Tropiciel skarbów – wywiad z Adamem Węgłowskim. Najlepiej pisze się to, co człowiek lubi

Końcem czerwca powoli opadają emocje po premierze filmu Indiana Jones i artefakt przeznaczenia. Dla mnie jednak ta przygoda jeszcze się nie kończy, a to za sprawą książki Tropiciel Skarbów. Fakty i mity w filmach o Indianie Jonesie. To pozycja rzetelna i treściwa, ale również inspirująca do dalszych poszukiwań. Miałam wielką przyjemność porozmawiać o niej z autorem – Adamem Węgłowskim.

Agata Kowalczewska (AK): Planowałam tę rozmowę zacząć od bardzo ogólnego pytania: „skąd w Panu jest takie zamiłowanie do historii?”. Jednak w trakcie przygotowań natknęłam się też na informację, że być może to właśnie Indiana Jones odegrał w tym jakąś rolę!

Adam Węgłowski (AW): Tak, myślę, że właśnie po jednym z takich pytań uświadomiłem sobie, że może to był właśnie ten moment, kiedy w latach osiemdziesiątych obejrzałem na wideo film Indiana Jones i Świątynia Zagłady. To była kaseta przywieziona ze Stanów, bez tłumaczenia, ale ze wspaniałymi kolorami. Pod względem technicznym to było dużo lepsze niż to, czym wtedy dysponowaliśmy. Wtedy oczywiście, jako chłopiec, byłem zachwycony tym filmem i patrząc na to po latach, stwierdzam, że może faktycznie coś było na rzeczy. Może po obejrzeniu tego filmu coś we mnie wykiełkowało – jakieś zamiłowanie do tajemnicy i do historii. Aczkolwiek historię lubiłem wcześniej, a to też za sprawą popkultury, bo mianowicie za sprawą komiksów. Wtedy moi bracia gromadzili serię komiksową Relax. Teraz Relax wrócił jakiś czas temu, a te stare egzemplarze z lat osiemdziesiątych można dostać już tylko w antykwariatach. Bardzo się zaczytywałem w tych komiksach.

Zobacz również: Tropiciel skarbów. Fakty i mity w filmach o Indianie Jonesie – recenzja książki. Tego o Indianie nie wiecie!

AK: Skąd w takim razie pomysł, żeby książkę Tropiciel Skarbów wydać właśnie teraz? Czy to chodziło za Panem już od czasów tego „pierwszego spotkania” z Indianą?

AW: Dużym impulsem było to, że dowiedziałem się o pracach nad nową i prawdopodobnie ostatnią częścią Indiany Jonesa. Wtedy uświadomiłem sobie też, że w zasadzie od lat piszę artykuły, które oscylują wokół tych tematów – takich, które kojarzą się z Indianą Jonesem albo wręcz dotyczą różnych skarbów, które tam się pojawiają. Poza tym jeszcze kilka lat temu wydałem książkę Bardzo polska historia wszystkiego i tam z kolei był rozdział o polskich wątkach w filmach o Indianie Jonesie.

AK: Jak się pracuję z taką liczbą źródeł i wątków? Rozumiem, że w przypadku tej książki sytuacja trochę się odwróciła: najpierw były źródła, a potem pomysł.

AW: Dokładnie. Oczywiście wiele rzeczy jeszcze doszukiwałem. Absolutnie nie miałem skompletowanego całego materiału. Natomiast faktycznie trudno mi to porównać z pracą nad innymi książkami. Sporo rzeczy miałem już na piśmie, w głowie, w komputerze. Trzeba było to po prostu uporządkować i fajnie napisać. Tak, żeby czytelnika wciągnąć, ale nie dać mu się zgubić w tym labiryncie, bo wątków jest bardzo dużo.

Zobacz również: Dziedzictwo Usherów – recenzja książki. Uważaj na Dyniowatego!

AK: Tak, jest to książka szalenie treściwa! Stąd moje kolejne pytanie: skąd wiedzieć, kiedy dany wątek trzeba już zakończyć?

AW: To kwestia wyczucia, które wynika z lat praktyki redakcyjnej i pisarskiej. Wyrabia się też dzięki temu, jak czytelnicy odbierają moje książki. Z jakimi komentarzami się spotykam. To w zasadzie osobista rzecz. Kończyłem tam, gdzie wydawało mi się to słuszne i warto już było przejść do kolejnej kwestii, żeby czytelnika nie znużyć.

Tropiciela Skarbów p
Tropiciela Skarbów polecam czytać w plenerze!

AK: Praktykę pisarską ma Pan długą i w swojej twórczości przerobił Pan różne gatunki. Co pisze się najlepiej?

AW: Najlepiej pisze się to, co człowiek lubi. Ja mam to szczęście, że prawie zawsze piszę to, co lubię. Oczywiście research do książek non-fiction jest bez porównania trudniejszy niż do beletrystyki. To z kolei nie znaczy, że w przypadku powieści nie ma go wcale, bo jeśli fabuła jest osadzona w XIX wieku, to też trzeba o danej epoce sporo się dowiedzieć. A przynajmniej ja mam wobec siebie takie oczekiwania, że pisanie moich powieści historycznych jest poprzedzone jakimiś poszukiwaniami. Zresztą czasami właśnie to inspiruje mnie do pisania. Najpierw pojawiają się jakieś ciekawe fakty, a to owocuje jakąś książką, niezależnie czy beletrystyką czy non-fiction.

Zobacz również: Indiana Jones i artefakt przeznaczenia – recenzja filmu. Wiek i naziści mu nie straszni!

AK: Wróćmy do Tropiciela Skarbów. W tej książce przeprowadza nas Pan przez różne wątki, żeby dociec, czy artefakty z serii w ogóle mogły istnieć. Próbuje Pan również tropić, gdzie mogą teraz być. Która z tych teorii, które Pan przytacza, jest dla Pana najciekawsza?

AW: Osobiście uważam Arkę Przymierza za najciekawszą, ponieważ zdarzyło mi się być w wielu z tych miejsc, o których piszę, na przykład w Etiopii, w Zimbabwe czy w Jerozolimie. Po takich doświadczeniach człowiek ma do tego trochę inne podejście. Jeśli chodzi o Świętego Graala, to sytuacja jest trochę bardziej skomplikowana, bo sama definicja słowa graal nastręcza już pewne kłopoty. W wypadku Arki Przymierza istnieją w zasadzie dwie możliwości: albo mówimy o skrzyni, w której były zamknięte przykazania, albo po prostu o samych tablicach. Ewentualnie o kopiach tych skrzyń i tablic.

Zobacz również: Słuchacz – przedpremierowa recenzja książki. Przekręt kryzysowej Ameryki

AK: Najbardziej przemówiła do mnie właśnie ta teoria, że egzemplarzy było kilka.

AW: Te wszystkie religie mówią oczywiście, że to były oryginały. Natomiast wydaje mi się to bardzo zdroworozsądkowe, że tego typu rzeczy mogły po prostu ginąć. Niszczeć. A wtedy rodziła się potrzeba, żeby zrobić kopię. Ludy wędrują, tradycje wędrują. I właśnie ta biblijna tradycja mogła gdzieś wywędrować bez Arki, więc trzeba było ją sobie stworzyć, żeby wszystko pasowało. Zresztą jeśli wędrowały też artefakty związane z kapłanami, którzy zajmują się Arką (czyli na przykład tradycyjne odzienie, bębny), to trzeba było skompletować ten brakujący element całego rytuału.

Strony: 1 2

Agata Kowalczewska

Wychowana na fantastyce, od niedawna zakochana również w reportażach. Choć książki stoją wysoko na liście jej hobby, są na niej również dobre filmy, seriale i puby z planszówkami.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze