Autostopowicz z siekierą – recenzja filmu. Wyrąbać sobie drogę do niechcianej sławy

Autostopowicz z siekierą to nowa produkcja Netflixa z gatunku filmu dokumentalnego łamane na wideoreportaż. Choć tytuł jest dość krzykliwy i przyciągający uwagę, to jego treść majaczy jedynie gdzieś w tle. Słowa z tytułu idealnie określają protagonistę tej historii. My jednak śledzimy jego poczynania już po wydarzeniach z ruchliwej trasy. Gdzie ostre narzędzie poszło w ruch…

Bohaterem dokumentu Autostopowicz z siekierą jest niejaki Kai, młody włóczęga, który wziął udział w incydencie na ekspresowej drodze, gdzie z użyciem siekiery obronił dwoje osób przed napastnikiem. Nagranie z relacji na żywo świeżo po tych wydarzeniach stało się wiralem w sieci. Idealny amerykański schemat, gdzie jednego dnia po prostu pracujesz w Wallmarcie czy wrzucasz nagranie z dwoma tęczami na YouTube. Następnego dnia siedzisz na kanapie u Jimmy’ego Kimmela. Jak każdy z nas jednak wie, szybkie wzniesienia często kończą się równie błyskawicznym lądowaniem.

Zobacz również: Velma – recenzja serialu (odcinki 1-2). Scooby Doo, gdzie jesteś?!

Początkowo portretowany jako bohater, szybko prezentuje swoje drugie nieokrzesane oblicze. Zaczyna sikać na Aleję Sław, opróżniać butelki Jacka Daniellsa duszkiem krocząc ulicą. Jest nadpobudliwy, często bywa agresywny. Wiele rzeczy jednak uchodzi mu płazem, gdyż sprawia wrażenie osoby poczciwej, lekko zezwierzęconej, co osoby postronne utożsamiają z życiem na ulicy. Byłoby to jednak nad wyraz mylne i spłycone stwierdzenie. Autostopowicz z siekierą opowiada bowiem historię istnego człowieka zagadki, postaci niejednoznacznej. Bohatera stworzonego z urywka telewizyjnego materiału. Amerykańska fabryka snów.

Po show u Kimmela ścieżka Kaia wkracza na dwutorową ścieżkę. Jego sława rośnie, on zaś jako osoba coraz prędzej się stacza niczym śniegowa kula z każdym metrem nabierająca wagi i tempa. Momentem krytycznym okazało się powiązanie młodego włóczęgi z morderstwem starszego mężczyzny, sam Kai od razu obrał narrację, że jest ofiarą gwałtu i działał w samoobronie. Szybko jednak okazuje się, że nasz tytułowy bohater perfidią dorównuje najbardziej znanym seryjnym mordercom jak chociażby Ted Bundy. Tu zaczynają się moim zdaniem problemy tej produkcji.

Zobacz również: Bielmo – recenzja filmu. Co się zdarzyło w West Point Academy?

Fot. Autostopowicz z siekierą
Fot. Autostopowicz z siekierą

Treść całego reportażu wydaje mi się źle rozprowadzona w całej rozpiętości metrażu taśmy filmowej. Historia, chociaż niejednoznaczna i intrygująca w wydaniu filmu Netflixa zdaje się stać w solidnym rozkroku. Nie do końca wiedząc, co za pomocą historii Kaia chce powiedzieć. Gdzieś tu wstawka o zaburzeniach psychicznych, tylko po to by przejść w złe wychowanie, potem je zdementować. Wszystko to po to aby stworzyć nam historię o seryjnym mordercy, socjopacie z delikatnym meta komentarzem na temat tego czy zawsze gloryfikujemy w mediach odpowiednie osoby. To wszystko doprawione czymś w rodzaju podkreślenia „obosieczności akcji w stylu MeToo”, chociaż tu ponownie bez należnego niuansu i nacisku.

Fot. Autostopowicz z siekierą
Fot. Autostopowicz z siekierą

Dla mnie jako fana reportażu wygląda to bardziej jak próba tanim kosztem odgrzania sensacji sprzed prawie 10 lat. W dużej mierze Autostopowicz z siekierą posiada dobre aspekty, jak wkład wielu osobistości telewizji, mediów czy śledczych. Boli jednak, że poszło to tak płytko, że twórcy nie pokusili się aby wbić się w konkretne wątki głębiej. W takiej wersji w jakiej otrzymaliśmy historię Kaia o wielu twarzach, dostaliśmy wyreżyserowaną próbę złapania zbyt wielu srok za ogon. Wielka szkoda, aczkolwiek dla zainteresowanych tematem, można odpalić jako coś w tle i podkład pod późniejszy research własny.

Plusy

  • Historia jest ciekawa...
  • Gratka dla ludzi zainteresowanych mediami (bo dużo tu treści dookoła tego tematu)

Ocena

4.5 / 10

Minusy

  • ...szkoda tylko, że nieuporządkowana i bez konkretnego kierunku
  • Raczej jako coś do obejrzenia w tle, w niewielu momentach przyciąga uwagę widza
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze