Giallo – na czym polegał fenomen włoskiego kina gatunkowego?

Kino włoskie XX wieku bardzo łatwo podzielić na część artystyczną i gatunkową. Część artystyczna to oczywiście twórcy tacy jak Pier Paolo Pasolini czy Federico Fellini. Ci, wychowani na włoskim neorealizmie, postanowili stanowczo zmienić kierunek w stronę tematyki egzystencjalnej, ukazywanej nam najczęściej w sposób introspektywny. Kino gatunkowe natomiast było w zacznie większym stopniu nastawione na dostarczanie rozrywki. Oczywiście, nie musi to oznaczać, że te produkcje nie niosły ze sobą żadnej innej wartości. Włoskie kino gatunkowe na początku było mocno inspirowane kinem amerykańskim. Próbowało wręcz w pewien sposób je odwzorować, z tą różnicą, że dysponowało dużo mniejszymi budżetami. Bardzo szybko filmy, które miały być kopią produktów amerykańskich, zaczęły tworzyć jednak swoją własną tożsamość. To doprowadziło do stworzenia gatunków charakterystycznych tylko dla kinematografii włoskiej – tak właśnie narodziło się giallo.

Próbując zdefiniować, czym właściwie jest giallo, nie możemy pominąć jego korzeni. Sama nazwa pochodzi od żółtych okładek („giallo” dosłownie oznacza „żółty”) powieści kryminalnych wydawanych przez mediolańskie wydawnictwo Mondadori. Bardzo szybko te powieści stały się pewnego rodzaju oddzielnym gatunkiem literackim, którego najważniejszymi elementami były zagadka kryminalna, groza, aura tajemnicy oraz brutalne morderstwa.

Kolejną inspiracją dla późniejszych twórców tego gatunku była filmografia Alfreda Hitchcocka, gdyż wiązała się ona z eksperymentami formalnymi, odchodzeniem od klasycznego realizmu w kinie. Co więcej, część jego twórczości silnie czerpała z romantycznej literatury grozy. Kluczowym projektem w jego filmografii dla powstania giallo było oczywiście Psycho (Psychoza; 1960). Hitchcock dokonał w tym filmie świetnego przewrotu, postanowił uśmiercić Marion Crane, graną przez znaną aktorkę Janet Leigh. Przewrót polegał na tym, że początek został skonstruowany tak, jakoby to losy kobiety były przedmiotem filmu. Ponadto, dynamizm i brutalność zabójstw jeszcze nigdy nie była tak silna jak tutaj. No i oczywiście najważniejsza kwestia, czyli podkreślenie, że każdy człowiek bez wyjątku to potencjalny morderca.

Zobacz również: Lovecraft a filmy – trzy ekranizacje, na które warto zwrócić uwagę

Fot. Dziewczyna, która wiedziała za dużo

Na takiej podstawie Mario Bava nakręcił czarno-biały film La raga-zza che sapeva troppo (Dziewczyna, która wiedziała za dużo; 1963). Reżyser do tej pory był twórcą kina grozy, które silnie romansowało z gotykiem. Dziewczyna, która wiedziała za dużo, to pierwszy film Bavy, w którym zrywa on z tym stylem, kierując swoją uwagę w stronę konwencji powieści kryminalnych. W tym filmie stworzył on wstępne reguły filmowego giallo. Przypadkowa osoba staje się świadkiem brutalnego morderstwa i postanawia zabawić się w detektywa, żeby schwytać zabójcę, który od tej pory będzie również zagrażać życiu protagonisty/protagonistki.

Jednakże pierwsze pełnokrwiste giallo nakręcił rok później reżyserując film Sei donne per l’assassino (Sześć kobiet dla zabójcy; 1964). W tej produkcji pojawia się (już w prologu, co również stanie się standardem) najbardziej charakterystyczny element tego gatunku. Jest nim postać zamaskowanego zabójcy, ubranego w długi czarny płaszcz, kapelusz, czarne skórzane rękawiczki oraz w coś co zasłania twarz (w zależności od filmu były to chusty, maski itp).

Morderstwa stały się jeszcze bardziej okrutne. Od tej pory w giallo śmiało możemy się spodziewać takich scen jak zasztyletowanie, uduszenie czy wieszanie lub dekapitacje. Warto zwrócić uwagę, że sceny te prezentowano w sposób niezwykle wysmakowany pod względem formalnym. Miało to podkreślić jeszcze bardziej ich zaśpiew erotyczny. Bliskość i intymność tych scen, to na jakich planach są one realizowane, dodaje poczucie przekroczenia pewnej granicy przez nas – widzów. Ponadto, część z tych scen nagrywano z perspektywy pierwszoosobowej, co jeszcze bardziej niszczy bezpieczną granicę między nami a dziełem filmowym. W takich scenach uwidacznia się również kolejny motyw zapożyczony od Hitchcocka, czyli wojeryzm.

Brytyjski reżyser praktycznie we wszystkich swoich produkcjach zdradza swoje zafascynowanie podglądactwem i odbiorcą filmowym w tym procesie, co swoje apogeum miało w dziele Rear Window (Okno na podwórze; 1954). W filmach giallo możemy również takie motywy zaobserwować. To dlatego granica intymności w scenach morderstw jest przekraczana i wreszcie, to dlatego część z tych właśnie scen jest pokazywana z perspektywy pierwszoosobowej.

Zobacz również: Reality – recenzja filmu. Ku chwale ojczyzny

Pomimo, że Mario Bava jest ojcem włoskiego slashera, to Dario Argento jest jego mistrzem. To właśnie on bezkonkurencyjnie stworzył najlepsze filmy w tym gatunku oraz najbardziej go rozwinął. Giallo jest niezwykle płynne. Sporo gatunków filmowych posiada jednak pewne twarde struktury, ikonografie czy prawa, których nie można zmieniać. Inaczej jest w tym przypadku. Giallo praktycznie od samego początku odwoływało się do innych gatunków – film policyjny, melodramat, horror z elementami nadnaturalnymi. Osobą odpowiedzialną za zmienianie części struktury genetycznej włoskiego slashera był właśnie Argento, w którego filmach możemy znaleźć absolutnie każdą wersję tego gatunku.

Suspiria (Odgłosy; 1977) jest filmem, który wprowadził największą dotychczas zmianę, czyli elementy nadnaturalne. Oprócz klasycznego zabójcy mamy tutaj również inne zagrożenie związane z tajemnicą pewnej szkoły baletowej. Argento w tym filmie silnie czerpie z niemieckiego ekspresjonizmu pod względem formalnym, wprowadza pastelowe kolory, silnie bazując na kontrastach. Muzyka zespołu Goblin, towarzysząca nam przez cały film, tylko utwierdza nas w przekonaniu, że znajdujemy się w centrum irracjonalnego koszmaru.

Zobacz również: Najlepsze sceny z serii Mission: Impossible

Pomimo, że Argento tworzył przeróżne „odłamy” giallo, to możemy wskazać elementy w jego stylu, które występują w większości filmów. Fabuła często przypomina senny koszmar, groza jest nam zawsze stopniowana. Reżyser silne gra na kontrastach, nawiązuje do epoki kina niemego w stylu czy kadrowaniu. Sceny śmierci czy przemocy są mocno estetyzowane. Jego obrazy bazują na  kolorowych filtrach (często pastelowych) czy chociażby nagłych, dynamicznych zbliżeniach lub najazdach kamery. W jego filmach oprócz aktorów włoskich występowali aktorzy amerykańscy i brytyjscy. Skutkowało to dubbingowaniem albo aktorów zagranicznych albo aktorów włoskich, a to niestety jest odczuwalne przy oglądaniu filmów.

Fot. Suspiria

Zobacz również: Wojownicze Żółwie Ninja: Zmutowany Chaos – recenzja filmu. Cowabunga!

Giallo swoje triumfy świeciło w latach 60-tych i 70-tych, a od lat 80-tych jego popularność zaczęła stopniowo wygasać. Gatunek umarł ostatecznie śmiercią naturalną, a przyczyn było kilka. Każde kolejne filmy tworzone w drugiej połowie lat 80-tych były coraz słabsze. Scenariusze stawały się albo powtarzalne, albo skrajnie niedopracowane. Budżety stopniowo się zmniejszały, przez co nie było stać twórców na dobrych aktorów, co jest odczuwalne.

Same filmy natomiast od strony reżyserskiej również nie prezentowały się najlepiej. Brakowało pewnego wyczucia i finezji, umiejętności stopniowania napięcia i estetycznego pokazywania morderstw. Zamiast tego coraz częściej uciekano w silny erotyzm i tępą przemoc. Wszystko to, co sprawiało, że ten gatunek był interesujący i zawierał naprawdę ciekawe produkcje, powoli odchodziło w zapomnienie. Kolejną kwestią były rosnące na popularności amerykańskie slashery. Jest to w pewien sposób tragikomiczne, ponieważ slashery narodziły się w dużej mierze dzięki giallo właśnie. Wystarczy spojrzeć na Halloween (1978) w reżyserii Johna Carpentera i od razu dostrzeżemy, jak bardzo inspiruje się on motywami, czy sposobem narracji z włoskiego gatunku i implementuje to do swojego dzieła. Obecnie możemy obserwować nawiązywanie do giallo w takich produkcjach jak Last Night in Soho (Ostatniej nocy w Soho; 2021) czy Malignant (Wcielenie; 2021), ale nie są to pełnokrwiste filmy z tego gatunku.

Maciej Kulbat

Obecnie student kulturoznawstwa na Uniwersytecie Łódzkim. Krytyka i analiza filmowa to mój konik i największa pasja. Najbardziej interesuje mnie złota era Hollywood, historia filmu europejskiego oraz kino gatunkowe, na czele z b-klasowymi produkcjami, ponieważ to właśnie one stanowią sens kina i nie sposób ich nie kochać.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze