Historia doktora Jekylla i pana Hyde’a nigdy nie umiera. Oryginalna nowela z 1886 roku do tej pory otrzymuje nowe wydania, zaś jej adaptacje wszelkiej maści aż trudno już zliczyć. We wrześniu zaś ich grono powiększy się o jeszcze jedną – asymetryczną planszówkę dla dwojga ze stajni Naszej Księgarni.
Jekyll i Hyde to asymetryczna, dwuosobowa gra bazująca na słynnej noweli Roberta Louisa Stevensona. Gracze w wieku od dziesięciu lat wzwyż wcielają się w tytułowych doktora Jekylla oraz pana Hyde’a i przez trzy rundy walczą o to, który z nich przejmie kontrolę nad dzielonym przez nich ciałem. Jeśli figurka dotrze na ostatnie pole planszy przed końcem około dwudziestominutowej rozgrywki, zwycięzcą zostaje Hyde. Jeśli nie – wygrana należy do Jekylla. Tytuł ten jest debiutem twórcy kryjącego się pod pseudonimem Geonil, któremu udało się wydać ją za pośrednictwem Mandoo Games. W Polsce ukaże się ona 27 września nakładem wydawnictwa Nasza Księgarnia.
Zobacz również: Doktor Jekyll i pan Hyde – recenzja książki. Czas nadrobić kupkę wstydu
No dobrze, ale od czego zależy, o ile pól przesunie się pionek? W każdej z rund gracze otrzymują po dziesięć kart. Następnie, wymieniwszy się kilkoma (ilość zależna od rundy), wykładają przed siebie po jednej, obydwie w tym samym kolorze. Karta o wyższym numerze zwycięża, zaś jej właściciel zabiera parę i odkłada na bok. W ten oto sposób zdobywa punkt przemiany. Procedurę tę powtarza się, dopóki nie dotrzemy do końca ręki. Następnie uczestnicy rozgrywki podliczają, ile każdy z nich ma punktów, a następnie przemieszczają pionek (tzw. znacznik przemiany) o ilość pól równą różnicy między zdobytymi przez nich punktami. Co ważne, figurka przesuwa się tylko w jedną stronę – doktor Jekyll nie jest w stanie “cofnąć” postępującej metamorfozy.
Oprócz ogólnych zasad, Jekyll i Hyde ma jeszcze sporo pomniejszych reguł opisujących między innymi, co się dzieje, gdy gracz nie ma kart tego samego koloru co ta wyłożona jako pierwsza. Wtedy w grę wchodzą jeszcze eliksiry oraz żetony, okraszone kolejnymi wytycznymi – chyba nawet liczniejszymi niż te dotyczące bazowych mechanik. Szczerze mówiąc, przy pierwszym czytaniu instrukcji nie ogarnęłam dobrej połowy z tego. Dopiero podczas gry powoli zaczynałam rozumieć, z czym się to je, choć początkowe rundy spędziłam jeszcze z nosem w makulaturze. Niektóre z tych rzeczy na starcie naprawdę trudno było spamiętać.
Zobacz również: Dixit: MNK – recenzja dodatku
Na szczęście okazało się, iż to tylko kwestia czasu i po dwóch czy trzech rozgrywkach wchodzi się już we wprawę. Jasne, raz na jakiś czas wciąż można o czymś zapomnieć, aczkolwiek starczy szybkie zerknięcie do zasad i można lecieć dalej. Do opanowania gry wystarczy więc zaledwie jedno posiedzenie – Jekyll i Hyde jest bowiem tak przyjemne oraz dynamiczne, iż trudno poprzestać na tylko jednej partyjce. Osobiście spełniona poczułam się dopiero po czwartej. Wtedy zdołałam wycwanić się na tyle, iż zmiażdżyłam siostrę w zaledwie jednej rundzie, na co ta wywiesiła białą flagę i nie podjęła się dalszej walki. Nazwijcie mnie wredną, ale dawno już nic nie dało mi takiej satysfakcji.
Czy to jednak wystarczający argument, by okrzyknąć ten tytuł jedną z najlepszych gier dwuosobowych ostatnich lat, jak to głosi jego wydawca? Cóż, szczerze mówiąc, nie za bardzo mam porównanie. Ale jedno wiem na pewno – gra jest naprawdę dobra i z pewnością skorzystam z niej jeszcze przy okazji jakichś spotkań towarzyskich jeden na jeden. Skoro udało jej się nadwyrężyć więzi siostrzane, to co dopiero będzie z przyjacielskimi i koleżeńskimi? Oj, kochani, to dopiero będzie frajda.
Zobacz również: Printing Press – recenzja gry planszowej
Ale w porządku – może nie każdy lubi gry niszczące przyjaźnie i nie trafia do niego taka zachęta. Spoko, o gustach się ponoć nie dyskutuje. Tym jednak, co działa na plus Jekylla i Hyde’a oraz nie podlega już chyba żadnej negocjacji, jest oprawa wizualna tej planszówki. Nawet jeśli ktoś nie gustuje w takim stylu graficznym, to wciąż powinien go docenić. Ilustracje na kartach, żetonach oraz planszy mają naprawdę przyjemny, mroczny klimat; wykonano je misternie, z dbałością o szczegóły i starannie dobraną gamą barw pasującą do tajemniczej atmosfery oryginalnej noweli. Znacznik przemiany także wygląda porządnie – a i waży swoje, bo, zgodnie z zapowiedzią, rzeczywiście jest zrobiony z metalu, a nie jakiegoś tam budżetowego posrebrzanego plastiku. Na wykonaniu gry twórcy więc na szczęście nie oszczędzali.
Jekyll i Hyde, mimo lekko przytłaczającej na pierwszy rzut oka ilości zasad, okazało się bardzo przyjemną, szybką planszówką w sam raz na schadzki w duecie. Świetna oprawa graficzna oraz dynamika rozgrywki bez trudu kupiły moją przychylność. Ze swojej strony mogę więc serdecznie polecić wszystkim niezdecydowanym – nieważne czy znacie nowelę Stevensona, czy też nie. Sama zaś na pewno wrócę jeszcze do tego tytułu i będę terroryzować nim znajomych, dopóki nie zmieszam ich z błotem w jednej rundzie tak jak siostry – lub dopóki oni nie zmieszają z błotem mnie.
Tytuł | Jekyll i Hyde |
Wydawca | Nasza Księgarnia |
Twórcy | Geonil |
Wiek | 10-110 |
Czas rozgrywki | 20 minut |
Liczba graczy | 2 |
Powyższa recenzja powstała we współpracy z wydawnictwem Nasza Księgarnia
Grafika główna: materiały promocyjne – kolaż (Nasza Księgarnia)