Moja zbrodnia – recenzja filmu. Jak rozpoczęłam ruch emancypacyjny?

Moja zbrodnia urzekła mnie zwiastunem. Zaintrygowana zapowiedzią ciekawej fabuły, która za pomocą komedii podejmuje temat praw kobiet, nie mogłam sobie odmówić pójścia na seans. Z góry przyznaję, iż to moje pierwsze zetknięcie z reżyserem François Ozonem, choć myślę, że i nie ostatnie.

Akcja filmu dzieje się w Paryżu lat 30. w czasach tzw. Wielkiego Kryzysu, który w znaczący sposób dotknął wszystkich mieszkańców Francji. Na domiar złego sytuacja kobiet również nie malowała się w jasnych barwach (warto też wspomnieć, że Francuzki prawa wyborcze uzyskały dopiero w 1944 roku). Pośród tego wszystkiego mamy dwie bohaterki: marzącą o wielkiej scenie aktorkę Madeleine oraz jej współlokatorkę, świeżo upieczoną i ambitną adwokatkę Pauline. Przyjaciółki ledwo wiążą koniec z końcem, uśmiechem i dobrym słowem próbując przekonać właściciela mieszkania do niewyrzucania ich na bruk.

Zobacz również: Zbrodnie po sąsiedzku, sezon 3 – recenzja serialu (8 pierwszych odcinków). Śpiewająco rozpoczęty sezon zbrodni!

Sytuacja jest więc niezbyt ciekawa. Co gorsza, perspektywa otrzymania głównej roli w produkcji oferowanej Madeleine okazuje się być wyłącznie oszustwem ze strony chcącego ją wykorzystać producenta. Dodatkowo, niemal natychmiast dowiadujemy się, że tego samego dnia ów mężczyzna padł ofiarą morderstwa, a aspirująca aktorka ląduje na szczycie listy podejrzanych. Ta ostatecznie przyznaje się do winy, co może okazać się końcem jej marzeń i porażką w karierze Pauline. Niemniej jednak, wskutek płomiennych przemówień młodej adwokatki, pięknych zapłakanych oczu Madeleine oraz zwrócenia się w stronę uciemiężonych i niesprawiedliwie traktowanych kobiet, nie tylko udaje się jej uniknąć skazania, ale także zdobyć wszystko, o czym marzyła, a nawet więcej.

Jak już wspominałam, fabuła filmu od początku wydawała się intrygująca, aczkolwiek pomysł ten niósł ze sobą ogromne ryzyko. Zdaje się on bowiem przepisem na hit bądź kicz. Moja zbrodnia na szczęście nie ma nic wspólnego z tandetą, choć nie jest też przełomowa. To po prostu utrzymana na dobrym poziomie komedia. Brak w niej na szczęście żałosnych żartów, a tematyka niosła ze sobą takie ryzyko.

Zobacz również: W powietrzu – recenzja serialu. Lepiej zapnijcie pasy

Moja zbrodnia
kadr z filmu

Jednakże Moja zbrodnia to historia nie tylko skupiająca się na kobietach, choć ich sytuacja społeczno-ekonomiczna i ewidentny brak praw jest motywem przewodnim. Tymczasem w filmie reżyser uwzględnił dość zróżnicowaną problematykę. Spomiędzy kwiecistych monologów i niejednoznacznych sytuacji wybija się komentarz dotyczący ruchu #MeToo. Pod ostrzał trafiły również media, wiecznie goniące za nowymi nowinkami, oraz sam wymiar sprawiedliwości, którego niekompetencja jest wielokrotnie tematem żartów. Czasami wręcz można odnieść wrażenie, że komentowana w ten sposób problematyka jest zbyt złożona w porównaniu do tak prostej fabuły.

Na uwagę zasługuje również ukazane w filmie siostrzeństwo, a raczej jego brak. Wbrew temu, co mogłoby się wydawać, dobre uczynki bohaterek nie są zupełnie pozbawione ukrytych motywacji. Pauline zdecydowała się działać jako adwokatka swojej współlokatorki nie tylko z altruizmu, ale także z braku innych spraw. Madeleine z kolei wyraźnie nie jest zadowolona z faktu, że uwaga reflektorów niespodziewanie zaczęła skupiać się na jej przyjaciółce. To jedynie nieliczne przykłady, lecz jedno jest pewne: w pewnym momencie gra toczy się jedynie o to, by utrzymać dobrą passę i nie stracić tego, co kobiety osiągnęły.

Zobacz również: The Bear sezon 2 – recenzja serialu. Liczy się każda sekunda

Moja zbrodnia
kadr z filmu

Jednak to, co zasługuje na szczególne uznanie, to znakomita gra aktorska. Jest ona tutaj nie tylko imponująca, ale również niezwykle wiarygodna. Na szczególne uznanie zasługuje pierwszoplanowe duo: Nadia Tereszkiewicz (która nota bene pochodzi z Polski) oraz Rebecca Marder. Chemia pomiędzy nimi jest niezwykle wyraźna, a jednocześnie przyjemnie obserwować zarówno ich kwieciste i hipnotyzujące monologi, jak i drobne gesty doskonale oddające charakter postaci. Niemniej żałuję, że nie pokuszono się o rozwinięcie postaci Pauline. Zdecydowanie wzbogaciłoby to fabułę.

Moja zbrodnia to film, który w przewrotny i zabawny sposób porusza przede wszystkim kwestię praw kobiet oraz ich pozycji w społeczeństwie. Niestety, obok centralnego wątku pojawia się także znaczna ilość innych tematów, przez co ma się wrażenie, że treść przerasta formę. Mimo że film jest przyjemny to ciężko wyzbyć się delikatnego ukłucia rozczarowania.

Obrazek wyróżniający: kadr z filmu


Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Dobra gra aktorska
  • Żarty utrzymane na dobrym poziomie
  • Ciekawie przedstawiona problematyka kobiet i ich sytuacji

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Zbyt wiele złożonych tematów, które przerastają prostą fabułę
  • Nierozwinięta postać Pauline
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze