Goya – Rozdział VIII – relacja z koncertu promocyjnego

Szalenie lubię koncerty promujące album. Kiedy płyta grana jest po raz pierwszy przed publicznością, bycie pod sceną jest niesamowicie satysfakcjonujące. Nic więc dziwnego, że bardzo dobrze bawiłam się na koncercie promocyjnym zespołu Goya, który wydał płytę Rozdział VIII

Poczucie wyjątkowości tego wydarzenia jest jeszcze większe. Nowa płyta Goyi to bowiem pierwszy album od siedmiu lat. Czy dało się wyczuć, że artyści mieli trochę przerwy od występowania na scenie? Absolutnie nie. Pojawiło się nawet kilka anegdotek związanych z tym, że zespół jest na polskiej scenie już od dłuższego czasu. Głównie przewijały się piosenki z Rozdziału VIII, ale przy takim dorobku artystycznym to nie wszystko. Utwory z poprzednich płyt zespół okrzyknął aranżowanymi dawno temu na klawesyn i harfę – zdaje się nawet, że termin przyjmie się i na przyszłe koncerty.

Zobacz również: Goya – Rozdział VIII – recenzja płyty

Przyznaję, że muzyka Goyi jest dość nową pozycją wśród moich playlist. Nie wpadłam w nostalgię wywołaną klasykami zespołu, które przewijały się pół na pół z nowościami. Nie potrafię też za bardzo przywołać tytułów, aczkolwiek to właśnie na tych klasykach publiczność włączała się w refreny. Nastrój więc udzielał się mimowolnie i teraz także ja potrafię odśpiewać Smak słów.

Ten właśnie utwór oprócz powrotu jako bis doczekał się jeszcze jednego wyróżnienia. Koncert odbywał się w warszawskiej Fabryce Norblina, a na sali oprócz sceny znajdował się też bar. Jeden z flagowych drinków został przemianowany właśnie na Smak słów by Goya. Świetny chwyt marketingowy – po parkiecie krążyło mnóstwo ludzi z rozpoznawalnymi kieliszkami, a cały zabieg uznaję za bardzo miły dodatek do koncertu. I choć białko jaja obecne w spersonalizowanym dla zespołu napoju wzbudziło moją wątpliwość, to również zaopatrzyłam się w kieliszek.

Smak słów
Smak słów by Goya

Od kieliszka przechodzimy jednak to największego zarzutu wobec całego wydarzenia. Być może właśnie to kieliszki przeszkodziły zgromadzonym w dobrej zabawie – a być może coś innego. Widownia bowiem w 90% pozostała w bezruchu. Nie trzeba nikomu tłumaczyć, że zachowanie publiczności ogromnie wpływa na artystów na scenie. Nie bez powodu macha się latarkami, puszcza baloniki, klaszcze i skacze. Mimo że muzyka Goyi nie sprzyja klubowym skokom, to nadal można się do tego poruszać. Jako stała bywalczyni koncertów, należę do bujającej się grupy i okropnie się umęczyłam. Ludzie wokół mnie obrali sobie za punkt honoru stać stabilnie na dwóch nogach przez cały koncert. Także cytując zespół – między nami mały dysonans

Zobacz również: Rozdział VIII – wywiad z Magdaleną Wójcik. Zawsze robimy to, co czujemy

Nie jestem jednak jedyną narzekającą i muszę zaznaczyć, że paru podobnych do mnie niedobitków trochę się bujało. Bohaterowie byli jednak nieliczni do tego stopnia, że wokalistka w pierwszej połowie koncertu zapewniała ze sceny co najmniej trzykrotnie, że jak najbardziej można się poruszać trochę energiczniej. Rozdział VIII to dość dynamiczna płyta wśród innych pozycji z dyskografii zespołu. Aż się prosiło – ze sceny to nawet dosłownie – żeby chociaż poklaskać.

Mimo wszystko ten spokojny tłum najwyraźniej bawił się dobrze. Po każdym utworze starym czy nowym niezmiennie pojawiały się oklaski, a domaganie się o bis energiczne. Nic dziwnego – głos Magdaleny Wójcik jest wręcz hipnotyzujący, a pozostali członkowie zespołu grający na instrumentach wcale jej nie ustępują. Romantyczno-sentymentalny nastrój sprawił, że koncert był naprawdę przyjemny mimo nieporuszonych słuchaczy wokół mnie.


Dziękujemy Wydawnictwu Agora za możliwość wzięcia udziału w koncercie.


Źródło: YouTube

Obrazek wyróżniający: TVP Tygodnik

Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze