Ranking filmów Krzyk

Aaaaa! – lub znana również jako Krzyk, to kultowa już seria slasherów, powstała za sprawą Wesa Cravena w 1996 roku. Jest to równocześnie jeden z nielicznych przedstawicieli swojego gatunku, który nie dość że wciąż aktywnie wypluwa kolejne sequele, to na dodatek robi to dobrze. Swoją premierę ma właśnie już szósta część serii. Czy jest tak samo dobra jak poprzedniczki? Na to pytanie odpowiemy w recenzji filmu. Teraz natomiast skupimy się na pozostałych odsłonach cyklu, starając się uporządkować je od najgorszej do najlepszej. Oto on – ranking filmów z serii Krzyk!


Spodobał się wam Ranking filmów z serii Krzyk?
Zobacz również:

Najlepsze horrory w historii

Najlepsi reżyserzy horrorów

Najlepsze filmy 2023 roku

Poradnik: Jak przetrwać w filmie Krzyk


5. Krzyk 3 (2000)

Krzysztof Wdowik

Ach, wspaniały początek XXI wieku… Pamiętam jak mój starszy brat jarał się trzecim Krzykiem i skądś dorwał plakat filmu, który następnie wisiał przez dobrych kilka lat w szafie mojej babci. Choć uważam, że to najsłabsza część ze wszystkich, to wciąż ma kilka fajnych pomysłów. No i jest tu jedna scena, która omal nie kosztowała mnie wizyty u psychologa… Dajcie znać w komentarzach, czy domyślacie się, o którą chodzi!


Natalia Banaś

Nie jestem fanką tej części. Uważam, że w porównaniu do pozostałych pozycji wypada dość słabo. Warto jednak docenić jak bardzo samoświadomość produkcji się tutaj przebija. W końcu miejscem akcji jest plan filmowy kolejnej odsłony Stab. Ubarwiającym fabułę elementem są wspólne sceny bohaterów oraz aktorów, którzy ich odgrywają w filmie (szczególnie dwie Weathers). Nie oznacza to jednak, iż jest to dobry film. Twórca chyba za bardzo chciał wprowadzić powiew świeżości do serii, co skutkuje przekombinowaniem. Wyjście ze schematu nie zadziałało, a wręcz doprowadziło do granicy absurdu. Podważone zostały wydarzenia z pierwszej części przez pojawienie się nieznanego brata Sidney. Do tego Prescott, która najwyraźniej wariuje i widzi ducha swojego matki. Ewidentnie coś tutaj poszło nie tak. Skoro jednak ta część znalazła się na ostatnim miejscu w rankingu, to pozostałe są o wiele lepsze, dlatego nie warto się zniechęcać przed ewentualnym maratonem.


Tymoteusz Łysiak

Bez wątpienia trzeci Krzyk oceniam mianem najsłabszej części cyklu. Nie czyni jej to jednak kiepskim filmem. Jednocześnie jest to chyba najbardziej meta-część w całej serii. Cała akcja rozgrywa się bowiem na planie trzeciej części filmu Stab. Zabieg ten choć ciekawy nie został moim zdaniem wykorzystany w pełni. Trzecia odsłona przygód Ghostface’a dużo częściej wypada jak absurdalna komedia aniżeli krwisty slasher. Z pewnością poleciłbym ten film na jakąś kanapową posiadówę, która łączy zarówno miłośników jak i osoby, które do horroru mają stosunek ambiwalentny. Przy okazji warto wspomnieć, że najmniej zabawny żart z tego filmu bije na głowę cokolwiek co z Krzykiem próbowała zrobić seria Straszny film.


4. Krzyk 4 (2011)

Krzysztof Wdowik

Pierwszy seans czwartego Scream nie należał do udanych, a świadczyła o tym ocena na jednym z portali filmowych – soczyste 4/10. Dopiero po latach, przy okazji rewatchu przed premierą piątki, doceniłem ostatnie dziecko Wesa Cravena. Jest znacznie lepszy od trójki, a według mnie może nawet i od dwójki.


Natalia Banaś

Po pełnej zawodów trójce, twórca powrócił z kolejną częścią i jest to naprawdę dobry, świeży powrót. Po raz pierwszy to nie zemsta gra pierwsze skrzypce, a chęć zdobycia sławy oraz zazdrość. Co prawda ta pojawiała się wcześniej, ale tutaj to główny motyw sprawcy. Sam morderca, a właściwie morderczyni, jest naprawdę ciekawą postacią. Szczególnie scena jej ujawnienia i późniejszego upozorowywania zbrodni zapadła mi w pamięć. Również wątki Sidney oraz Gale zyskały nieco nową odsłonę, a panie w zabawny sposób nieco zamieniają się rolami (o ile można to tak określić). Prescott zdobywa sławę, wydaje książkę i zaczyna brać życie w swoje własne ręce. Weathers natomiast wyraźnie dusi się w małym miasteczku, pragnąc odzyskać swoją dawną pozycję. Nikt nie wariuje ani nie widzi zmarłych matek… Można? Można.


Tymoteusz Łysiak

Krzyk 4 jako ostatnie dziecko Wesa Cravena ma szczególne miejsce w moim sercu. Świeży pomysł idealnie komentujący współczesne sobie kinowe trendy. Podejście do tematu celne jak zwykle, zapoczątkowane jeszcze przez Nowy Koszmar Wesa Cravena. Bardzo trafiony mariaż tropami przede wszystkim z części pierwszej, nie zapominając jednak o reszcie swojego dziedzictwa. Idealnie wysmakowany metapoziom, który do materiału źródłowego pała ciepłem i miłością, co niestety w dzisiejszej popkulturze jest niezwykle rzadkie.


3. Krzyk 2 (1997)

Krzysztof Wdowik

Nie wiem czemu, ale choć Krzyk 2 jest uznawany często za film nawet lepszy niż swój pierwowzór – jakoś nigdy nie mogłem się do niego przekonać. Doceniam, ale obok trójki to najchętniej pomijana przeze mnie część. No i zawsze jak widzę Laurie Metcalf, to sorry – widzę Jackie z Roseanne.


Natalia Banaś

Drugie części filmów zawsze są naznaczone dozą niepewności oraz obawy, że po sukcesie pierwszej odsłony tutaj już coś się nie uda. Na szczęście nie w przypadku Krzyku 2, który utrzymuje poziom swojego poprzednika. W dalszym ciągu trzymamy się schematu, wyraźnie wykorzystując to, czym jest pierwsza część. Szczególnie podoba mi się ukazanie traumy Prescott, która po powrocie mordercy zaczyna wszędzie wyczuwać zagrożenie. Scena, w której nie potrafi zaufać swojemu chłopakowi, jest dla mnie małą perełką właśnie ze względu na fakt, że tak powinno być. W końcu raz już komuś zaufała i niezbyt dobrze się to dla niej skończyło. Jedyną wadą jest tutaj drugi morderca, kolega Sidney, który jest bardzo nijaki. Pamiętam, że kiedy dowiedziałam się, iż to właśnie on kryje się pod maską, przez chwilę musiałam się zastanowić, kim on jest.


Tymoteusz Łysiak

Krzyk 2 to jeden z tych filmów, który niejednego dnia jakby ktoś mnie o to zapytał uznałbym za lepszy od pierwowzoru. Samoświadomy, przewrotny i nieoczywisty to nie są pierwsze słowa, które nam się nasuwają kiedy myślimy o sequelu. Trauma Prescott i cały aspekt komentujący relacje międzyludzkie jest niesamowity, po drugiej części nic już nie jest takie samo. Końcowa sekwencja to natomiast idealne pogrywanie sobie z oczekiwaniami widza. Zestarzało się to perfekcyjnie i ciekawe czy kiedykolwiek ktoś by się spodziewał, że akurat seria Krzyk wypadnie aż tak ponadczasowo.


2. Krzyk (1996)

Krzysztof Wdowik

Jeden z najchętniej parodiowanych filmów w historii kina? Pewnie tak, choć warto zaznaczyć, że cała seria bardzo często zahacza o parodię. Film absolutnie kultowy, niesamowicie ważny dla gatunku slasherów i produkcja, która – wydaje mi się – zasługuje na znacznie więcej rozgłosu, niż ma.


Natalia Banaś

Tak naprawdę od tego filmu wszystko się zaczęło. Już na zawsze wpisał się w historię gatunku i to nie bez powodu, bo w 1996 (rok premiery) był on powiewem świeżości na rynku. Elementy komediowe ubarwiają całą fabułę, a widzom z pewnością w pamięć wryła się scena, w której Randy wyśmiewa bohatera horroru, znajdując się w tej samej sytuacji. Na dodatkową uwagę zasługuje fakt, iż podczas promocji filmu to postać grana przez Drew Barrymore była kreowana na główną final girl. Jakże wielkie musiało być zaskoczenie widzów na początku. Dla mnie genialny ruch. Nic dodać, nic ująć. Z pewnością jeszcze nie raz do niego wrócę.


Tymoteusz Łysiak

Coś co wyrosło z Nowego Koszmaru Wesa Cravena dało początek najbardziej świadomej serii slasherów, odpowiadając również za genezę gatunku metahorroru. Świeże zarówno kiedyś jak i dziś, gdy horroru pożarły już własny ogon i rozpieszchły się we wszystkich możliwych kierunkach. Do tego doszło do niesamowitego plot twistu połączonego z marketingiem gdzie to Drew Barrymore od początku do końca w materiałach promocyjnych była kreowana na final girl serii (lub przynajmniej pierwszego filmu). Jaki to musiał być szok na pierwszym kinowym seansie. Absolutne mistrzostwo świata i wniosek: Śpieszmy się kochać final girl, czasem tak szybko odchodzą…


1. Krzyk (2022)

Krzysztof Wdowik

W życiu bym się nie spodziewał, że piąta część jakiejś serii będzie jednocześnie najlepszą (albo przynajmniej na równi z powszechnie uznawaną za najlepszą). Krzyk V wzbudził we mnie mnóstwo emocji i to niemal całkowicie skrajnych. Śmiałem się z meta-komentarzy, kilka razy nawet się przestraszyłem, ale – co było dla mnie największym szokiem – nawet się wzruszyłem… Dla fana serii, który śledzi ją niemal od początku, było to idealne zwieńczenie przygód tych bohaterów. Dlatego też tak bardzo boję się o kontynuację w postaci części szóstej, choć – jak mi zdradziła moja koleżanka z redakcji, uczestnicząca w pokazie przedpremierowym – całkowicie niepotrzebnie. Oby!


Natalia Banaś

To może być zaskoczenie dla wielu, ale to właśnie od tego Krzyku rozpoczęła się moja przygoda z serią. Był to swoją drogą totalny przypadek, ale nie żałuję, że uległam namowom koleżanki na pójście do kina. To również daje mi możliwość ocenienia filmu z dwóch perspektyw — osoby, która nie zna serii i osoby, która ją zna. Dla mnie ten film broni się zarówno jako niezależny film, niezwiązany z pozostałymi, jak i kolejna część większej całości. A jaka dobra jest to część, mogłabym się o tym rozpisywać bez końca. Sceny nakręcone na podobieństwo pierwowzoru i nawiązania do pierwszego Krzyku to istna uczta dla oczu i pozycja obowiązkowa dla fanów slasherów.


Tymoteusz Łysiak

Pierwszy Krzyk powstający już bez obecności Wesa Cravena to legacy sequel idealny komentujący przy okazji samo istnienie legacy sequeli i toksyczność fandomów. Czy ta seria mogła w ogóle rozegrać to inaczej? Życzyłbym sobie dla każdej serii tak cudownie zrealizowanego powrotu to latach. Film broni się absolutnie na każdym polu łącząc w miłości do kina krwi i noży dwa jeśli nie trzy pokolenia. Jeśli mogę mieć prośbę od serca do twórców: Proszę wykopcie z grobu, z kosza czy gdziekolwiek się teraz znajdują Freediego Krugera i Leprechauna, zaś o jakość Krzyku VI się nie martwię. Absolutny must watch dla wszystkich: fani dawnych slasherów poczują się przytuleni i ukochani jak nie zdarzyło się to w kinie dawno (Bez żerowania na taniej nostalgii), nie-fani natomiast – pokochają!

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze