Lana Del Rey – Did you know that there’s a tunnel under Ocean Blvd – recenzja płyty

W moich oczach Lana Del Rey pobiła rekord świata na najdłuższy album. I nie mam wcale na myśli tytułu albumu Did you know that there’s a tunnel under Ocean Blvd. To jest płyta, która trwa i trwa, i trwa… Teoretycznie czas płyty to godzina i 17 minut (dlaczego…?) – ale to tylko zmyłka. W opozycji do powolnej płyty, recenzja musi być szybka. 

Lana Del Rey słynie ze smutnych, melancholijnych utworów. Takie też są piosenki z Did you know that there’s a tunnel under Ocean Blvd. Piękne i klimatyczne. Przepełnione delikatnym, wdzięcznym brzmieniem dzięki barwie głosu artystki. Długie, powolne i wszystkie łudząco do siebie podobne, jeżeli na dziesięć sekund zgubisz uwagę.

Nawet spora ilość gości ze świetnie dobranymi barwami głosu nie ratuje faktu, że przesłuchanie całej płyty w skupieniu jest tytanicznym wysiłkiem. Album jest piękny i ma wiele pięknych momentów, ale ciągnie się przez wieczność. Te same powolne refreny często się powtarzają, delikatne pianino w pewnym momencie zlewa się w jedną długą balladę, a wspomagające instrumenty typu gitara czy perkusja giną w tym powolnym tempie. Nie wymagam od Lany Del Rey klubowych hiszpańskich rytmów, ale album powinien mieć element do utrzymania uwagi.

Zobacz również: Goya – Rozdział VIII – recenzja płyty

Na płycie Did you know that there’s a tunnel under Ocean Blvd jest kilka utworów czy momentów z takim potencjałem, ale giną w ogólnym wrażeniu dłużenia się. Przykładowo, pierwsza piosenka The Grants zaczyna się w klimatach acapella, jakby z próby chóru, który rozchodzi się na głosy. Po chwili przechodzi w smutne, powolne pianino, które zostaje z nami do końca. A taka wstawka mogłaby być miłym dodatkiem, gdyby została rozwinięta. Podobnie utwór Jon Batiste Interlude, któremu towarzyszą dodane głosy w tle, pojedyncze wstawki i wokalizy. Intrygujący efekt, ale przytłoczony przez wszechobecne pianino.

Jeżeli chodzi o teksty i myśli, które płyną z płyty – nie mam pojęcia, czy jakieś są. Moje skupienie zostało pokonane, mimo licznych prób wsłuchania się w tekst. Jestem w stanie przywołać co najwyżej kilka refrenów. Jest jednak jeden mały wyjątek – Judah Smith Interlude – monolog o poruszającej treści, w tle którego rozlega się śmiech Lany Del Rey. Wywołuje nieco upiorne wrażenie w powodu tonu głosu, ale jest to jedyna zmienna w całej płycie, która wyciągnęła mnie z sennej melancholii.

Zobacz również: Ania Karwan – Swobodnie – recenzja płyty

Rozbiłabym Did you know that there’s a tunnel under Ocean Blvd na trzy minialbumy. Każdy byłby piękny i poruszający, a nie przeszkadzała by im długość. Poczucie dłużenie się odbiera tej płycie wiele. Choć takie tempo i nastrój są charakterystyczne dla artystki, to Lana Del Rey udowadniała, że może robić utwory bardziej elektryzujące – i tutaj brakuje tej iskry.

Obrazek główny: Rolling Stone.

Plusy

  • Piękna i klimatyczna płyta...

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • ...ale niemiłosiernie dłuuuuuuuuuuuuuuga
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze