlepiej dopracowana. Jest pozytywną bohaterką, która radzi sobie z trudnościami jak prawdziwy człowiek i tak samo też reaguje. Wszystkie postacie jednak różnią się od siebie i mają swoje własne, jasno nakreślone osobowości.
Zobacz również: Najlepsze filmy świąteczne
Plusem książki jest klimat oraz to, że autorka nie zapomina o tym, aby święta były jednym z najważniejszych, pierwszoplanowych elementów. Agata Przybyłek opisała dużo tradycji bożonarodzeniowych oraz ogólnych obrazów zimy w Polsce. Ostatnie kilka stron jednak straciło świąteczny nastrój, ku memu rozczarowaniu. Gdzieś pomiędzy to wszystko wpleciono tam też humor i żarciki, które niestety zazwyczaj są raczej słabe i mało śmieszne.
Bardzo podoba mi się sama okładka książki, która przypomina kalendarz adwentowy. Świetnym pomysłem jest także to, że do każdej postaci jest dopasowana inna ikonka zwiastująca zmianę perspektywy, np. Grzegorz ma sanie, a Justyna bombkę.
Zobacz również: Listy do M. 5 – recenzja filmu. Dupa. Sałata
Podsumowując, Wypożyczalnia Świętych Mikołajów jest dobra do przeczytania na święta, ale poza nimi traci swoją magię, co chyba jest typowe dla literatury opisującej czas bożonarodzeniowy. Jeśli szukacie jakieś słodkiej obyczajówki, to ta książka jest dobrym pomysłem. Stanowczo polecam fanom obyczajówek i świątecznych klimatów w książkach!