Moon Knight – recenzja komiksu. Obłęd niejedną ma maskę

Do sprzedaży trafiła niedawno kolejna porcja przygód Marca Spectora. Szalony superbohater znany jako Moon Knight zmienia otoczenie, wyprowadzając się z Nowego Jorku. Sprowadza to jednak na miasto i niego samego kolejne wyzwania. Na szczęście nasz heros nie jest w tej walce sam. A może jednak?

Nie ma co ukrywać, że historie o tytułowym superbohaterze należą do jednych z bardziej oryginalnych. Zwłaszcza jest to widoczne obok tych raczej „standardowych” serii jak przygody Avengers czy nawet Batmana z sąsiedniej stajni komiksowej. Tu zawsze wychodził na wierzch specyficzny klimat, a odmienność biła po oczach. Marc Spector, alias Moon Knight, najbardziej znany ze swojej psychologicznej przypadłości częściej walczył ze swoją “ułomnością” o ile można tak to określić niż z faktyczną przestępczością. Mimo obciążeń robił jednak swoje, zawsze odznaczając się wyjątkowym sprytem i twardym charakterem. O czym opowiada nowy tom jego historii?

Zobacz również: Gotham Knights: Pozłacane miasto – recenzja komiksu

Marc Spector przenosi się na zachodnie wybrzeże. Bynajmniej nie po to, by zakosztować klimatu Los Angeles. Pod przykrywką producenta filmowego stara się pomagać mieszkańcom, walcząc z tutejszą przestępczością. Napotyka jednak na swojej drodze mafiozów, którzy również zmęczyli się wypchanym herosami Nowym Jorkiem i postanowili przeprowadzić się w mniej “zatłoczone” miejsce. Moon Knight raz po raz krzyżuje im szyki, po czym wpada na trop grubszej afery. Mianowicie przypadkiem nadepnął na odcisk potężnemu złoczyńcy, który jest zdecydowanie ponad jego siły. Na szczęście bohater nie jest w tej walce osamotniony. Wkrótce połączy siły z bohaterską Mayą Lopez, alias Echo, zakonspirowaną w szeregach tutejszej szajki przestępczej. A jak do tej dwójki doliczymy jeszcze głosy obecne w głowie Spectora… 

Moon Knight
fot: Egmont

W przeciwieństwie do poprzednich historii, w nowym komiksie Moon Knight, szaleństwo Marca wchodzi na inny level. Widzimy jego częste rozmowy z trzema superbohaterami Wolverinem, Kapitanem Ameryką oraz Spider-Manem którzy podpowiadają mu, jak postępować. Oczywiście robią to zgodnie z charakterystycznymi dla każdego sposobami radzenia sobie z problemem. Od początku jednak czujemy, że coś jest w tych naradach jest “nie halo”. Bardzo szybko okazuje się jednak, że nie są to prawdziwi herosi, a nowe głosy, tym razem jednak przybierające postać znanych Spectorowi przyjaciół. 

Zobacz również: Jekyll i Hyde – recenzja gry planszowej. Walka dobra ze złem wciąż trwa

Zestawienie różnych cech charakteru w jednym ciele i jednej rozmowie toczącej się non-stop w umyśle Marca wypadło tutaj genialnie. Nawet po ujawnieniu, że jest to fikcja, motyw przekomarzania świetnie się tu sprawdza, przypominając znane z kreskówek momenty, gdy na ramionach jakiejś postaci pojawia się diabełek i aniołek, czyli dobra i zła strona osobowości. Relacje z pozostałymi bohaterami również są rewelacyjnie poprowadzone. Widać między postaciami chemię, zgrzyty, ewoluujące nastawianie do siebie nawzajem. Jest to po prostu wiarygodne oraz dobrze i sumiennie napisane. 

Moon Knight
fot: Egmont

Akcja również prezentuje się fenomenalnie. Jest pełna emocji, dramatu, sprezentowana świetnymi rysunkami. Ogląda się to i czyta naprawdę dobrze. Sceny starć nie są jednocześnie niepotrzebnie przegadane, dzięki czemu możemy się na akcji w pełni skupić. Na czele tych plusów wciąż pozostaje jednak główny bohater. Marc Spector jest wciąż sympatycznym pechowcem, ale jednocześnie twardym zawodnikiem ze stalowymi jajami. Mimo niezaprzeczalnych problemów z psychiką to dalej postać, którą w tym szaleństwie po prostu da się polubić i szczerze kibicować mu przez całą opowieść.

Nowy Moon Knight to bardzo przyjemna opowieść, którą mimo sporej objętości pochłania się jak najlepszy kryminał. Wsiąknąłem w przygody głównego bohatera tak silnie, że zanim się zorientowałem byłem już w epilogu. Szczerze polecam nie tylko licznym fanom postaci, ale i tym, którzy jakimś cudem jeszcze nie mieli jego komiksowych przygód w rękach. Frajda z czytania jest naprawdę przednia.


Źródło grafiki głównej: egmont

Plusy

  • Świetna oprawa graficzna
  • Wciągająca fabuła
  • Świetnie rozpisane relacje między bohaterami

Ocena

8.5 / 10

Minusy

Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze