Wespertyna – przedpremierowa recenzja książki. Bojowe zakonnice

Uwielbiam, kiedy książka kupuje mnie opisem, gwarantuje świetną rozrywkę i finalnie okazuje się jedną z lepszych historii fantasty, którą czytałam w ostatnim czasie, a nie ogromnym rozczarowaniem. Wespertyna Margaret Rogerson to powrót na rynek w wielkim stylu z nietuzinkową historią!

Dedykuję wszystkim, którzy wolą siedzieć w kącie i głaskać psa, niż konwersować na imprezie. Ta książka jest dla was.

Artemizja szkoli się, aby zostać Szarą Siostrą. Jej zadaniem będzie przygotowywanie ciał zmarłych, tak by ich dusze mogły odejść w zaświaty. Rytuały pozwalają nie zmienić się w demony polujące na żywych. Podczas oblężenia klasztoru dziewczyna uwalnia groźnego demona Piątego Rzędu, który ma im pomóc w obronie. W splocie wydarzeń Artemizja prosi prastarego demona, żądnego zemsty, by wspomógł ją w pokonaniu Starej Magii.

Dusze, nad którymi nie odprawiono niezbędnych obrządków, w końcu ulegały zepsuciu i przeistaczały się w duchy, zamiast – jak to się działo przed Smutą – przejść naturalnie do życia wiecznego.

Zobacz również: Słuchacz – przedpremierowa recenzja książki. Przekręt kryzysowej Ameryki

Większość książek, która wpada w moje ręce w kategorii fantastyki młodzieżowej, jest zazwyczaj bez większego polotu niestety. Jeśli jest ciekawie wykreowany świat, to ma bardzo kiepskich bohaterów i na odwrót. Na szczęście Wespetyna to wręcz idealne wyważenie między kreacją świata przedstawionego a rozwijającą się bohaterką.

Artemizję poznajemy jako trzymającą się na uboczu młodą dziewczynę, która jest zadowolona ze swojej przyszłości jako Szara Siostra. W dzieciństwie została opętana przez popielnika, a jej dłonie pokrywają blizny, które przypominają jej o wydarzeniach z przeszłości. Woli ciszę, spokój i niczym niezmącone życie. Los jednak miał inne plany i niedługo później dziewczyna musi po raz kolejny pozwolić, by w jej ciele zadomowił się demon. W całej przygodzie obserwujemy zmianę zachodzącą w dziewczynie, która ze spokojnej i skrytej nastolatki, zmienia się w silną i odważną bohaterkę.

Zobacz również: Najlepsze książki Vespera

O ile do tej pory niedowierzałam kapłanowi, o tyle teraz nim gardziłam. Jego piękna twarz, jego delikatne dłonie, jego nieutrudzone ciało… Osoba, jaką nigdy nie chciałabym się stać. Zdaje się, że nie zauważył skali mojej nienawiści. Jakżeby miał ją dostrzec, skoro podobno wyraz mojej twarzy nigdy się nie zmieniał.

Dla fanów fantastyki młodzieżowej bez romansu mam bardzo dobrą wiadomość: nie znajdziecie go tutaj. Autorka Wespertyny bardzo zgrabnie zastąpiła ten wątek wartką akcją i trzymającą w napięciu fabułą. Jedną z nich jest relacja samej głównej bohaterki i demona, który ją opętał. Ciągłe przekomarzanki, docinki i rozmowy między nimi  dają chwilę wytchnienia, w której nie raz możemy uśmiechnąć się pod nosem. Nie jest to relacja oparta na wyłącznie przyjaźni, bo każde z nich ma swój cel. Artemizja jest naczyniem, w którym ma mieszkać upiór, a ona potrzebuje jego mocy, by ochronić innych. Mimo wszystko przeradza się we współpracę, co pozwala nam zaobserwować, że podczas całej historii stają się  partnerami.

Może nie zdawałam sobie sprawy, co w tym wszystkim jest najgorsze. Gdy mu składałam propozycję, nie wiedziałam, że będzie taki gadatliwy.

Zobacz również: Nevermore. Kruk – recenzja książki. Hołd dla Edgara Alana Poego!

Wespertyna zdecydowanie ma niepowtarzalny klimat i świat przedstawiony. Całość książki opiera się na wierze, mamy również świętych, którzy byli naczyniami i pozostałości z ich ciał są w czasach Artemizji używane jako relikwie, utrzymujące demony w ryzach. Bardzo pomocne okazują się również rysunki, które przedstawiają nam rzędy upiorów. Sama główna bohaterka jest uznawana przez ludzi za wespertynę – kapłankę władającą relikwią Piątego Rzędu. Religia zdecydowanie jest czymś ważnym w tej historii, wydarzenia zahaczają o celebrację świętych, ciągłe modlitwy, no i oczywiście główna bohaterka to zakonnica, a jednym z głównych przeciwników dziewczyny jest spowiednik. Klimat jest ciężki, wręcz przytłaczający, już sama okładka oddaje to, co można poczuć. Mrok i otaczającą nas mgłę. Podczas czytania zdecydowanie nie poczujesz się jak w krainie jednorożców, bo z każdej strony otaczają nas umarli, którzy coraz częściej atakują ludzi.

Wespertyna! Było to wezwanie do boju, tchnienie desperackiej nadziei.

Zobacz również: Następca tronu – recenzja książki. Holly Black jest w formie!

Na pewno prócz głównej bohaterki mamy również świetne postacie drugoplanowe, bez których Artemizja nie poradziłaby sobie w swojej misji. Margaryta staje się dla niej przyjaciółką i pomocniczką. Dziewczyny znają się z klasztoru – dzieliły razem pokój. Jednak ze względu na małomówność i introwertyczność  wespertyny oraz ekstrawertyczność tej drugiej ciężko im było znaleźć nić porozumienia. Każda oczekiwała od życia czegoś innego. Dopiero dzięki atakowi na klasztor, wspólnemu zaryzykowaniu życia i misji zbliżyły się do siebie.

Wespertyna pochłonęła mnie w swój mroczny świat, nie pozwalając oderwać się nawet na chwilę. Jest to historia, która zdecydowanie odnajdzie miejsce w sercach innych czytelników. Mimo że to jednotomówka, skrycie liczę na kontynuację ze względu na otwarte zakończenie. Mam nadzieję, że Artemizja nie powiedziała jeszcze ostatniego słowa.

Recenzja powstała we współpracy z Wydawnictwem Vesper.

Źródło obrazka wyróżniającego: kolaż – materiały prasowe.

Plusy

  • Relacja między upiorem a Artemizją
  • Wciągająca fabuła
  • Rozwijająca się bohaterka

Ocena

10 / 10

Minusy

Luiza Czarnecka

Zakochana w twórczości J.R.R. Tolkiena od dziecka (tak, trylogia Jacksona była zapalnikiem). W wolnych chwilach czytam wszystko, co wpadnie mi w ręce, ale najbardziej cenię dobrą fantastykę z kubkiem herbaty. W międzyczasie studiuje i oglądam dobre filmy i seriale (fanka Darklinga numer 1). Zainteresowań i hobby nigdy nie mało, więc próbuję wszystkiego po trochu.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze