Belfer 3 wypływa na nowe, nieznane dotąd wody. Czy sezon wniósł pewną bryzę świeżości do kryminalnego świata serialu? Oceniam!
W Belfer 3 tytułowy bohater, Paweł Zawadzki, po odbyciu kary więziennej wraca do rodzinnego Małomorza i zamieszkuje z ojcem. Podczas morskiej wyprawy z jachtu znika charyzmatyczny uczeń liceum, gdzie młody Zawadzki niedawno się zatrudnił. To wydarzenie prowadzi do spirali kryminalnych wydarzeń, w którą nauczyciel języka polskiego szybko się wplątuje.
Po kilku latach nieobecności ciężko było ocenić, czy po drugiej, mniej udanej serii, powstanie trzeci sezon i czy zaoferuje widzom coś nowego. W tym miejscu chciałbym uspokoić fanów. Najnowszy projekt jest wyraźną odskocznią od poprzednich edycji. Zabiera głównego bohatera, a razem z nim nas, do zupełnie nowego miejsca, niepodobnego klimatem do poprzednich. Nie znaczy to oczywiście, że cały sezon obraca znaną konwencję o 180 stopni. Dużo elementów się powtarza, a niektóre z nich wyraźnie czerpią garściami z motywów części pierwszej.
Zobacz również: Najlepsze polskie seriale

Mamy zamożne rodziny, które mają swoje sekrety i interesy. Oprócz tego mamy oczywiście zabójstwo i zagadkę do rozwiązania. To, co najbardziej jednak cieszyło mnie w nowym Belfrze to fakt, że nie wszystko było przewidywalne. Wiele tajemnic i zwrotów akcji trzymano niemal do ostatniej sceny. Jednocześnie nie twierdzę, że w każdym z tych przypadków twórcy wyszli obronną ręką. Jednym ze sporych problemów, z jakimi przyszło mi się mierzyć przy recenzowaniu, jest wprowadzenie do opowieści. Po pierwszych dwóch odcinkach sądziłem, że serialu nie ma sensu oglądać dalej. Poszarpane tempo, kompletnie niezrozumiałe motywy i zachowania bohaterów, a szczególnie raziło wręcz naiwne podejście Zawadzkiego w kwestii uczniów na morskiej wyprawie.
Mężczyzna po przejściach, wplątany w kryminalne zagadki i tragedie, zatrudnia się w nowym miejscu. Jego przełożeni doskonale wiedzą o jego przeszłości. Ze względu na renomę ojca bohatera, Kapitana (w tej roli znakomity Jacek Koman), Paweł jednak otrzymuje pracę, wiedząc, że nie może zawieść ich zaufania. Każdy normalny pedagog wiedziałby, jak wielka odpowiedzialność na nim ciąży. Tymczasem Zawadzki niedługo później wypływa w najlepsze z nową klasą na pełne morze, pozwalając im na dosłownie wszystko. Można stwierdzić, że pedagog okiem młodzieży idealny.
Zobacz również: Teściowie 2 – recenzja filmu

Osobiście jednak dręczyło mnie, dlaczego ktoś taki jak Paweł mógł być tak lekkomyślny i nie zadbać o bezpieczeństwo uczestników rejsu. Oczywiście miał do czynienia z klasą maturalną, były to już osoby pełnoletnie. Mimo wszystko podczas takiego wypadu wciąż był za nich odpowiedzialny jako nauczyciel. Dziwnym było też, że wychowawca nie poniósł absolutnie żadnych konsekwencji ze strony dyrekcji. Szczęśliwie, wątek Pawła później się rozkręca i otrzymujemy wizerunek nieco bardziej odpowiedzialnej i doświadczonej osoby, która umie pracować z młodzieżą.
Skoro mowa o młodzieży, warto tu wytknąć kolejny mankament produkcji. Mam na myśli ukazanie zachowań młodych dorosłych. Miejscami, a szczególnie na początku sezonu, wypadało to wyjątkowo nienaturalnie. Tak jakby scenarzyści na siłę próbowali ukazać inność nastolatków, wprowadzając niektóre zachowania i często wyjątkowo nad wyraz ich stereotypizując. Świetnie, że twórcy chcieli wprowadzić na ekran outsiderów i bardziej alternatywne typy osobowości, ale chwilami miałem wrażenie, że miejscami było to przeprowadzone bez wyczucia i ostatecznie, przestrzelono.
Zobacz również: Kochanica króla – recenzja filmu. Królewski (?) powrót Johnny’ego Deppa [Cannes 2023]

Przykładem może być uczeń, który przez cały sezon nie wypowiedział normalnego zdania, tylko tworzył poezję. Było to groteskowe w momencie przesłuchiwania go przez detektywów. Zamiast wstrząśniętego, poważnego nastolatka otrzymujemy poetyckie, pseudoraperskie linijki płynące z jego ust, co absolutnie nie wypada naturalnie, szczególnie w tych okolicznościach w jakich uczniowie się znaleźli. Wiele obrazków, przedstawiających ich zachowania są przesadzone w podobny sposób.
Szczęśliwie, wewnętrzne rozterki oraz problemy tychże postaci napisano na tyle dobrze, że szybko można było przyzwyczaić się do tych kreacji i ostatecznie nie być rozproszonym. Szczególnie, podobnie jak reszta, zaczyna to działać po drugim odcinku. Pomaga w tym także obsada. Młoda gwardia spisała się znakomicie, prezentując nowe talenty. Cytując opis serialu z Canal+, „magnetyczny Michael Zieliński” rzeczywiście wypada świetnie w roli nastolatka z problemami natury wewnętrznej. Nie wiemy, jak można mu pomóc, niejednokrotnie z początku wprowadza nas w zakłopotanie, lecz ostatecznie bohaterowi kibicujemy. Podobnie jest z postaciami takimi jak Ada, w którą wcieliła się Wiktoria Kruszczyńska. Postać hipnotyzuje i zachęca do poznania jej bliżej. Cieszy, że twórcy kolejny raz zaangażowali w projekt nieznaną szerzej młodzież. To chyba największa zaleta, która zmyła negatywną cechę wymienioną przeze mnie z początku.
Zobacz również: Popkulturowy przegląd miesiąca – najciekawsze premiery filmów, gier i komiksów września

Z resztą, cały casting serialu wypadł dobrze. Otrzymaliśmy dużo znanych i cenionych aktorów oraz aktorek, takich jak Agata Kulesza, która zaliczyła rolę epizodyczną, a i tak zostawiła po sobie ślad. Mirosław Baka po raz kolejny zaprezentował swój kunszt aktorski. Nawet jeśli przez prawie cały serial ledwo poruszał swą mimiką, robił to perfekcyjnie, prezentując pełne spektrum postaci. Poza nim wybitny Jacek Koman, grający przeciwieństwo postaci granej przez Bakę, udowodnił, jak świetnie radzi sobie w rolach bardziej żywiołowych. Maciej Stuhr i Roma Gąsiorowska z kolei spotykają się ze sobą na ekranie po 10 latach, ponownie ukazując, że odnajdują się w dynamicznych duetach. Decyzja o obsadzeniu aktorki w roli pani detektyw Krawiec, była ciekawym zabiegiem. Pokazała ją z zupełnie innej strony, co przyciąga uwagę widza. Często widzieliśmy ją w rolach podobnych do jej ekranowej córki, Ady. Tym bardziej chwalę casting, gdyż obie aktorki zdecydowanie łączy pewne podobieństwo. W charakteryzacji bohaterów widać nawet pewną inspirację Salą Samobójców, co jest bardzo miłym ukłonem dla polskiej kinematografii.
Warto tu pochwalić też formę audiowizualną. Za muzykę odpowiada EMADE, który stworzył ciekawą i wpadającą w ucho ścieżkę dźwiękową. Jego muzyka sprawiła, że zupełnie zapomniałem, że w poprzednich sezonach mieliśmy animowane intro z poprzednim motywem przewodnim. Na, mimo wszystko, niekorzyść związaną z brakiem ciekawej animacji czołówki, Piotr Węglewski uratował formę, tworząc utwory, które nadały produkcji nowy ton. Podobnie Weronika Bilska odpowiadająca za zdjęcia, w piękny sposób uchwyciła uroki nadmorskich miasteczek, wprowadzając nas w ten charakterystyczny klimat. Gościnnie otrzymujemy utwory chociażby Krzysztofa Krawczyka, duetu PRO8L3M, czy nawet Ralpha Kaminskiego.
Zobacz również: Ukryta Sieć – recenzja filmu. Oczy szeroko zamknięte

Wspomniana zmiana muzyki nie wydaje się być przypadkowa. Cały sezon, mimo kryminalnej otoczki, jest w o wiele lżejszym tonie, który dość mocno wpisuje się w otoczenie, w jakim zostały osadzone wydarzenia. Po drugim, nadęcie-mrocznym sezonie, miło jest w pewien sposób odetchnąć i zobaczyć Belfra w nieco innej odsłonie. W kwestii fabularnej mam jednak parę uwag. Dla przykładu, brakowało mi zredefiniowania postaci Pawła. Widzowie nieco do niego już przywykli, jednakże miałem pewien niedosyt w przypomnieniu nam, kim on jest i jakie ma metody dydaktyczne. W zasadzie stajemy oko w oko z bohaterem ukształtowanym z kolejną misją do odbębnienia. Po ostatnim sezonie, który zadebiutował prawie 7 lat temu, wiele wątków mogło umknąć i dużo trzeba by sobie przypomnieć.
Tego twórcy niestety nie wzięli pod uwagę, a myślę, że mogłoby to pozytywnie pogłębić ukazany portret psychologiczny dydaktyka. Fabuła jednak rozkręca się na tyle prężnie, że szybko lekceważymy te rozpraszające elementy i wkraczamy bez zawahania w intrygę, którą serwują nam scenarzyści. Sama jej forma wypada zadowalająco. Zgodnie, z tym, o czym wspomniałem wyżej, serial zdaje się powielać niektóre wątki zaprezentowane w pierwszym sezonie. Nie mam jednak tego za złe twórcom, bo są to motywy, które się sprawdzają. Podlane nowymi motywacjami i wątkami, otrzymujemy historię, którą chce się oglądać.
Zobacz również: Najlepsze filmy 2023 roku

Twisty fabularne, ciekawe postaci, nowe otoczenie. To wszystko sprawiło, że Belfer 3 Ostatnia Lekcja serwuje nam intensywne bodźce bez chwili na przerwę. Wypływamy z nim na nowe wody bez ratownika i być może przez chwilę utrzymujemy się na płytkiej powierzchni. Jednak zachęcam przebrnąć przez ten wstęp, gdyż niedużo czasu musiało minąć, by utonąć na dobre w zaprezentowanych wydarzeniach. Za takim Belfrem tęskniłem, więc z pewnością egzamin uważam za zdany. Trzymam kciuki, by przy kolejnej odsłonie, jeśli powstanie, twórcy ponownie odrobili lekcje, zasługując na jeszcze lepszą ocenę, w co głęboko wierzę, że jest możliwe.
Źródło obrazka wyróżniającego: Canal+
