Awantura – recenzja serialu. Tom i Jerry od A24.

Awantura to serial o którym raczej przed premierą zbyt głośno nie było, a uważam, że powinno. Po pierwsze z tego względu, że to kolejna próba ekspansji rynku serialowego przez studio A24. Po drugie zaś dystrybucją tej produkcji zajmuje się Netflix z którego „oryginalnymi” produkcjami bywa różnie pod względem jakości. Sama ta mieszanka jeszcze bez względu na posiadaną wiedzę na temat fabuły dzieła już wypada intrygująco, a to jedynie produkcyjny wstęp. Najnowsze dzieło znanego z awangardowego stylu i niebanalnych rozwiązań studia to coś świeżego na rynku telewizyjnym. Dla mnie od pierwszych minut nawiązywało do najpopularniejszego w ostatnim czasie tworu tegoż studia. Mowa tu o docenionym na Oscarach i nie tylko Wszystko, Wszędzie, Naraz. Czy mamy tu jednak do czynienia z marną kopią, substytutem wcelowanym w małe ekrany? 

Awantura opowiada historię dwójki bohaterów, Danny’ego Cho będącego pracownikiem fizycznym i Amy Lau niespełnionej bizneswonman. Odgrywane kolejno przez Stevena Yeun i Ali Wong postaci, pochodzące na pozór z zupełnie innych światów, wdają się w zgodzie z tytułem w awanturę drogową, która łączy ich życia i wyciąga z nich wszystko co najgorsze…wszędzie i naraz. Wracając jednak do tematu tytułu, w oryginale serial nazywa się Beef, co oznacza zarówno konflikt (np.: w środowisku rapowym) jak i sztukę wołowego mięsa. Wielka szkoda, że polskie tłumaczenie również nie podejmuje tematu w formie bardziej przewrotnej słownej gry. Zwłaszcza biorąc pod uwagę fenomenalny i przede wszystkim kreatywny marketing od studia A24 jak i wrodzonej przewrotności samego serialu. Nie mniej, koniec narzekań, bowiem już w kwietniu otrzymaliśmy najlepszy (a na pewno jeden z najbardziej udanych) seriali tego roku, co wielu mylnie twierdzi o The Last Of Us…

Zobacz również: Air – recenzja filmu. Kult Jordana wiecznie żywy

Awantura to serial mówiący o życiu, o ludziach i relacjach. Prezentuje cały kalejdoskop ludzkich emocji, stawiając duży nacisk na siedzące głęboko w społeczeństwie frustracje i wzajemny brak zrozumienia naturalnie powiązany z brakiem empatii. Dzisiejszy świat z oślim uporem stara się przekonać wszystkich o tym, że emocji należy się wyzbyć, a przynajmniej części z nich zwyczajnie unikać czy wstydzić. Natura jednak nie znosi próżni i gdzieś to musi prędzej czy później znaleźć ujście. Beef właśnie to wszystko prezentuje z zawziętością i rzetelnością rasowego dziennikarza. Stanowi skuteczny mariaż dramatu z komedią, który narracyjnie i formalnie nawiązuje zarówno do powstałych lata temu już kultowych dzieł jako chociażby Upadek z Michaelem Douglasem w roli głównej, co nie znaczy wcale, że twórcy Awantury ślepi są na nowe. Nie wstydzą się nawiązać do świeższych dzieł jak i oryginalnych nowości, a także nieszablonowych eksperymentów.

Po tym serialu możecie się spodziewać wszystkiego co najlepsze, wszystkiego za co kochacie produkcje studia A24. Produkcja bawi, porusza i trafia do wnętrza człowieka. Awantura będąca z pozoru dziełem na wzór Toma i Jerry’ego gdzie mały wkurza dużego, a potem odwrotnie, pokazuje nam ujęty w artystycznej formie przekrój i przegląd naszego społeczeństwo i jego przywar. Co też w tym wszystkim jest najlepsze Awantura nie wypada w tym wszystkim oceniająco, a w znacznie większym stopniu składnia do refleksji i filozoficznych przemyśleń. Żeby jednak nie było tak wzniośle i nie co zbyt patetycznie pozostało mi wspomnieć, że serial niejednokrotnie sprawi, że wybuchniecie śmiechem, ale i uronicie łzę.

Zobacz również: Tetris – recenzja filmu. Najlepszy w te klocki

Awantura - ob 1

W przypadku Awantury warto pochylić się również nad wszelkimi aspektami technicznymi, zaczynając od świetnych występów aktorskich, płynnie przechodząc przez oszałamiającą warstwę audiowizualną, na zabiegach formalnych zupełnie obcych kinu głównego nurtu kończąc. Absolutnie cudowne dzieło sztuki, które mnie osobiście urzekło, ale ja w przypadku takich dziwadeł reaguję jak dzik na trufle. Jeśli wy również, polecam seans. Sam metraż serialu i jego podział na odcinki bardzo pomaga w obcowaniu z nim. Epizody wypadają w przedziale od 30-50 minut i nie ma ich więcej niż 10. Jasno to wskazuje, że inwestycja czasu jest stosunkowo niewielka, a wierzcie mi, że warto. A24 ponownie dostarcza i osobiście jedyne co uznaję za wadę to niedosyt, który jednak nie jest spowodowany niedostatkami dzieła, a tym jak piekielnie rozbudza apetyt. Sięgnijcie po Awanturę i uważajcie komu pokazujecie środkowy palec w ruchu drogowym.

Wszystkie grafiki wykorzystane w recenzji pochodzą z materiałów prasowych serialu Awantura od studia A24 i Netflix

Plusy

  • Wszystko, wszędzie...na drodze i w życiu
  • Fenomenalne występy aktorskie
  • Udany i przejmujący mariaż dramatu z komedią, który urzeka zarówno treścią jak i formą

Ocena

9.5 / 10

Minusy

  • Wszystko co dobre kiedyś się kończy...
Tymoteusz Łysiak

Entuzjasta popkultury, który najpewniej zamiast kolejnego "Obywatela Kane" wolałby w kinie więcej produkcji w stylu "Toksycznego mściciela". Fan dziwności, horroru, praktycznych efektów, kociarz, psiarz i miłośnik ludzi. W grach lubujący się w satysfakcjonującym gameplay'u. Życie teatrem absurdu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze