Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc – recenzja komiksu

Komiksowe opowieści o Gacku spod szyldu Black Label to zawsze jest COŚ. No, prawie zawsze. Nie mam na myśli, że te komiksy są idealne, bo nie są. Jednak wszelkie ujemne cechy rekompensują szczególną oryginalnością. Zarówno pod kątem fabuły jak i kreski, która zazwyczaj naprawdę robi wrażenie. Nie można więc tej serii odmówić wyjątkowości. Czy jednak ta wyjątkowość, ujęta w tytule najnowszej opowieści, i tym razem przyćmiewa niedociągnięcia? 

Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc z serii DC BLACK LABEL to historia kolejnego, niezwykle trudnego zadania, przed którym staje Mroczny Rycerz. Ma bowiem dojść do zarządzonego przez Kierowniczkę Więziennictwa przeniesienia groźnego meta-człowieka z Azylu Arkham do zakładu Blackgate. Gdzie podobno sam osadzony będzie bezpieczniejszy. Nie tyle sam, co dla całego miasta. Chodzi bowiem o Edwarda M. Presslera, o ksywie EMP. Ksywie bardzo trafnej jak możecie się domyślić. Bowiem przestępca posiada elektryczne moce, a generowane przez niego eksplozje całkowicie pozbawiają okolicę elektryczności. Co gorsza, człowiek często nie kontroluje swoich mocy. W więzieniu, do którego ma być przeniesiony znajduje się kapsuła blokująca jego moce.

Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc

Misja polegająca na przeprowadzce EMP w zasadzie nie należy do Mrocznego Rycerza. Ten jednak spodziewając się oczywistych problemów z transportem czuwa nad trasą konwoju. Tymczasem zarówno członkowie gangu Edwarda, jak i mafiozi, którzy mają z nim na pieńku postanawiają wykorzystać złotą kartę od losu. Dochodzi więc do napadu na konwój, a następnie ucieczki meta-przestępcy. Batman rusza za nim w dziką pogoń po dachach Gotham. Pościg kończy się jednak niekontrolowanym wybuchem ładunku, który pozbawia całe miasto prądu i pogrąża je w absolutnych ciemnościach. Także cóż, tytuł zeszytu jest bardzo adekwatny.

Zobacz również: Batman Detective Comics, tom 1 – Nowe Sąsiedztwo – recenzja komiksu

Już po samym opisie i pierwszych stronach widać gołym okiem inspirację twórców komiksu filmem 16. przecznic z Brucem Willisem. Klasyk przeniesiony został tu na komiksowe ulice, należące do Mrocznego Rycerza, a dystans do pokonania znacznie się wydłużył. Choć Batman nie ma do pokonania dystansu całego miasta, a jedynie połowę, to i tak wyczyn, bo przez 80% czasu targa na plecach nieprzytomnego antagonistę, co chwila robiąc przerwy na pranie tyłków gangusom, przed którym nie jest w stanie się ukryć. Zadanie jest utrudnione przez egipskie ciemności, brak dostępu do batmobila czy batsamolotu, oraz braku kontaktu z bazą w postaci Alfreda, siedzącego w batjaskini. Uzbrojony w kilka batarangów, lin i innych drobnych gadżetów Batman otrzymuje od losu morderczy test sprawnościowy oraz sprawdzian umiejętności. 

Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc

I trzeba przyznać, że ten sprawdzian bardzo fajnie jest to naznaczony w historii. Przekonujemy się jak Mroczny Rycerz radzi sobie w niekomfortowej sytuacji, zdany jedynie na swój hart ducha, wytrzymałość, spryt i przebiegłość. Nie z każdej sytuacji wychodzi bez szwanku, z trudem przebija się przez kolejne hordy wrogów. Jednak osaczenie i trud z jakim się zmaga jest bardzo dobrze podkreślony. Dla wielbicieli teorii, że “bez zabawek Batman to cienias” komiks powinien być pozycją obowiązkową.

Fabuła nie jest skomplikowana, raczej jest nastawiona na ciągłe napięcie, którego nie brakuje. Od początku wiemy w jakim kierunku się to potoczy, a mimo tego scenarzysta potrafił nam wcisnąć jakiś wątek poboczny i plot twist. Z początku nie uważałem, że jest on do czegokolwiek potrzebny. W tej historii nie były niezbędne dodatkowe motywy rozbudowujące fabułę. Jednak po całej lekturze dostrzegam ich inne przeznaczenie, jakim było pokazanie, że prawdziwym złoczyńcą nie jest osoba, którą Batman targa na plecach. Niezależnie od przeznaczenia, poboczny, uzupełniający wątek był średnio wciągający.

Zobacz również: Dungeons & Dragons: Złodziejski honor – recenzja filmu. I to się nazywa dobre fantasy!

Komiks potrafi wciągnąć pod kątem fabuły, jednak kilka innych elementów potrafi czytelnika wybić z rytmu. Wiele komiksów próbuje łamać kolejne schematy, zwłaszcza ta seria komiksowa serwuje czasami nietypowe strony plansze, które zadziwiają artyzmem oraz prezentacją akcji. Bardzo doceniałem takie nietypowe zabiegi rysownicze w komiksie Batman: Imposter. Tam jednak te charakterystyczne rysunki naprawdę fascynowały. W zeszycie Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc jednak niektóre kadry są tak chaotyczne i pogmatwane, że niepotrzebnie wybiły mnie z rytmu w trakcie trwania jakiejś akcji. Musiałem się chwilę zawieszać, zamiast gonić za pędzącą historią. Także kilkukrotnie mam wrażenie że rysownika trochę poniosło, a ten przerost formy nad treścią przyczynił się do znacznie niższej oceny końcowej w porównaniu do wrażenia po przeczytaniu kilku stron.

Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc

Pomijając jednak kilka takich oderwanych scen komiks Batman: Wyjątkowo Mroczna Noc czyta się naprawdę dobrze. Jak to bywa w Black Label – całość nie jest może wybitna, a przyzwoita. Zdarzały się komiksy lepsze pod kątem fabularnym. Zeszytów, które mocniej trzymały za gardło i większym napięciem też się kilka zdarzyło. Także na pewno tej części nie umieściłbym w swojej topce. Jednak na jedno przeczytanie jest jak znalazł. Jest to wypełniona akcją i mrocznym klimatem historia. Mrok miasta po raz kolejny jest świetnie podkreślony. Gotham jest jak nawiedzone zamczysko i ostoja zła, w której co chwila czyha niebezpieczeństwo.

Zobacz również: Najlepsze komiksy z Batmanem

Kluczowe w historii jest jednak pokazanie samego Mrocznego Rycerza. Choć dość charakterystyczne, czułem przez całą lekturę ciężar jego zmagań i oraz nieugiętość postaci. Na plus zasługuje zdecydowanie pokazanie umiejętności Batmana i dowiedzenie, że mimo braku mocy zasługuje na miano superbohatera. Sam komiks dołączam do listy pozycji „jednorazowych”, ale i takich które ze względu na kilka plusów polecę fanom postaci.

Źródło obrazka wyróżniającego: DC Database

Plusy

  • Bardzo dobrze zarysowana postać Batmana
  • Sprawnie zrealizowana fabuła

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Występujące od czasu do czasu chaotyczne rysunki, które wybijają z rytmu czytelnika
  • Mało wciągający i przekonujący wątek poboczny
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze