Osiem gór – Recenzja filmu. Dom, który zbudował Bruno

Osiem gór to historia dwóch przyjaciół zapoczątkowana we włoskiej wsi, odciętej od miejskiego zgiełku przez piętrzące się dookoła alpejskie szczyty. Jeśli dodam, że górski krajobraz zostanie z nami do samego końca to część z Was od razu będzie wiedziała, że chce obejrzeć ten film i nawet nie musi czytać reszty recenzji.

Dla uzupełnienia podstawowych informacji dodam jednak, że film wyreżyserowany został przez duet – Felixa Van Groeningen i Charlotte Vandermeersch oraz wziął udział w konkursie głównym na zeszłorocznym festiwalu w Cannes gdzie wygrał Nagrodę Jury – Najlepszy film.

Zobacz również: Monster – recenzja filmu. Bezsilność wypełniona empatią

Narratorem filmu jest Pietro, który opowiada historię swojego życia, oraz ludzi, którzy je ukształtowali. Całość zaczyna się od dzieciństwa i wakacji spędzanych w Barmie – małej górskiej wiosce, leżącej niedaleko Turynu. Ojciec Pietra jest inżynierem i większość czasu spędza w mieście, matka wydaje się ciągle zajęta pracami domowymi. Dwunastoletni chłopak poznaje tam Bruna – prawdopodobnie jedyne dziecko, zamieszkujące okolice. Rówieśnik staje się najlepszym partnerem do zabawy, a relacja miedzy nimi szybko zamienia się w przyjaźń.  Gdy jednak kończą się wakacje, Pietro musi wracać do rodzinnego Turynu i standardowej miejskiej rutyny, a Bruno zostaje w alpejskiej wiosce prowadząc zupełnie inne życie. Ich losy z wiekiem będą się naprzemiennie rozchodzić i krzyżować, jednak najbardziej połączy ich odbudowa zrujnowanej chaty na górskich zboczach, stającej się ich azylem i symbolem więzi na długie lata.

Osiem Gór 4
Osiem gór – kadr z filmu

Van Groeningen i Vandermeersch, będący również scenarzystami filmu, doskonale wiedzą, co chcą przekazać swoim filmem, wiedzą jak to pokazać i jak powiedzieć. Bohaterowie i fabuła wydają się bardzo szybko zarysowane, tylko po to, by w kolejnych scenach okazać się czubkiem góry lodowej. Postacie są bardzo złożone i w zasadzie nieprzewidywalne. Na szczęście film trwa dwie i pół godziny, więc nie spieszy się z odkrywaniem swoich kart.

Przyzwyczajeni do amerykańskich wzorców lub wyszukanych arthousowych produkcji, szukamy tutaj oczywistego przekazu, ukrytych metafor, złych decyzji oraz ich konsekwencji. I pewnie wszystko to w filmie można znaleźć, ale najpiękniejsze jest to, że Osiem Gór nie zmusza nas do szukania. Film jest pewnego rodzaju seansem, duchową drogą którą najlepiej przemierzyć instynktownie, wyłączając zbędne analizy.

Zobacz również: Asteroid City – recenzja filmu. Świat Wesa Andersona

Fabuła rozgrywa się na przestrzeni kilkudziesięciu lat, ale żaden z epizodów nie jest mniej interesujący. Zaczynając od trochę dziwnych, a jednak rozczulająco niewinnych zabaw chłopców, jak i bardzo złożonej relacji Pietra z ojcem. Gdy wydaje nam się, że film wysyła nam jasny przekaz okazuje się, że znowu daliśmy się zwieść. Film nie proponuje nam jasnych rozwiązań i nie daje rad na życie. Zamiast tego pokazuje jego nieprzewidywalność.  Niesamowicie też oddaje beztroskę i pewne spełnienie wynikające z życia w zgodzie z naturą, z dala od miejskiego zepsucia. Scena „parapetówki” w gronie przyjaciół pobudzi w widzach najgłębszą nostalgię za wyjazdami z młodości lub zachęci do zorganizowania podobnej wycieczki w najbliższym terminie.

Osiem Gór 3
Osiem gór – kadr z filmu

Osiem gór jednak nie próbuje nam opowiadać bajek. Beztroska wynikać może tylko z ciężkiej pracy, a przed problemami współczesnego świata nikt nie jest w stanie uciec. Van Groeningen i Vandermeersch  doskonale wiedzą kiedy unieść nas nad ziemię, kiedy na nią sprowadzić i kiedy wypełnić nasze głowy mądrością, a serca nadzieją.

Tę nadzieję podtrzymują też zachwycające obrazy wypełniające cały film. Często możemy dostrzec w filmach, że akcja jest pretekstem do pokazania scenerii (Pewnego Razu… w Hollywood), lub sceneria jest pretekstem do pokazania akcji (filmy o Bondzie). Przed obejrzeniem Ośmiu gór myślałem, że historia nie będzie miała tutaj większego znaczenia, bo tak naprawdę chodzi o piękne krajobrazy. Nic bardziej mylnego. Osiem gór jest wspaniałym przykładem absolutnej integralności historii i przesłania z tłem fabularnym. Alpejskie szczyty stają się domem dla całej fabuły, ale nigdy jej nie przysłaniają.

Zobacz również: Bezmiar – recenzja filmu. Kryzys rodziny

Ruben Impens odpowiadający za zdjęcia w filmie, w niespotykany sposób wydobywa całe piękno otoczenia z prostoty jego ujęcia. Zamiast zamykać przyrodę w pięknych kadrach, pozwala jej wypełnić całe tło. Zamysł stylityczny objawia się też zastosowaniem mało popularnego formatu obrazu w proporcjach 4:3. Dzięki temu kamera nie musi wybierać między przedstawianiem naszych bohaterów w całej okazałości, a piętrzącymi się za nimi szczytami.

Osiem gór 6
Osiem gór – kadr z filmu

Wypada zaznaczyć, że Osiem gór jest adaptacją powieści Paolo Cognetti’ego o tym samym tytule. Jednak nie umniejszając pisarzowi, nie ma to dla mnie większego znaczenia. Nie znam tekstu źródłowego, jednak wiem, że Felix Van Groeningen i Charlotte Vandermeersch stworzyli na jego podstawie absolutnie wyjątkowy film.  Celowo też unikam porównań do Brokeback Mountain czy Into the Wild, bo mogłoby to sugerować pewną jego wtórność.

Osiem gór to niesamowicie szczera pozycja, która płynie prosto z serc twórców. Jest swoistym dziełem sztuki w całej swojej okazałości jak i w najmniejszym detalu. Jego prawdziwe piękno wynika jednak z tego, że wszystkie te detale składają się na bardzo prosty stylistycznie i fabularnie film. I mógłbym rozłożyć go na czynniki pierwsze i rozpisać się nad doskonałością każdego z nich, ale w trakcie seasnu ani przez chwilę nie miałem takiej potrzeby. Od pierwszych kadrów do momentu kiedy zapaliły się światła na sali zapomniałem że jestem w kinie. Film mnie absolutnie pochłonął i mam wielką nadzieję, że pozostanie zapamiętany jako jeden z najlepszych filmów o górskiej tematyce w historii kina.

Plusy

  • Wspaniała historia zostające w głowie na długo po seansie.
  • Niesamowity górski krajobraz.
  • Niespotykana lekkość, szczerość i prostota.

Ocena

9.5 / 10

Minusy

  • Nie znaleziono
Daniel Kurbiel

Uznaje zasadę, że "mniej znaczy więcej". Fan filmów psychologicznych, obyczajowych i horrorów, ale docenia też dobre kino akcji. Zamiast złożonych intryg i szokujących zwrotów akcji, w filmach szuka raczej dobrze napisanych postaci i świadomej reżyserii.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Małgorzata

Napiszę krótko- idąc na film , obawiałam się że trudno będzie mi wytrzymać jego długość / prawie 2h. Nic bardziej mylnego. Po prostu tak bardzo ” wtopiłam ” się w niesamowity klimat gór , przepiękne krajobrazy , zdjęcia wydobywały kazdy szczegół gór przez cztery pory roku . Obsada filmu spisała się na medal , Mądry, refleksyjny , emocjonalny film., w którym odnajdujemy przyjaźń, szukanie sensu życia, dokonywanie trudnych wyborów , które wpływają na dorosłe życie. Ten film po prostu trzeba obejrzeć i usłyszeć bo muzyka jest wisienką na torcie👍