Pan Zły Numer – recenzja książki. Chodząca katastrofa

Macie czasem tak, że sięgacie po książkę i wiecie, że zagwarantuje wam dobrą rozrywkę na wieczór lub dwa? Dokładnie tak miałam z Pan Zły Numer Lynn Painter. Deszczowy dzień od razu wydał się lepszy, kiedy czytałam historię Olivii i Colina.

Pan Zły Numer: Nie możesz mieć pewności, że szykowałem się na podryw. Równie dobrze mogłem prowadzić ankietę na temat damskiej garderoby.
Ja: Taaa, jasne.
Pan Zły Numer: Skoro już przy tym jesteśmy, prowadzę ankietę na temat damskiej garderoby. Możesz opisać, co masz obecnie na sobie?

Olivia Marshall to jedna, wielka, chodząca katastrofa. Wiedziała, że miała pecha, ale nie sądziła, że ściąga na siebie wszystko jak magnes. Straciła pracę, jej chłopak okazał się palantem, a w dodatku jej mieszkanie spłonęło. Podsumowując: jest fatalnie. W takim stanie trafiła pod drzwi mieszkania swojego brata i jego współlokatora Colina Becka.

Ta dwójka nienawidziła się od dzieciństwa. Olivia twierdzi, że Colin to rozpuszczony bufon z prawniczej rodziny, a on uważa ją za darmozjada i nieszczęście, które nie daje sobie rady w życiu. Teraz jednak są  już dorośli i  mają nadzieję, że uda im się wytrzymać ten miesiąc pod jednym dachem i nie roznieść go w drobny mak. Jedynym pocieszeniem dla kobiety w ciężkich chwilach jest nieznajomy mężczyzna, który przypadkowo pomylił numer telefonu. Przecież SMS-owy flirt z Panem Zły Numer to nic takiego, prawda?

Zobacz również: Mroczne sąsiedztwo. Znak – recenzja książki. Więcej, mroczniej

Zupełnie jak w filmie Masz wiadomość: to „nic” znaczyło dla mnie więcej niż niejedno „coś”.

Pan Zły Numer to urocza historia, która potrafi odciągnąć od codziennych spraw i pozwolić zrelaksować się przy dobrym i zabawnym romansie. Styl autorki jest lekki i przez książkę wręcz płyniemy. Narracja jest prowadzona z punktu widzenia Olivii i Colina, co pozwala nam zobaczyć jaka różnica jest między głównymi bohaterami. Jak zmieniają swoje zachowanie na przestrzeni książki, co nimi kieruje, jak czują się w różnych sytuacjach i co ich motywuje.

Ta dwójka to istny rollercoaster. Są od siebie zupełnie różni: Colin to ułożony finansista a Olivia to największy pechowiec. Mimo różnic potrafią być ze sobą zgrani i zgadzać się w wielu kwestiach. Ich relacja kiełkuje przez całą książkę. Zdecydowanie te docinki, przekomarzania sprawiają, że na naszej twarzy pojawia się uśmiech. Autorka stworzyła ich jako postacie, z którymi możemy się od razu utożsamić. Szczególnie z Olivią, możemy pokochać ją od pierwszych rozdziałów, dzięki podejściu do życia i dążeniu do celu.

Zobacz również: Wespertyna – przedpremierowa recenzja książki. Bojowe zakonnice

Ty jesteś żywym tornadem, jesteś tak przepełniona energią chwili obecnej, że czasem wiąże się to ze szkodami ubocznymi.

Każdy z nas ma czasem tak, że podkłada jakiegoś aktora pod bohatera książki. Tym razem zostaliśmy wyręczeni przez samą autorkę, bo Colina przedstawiła jako kopię Ryana Goslinga. Nie da się tego wyrzucić z głowy, kiedy tylko się o tym pomyśli. Kupiło mnie to w stu procentach. Chociaż patrząc na jego rolę w zbliżającym się filmie Barbie, nie dziwię się, że padło akurat na niego.

Większości czytelników może wydać się, że Pan Zły Numer to schematyczny i przewidywalny romans. No cóż, tak jest. Mimo to jest podany w taki sposób, że nie można się przy nim nie zaśmiać, nie uśmiechnąć i nie spędzić miło czasu. Podobno komedie romantyczne nie mogą już nas niczym nowym zaskoczyć, jednak Lynn Painter udowodniła nam, że nie jest to konieczne, by dobrze się przy nich bawić.

Zobacz również: Brudne Sprawki Wujaszka Hana –  recenzja książki. Nie oceniaj książki po tytule

Sam nie potrafię w to uwierzyć, jednak pomimo długoletniej nienawiści między nami nie jestem w stanie bez ciebie żyć.

Trochę zabrakło mi w tym wszystkim pogłębienia relacji między rodzicami Olivii a nią samą. Nie da się nie odczuć, że są sporą motywacją dla niej i Colina. Tak jak poznajmy trochę rodzinę mężczyzny bliżej, a szczególnie jego ojca, który ma według niego konkretny plan, tak rodzice Olivii są zupełnie przezroczyści. Równie dobrze można było zastąpić jej matkę inną osobą i nie byłoby czuć różnicy. Szkoda, bo z perspektywy Colina dowiadujemy się dużo więcej o jego relacji z ojcem, która ciągle powoduje między nimi spięcia  i kłótnie. Natomiast o matce Olivii wiemy jedno: ona również uważa ją za chodzącą katastrofę.

Mogę powiedzieć, że Pan Zły Numer jest to jeden z moich ulubionych romansów. Bawiłam się na tej książce świetnie i mogę polecić ją na jeden lub dwa wieczory, bo nie będziecie mogli się od niej oderwać. Trochę pikanterii, humoru i chodzącej katastrofy to zdecydowanie to, co zagwarantuje ta historia.

Powyższa recenzja powstała dzięki współpracy z Wydawnictwem Kobiece.
Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe – kolaż. 

Plusy

  • Porównanie Ryana Goslinga do głównego bohatera
  • Lekka, przyjemna i pełna humoru
  • Dialogi głównych bohaterów

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Słabo rozwinięte relacje między rodzicami a bohaterami
  • Przewidywalna i schematyczna
Luiza Czarnecka

Zakochana w twórczości J.R.R. Tolkiena od dziecka (tak, trylogia Jacksona była zapalnikiem). W wolnych chwilach czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce, ale najbardziej cenię dobrą fantastykę z kubkiem herbaty. W międzyczasie studiuje i oglądam dobre filmy i seriale (fanka Darklinga numer 1). Zainteresowań i hobby nigdy nie mało, więc próbuję wszystkiego po trochu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze