James Blake – Playing Robots Into Heaven – recenzja płyty

James Blake po kilku udanych występach gościnnych oraz serii wydarzeń CMYK x Ronda INTL, które cieszyły się ogromnym zainteresowaniem, postanowił kuć żelazo póki gorące i wydał nowy album Playing Robots Into Heaven. Czy to kolejny artystyczny krok naprzód w jego dyskografii ?

James Blake w swojej dotychczasowej działalności dał się poznać jako artysta niezwykle wszechstronny. Nie jest to stwierdzenie na wyrost. W samym 2023 roku wokalista zdążył pojawić się na soundtracku do Spider-Man: Across The Spider-Verse w Humminbird i Nonviolent Communication, czy na muzycznym blockbusterze Travisa Scotta UTOPIA TIL FUTHER NOTICE. Dodatkowo na swoim koncie ma współpracę z takimi artystami jak Frank Ocean, Jay-Z, Beyonce, czy Stevie Wonder. Wszystko to wywodzi się od chłopaka, którego korzenie sięgają głęboko w charakterystykę muzyki elektronicznej. Jego najnowszy album Playing Robots Into Heaven od pierwszych singli jawił się jako swoisty powrót Jamesa do muzycznego domu.

Zobacz również: Mirror Tour – wywiad z Lauren Spencer-Smith. Nie tworzę utworów jedynie dla siebie

Wszystko to, co zapowiadały Loading oraz Big Hammer, zostało na Playing Robots Into Heaven zrealizowane. Słychać to już od pierwszych chwil. Otwarcie Asking to Break splata głosy Andree 3000, SZA i Rosalii w jedną syntetyczno-hipnotyczną harmonię. Następnie, promujące album Loading swoją gęstą muzyczną zabudową i powoli rozwijającą się konstrukcją przypomina pasek ładowania, którego każdy kolejny procencik powoduje coraz to większą ekscytację. Z kolei Big Hammer pomimo zaskakującego sampla Ragga Twin, łączącego trapowe inspiracje z brzmiącą niczym komórkowa polifonia melodią, w dalszym odsłuchu nuży. Na Playing Robots Into Heaven swoje pięć minut znajdą też osoby, którym elektronika łączy się jedynie z parkietem w klubie, a wszystko to za sprawą Fall Back oraz wolniejszego I Want You To Know. Wszystko to wskazuje, że muzyk pomimo pojedynczych potknięć po raz kolejny zapewnia solidne, momentami wybitne elektroniczne brzmienia.

Zobacz również: Lauren Spencer Smith – Mirror – recenzja płyty

Niestety prócz małego niewypału w postaci Big Hammer album ma jeszcze jedną bolączkę, a jest nią swego rodzaju miałkość. Z jednej strony od pierwszych dźwięków intra wylewa się na nas gęsty klimat. Stworzył on w moich obraz samotnego Jamesa Blake’a, który w ponurej aurze bawi się swoimi zabawkami (albumowe Robots). Z drugiej strony efektem tej zabawy jest album, który pomimo cięższych momentów ostatecznie ma brzmienie w pełni klubowe. Może sam James jest świadom bolączek swojego najnowszego dzieła, skoro w Loading słyszymy Where are my wings? / they’re loading, co może wskazywać, że Playing Robots Into Heaven w pełni nie ukazuje jego muzycznych aspiracji i jest jedynie kolejnym malutkim krokiem ku świetlanej przyszłości.

Playing Robots Into Heaven od Jamesa Blake’a to album, który nie wyzbył się wad. Zmarnowany potencjał Big Hammer, czy wkradająca się miałkość nie są jednak na tyle poważne, żeby odebrać przyjemność z odsłuchu płyty. Artysta z pewnością nie zrobił tu ogromnego kroku naprzód w swojej muzycznej karierze, ale zapalił światełko nadziei na lepszą przyszłość.


Powyższa recenzja powstała dzięki współpracy z Universal Music Polska.
Dziękujemy!


ŚLEDŹ NAS NA IG
https://instagram.com/popkulturowcy.pl

Źródło obrazka wyróżniającego: materiały prasowe/ Universal Music Polska

Plusy

  • Solidny powrót do elektronicznych korzeni

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Cięższa aura rozmiękczana przez klubowe brzmienie
Krystian Błazikowski

Cichy wielbiciel popkultury. Pisanie zawsze było cichym marzeniem, które mogę zacząć spełniać. Na co dzień wielki fan Marvela, fantasy oraz horroru. Całość miłości do filmu domyka kino azjatyckie.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze