Dune: Spice Wars niedawno opuściło Early Access. Czas więc wcielić się w jednego z przywódców wielkich Rodów, by przejąć kontrolę nad Arrakis.
Boom na Diunę trwa w najlepsze. Kiedy to w 2021 roku w kinach zadebiutowała filmowa ekranizacja powieści Herberta, czuć było w powietrzu, że ta franczyza nie powiedziała ostatniego słowa. Niewiele później do Early Accesu wleciała strategia Dune: Spice Wars. Półtora roku zajęło przygotowanie ostatecznej wersji, która już we wczesnym dostępie zgarniała wysokie oceny, a świat mógł wrócić do wirtualnego Arrakis, tyle że w wersji 1.0.
Zobacz również: Gord – recenzja gry. Od zera do słowiańskiego osadnika
Dune: Spice Wars to RTS z lekkim zabarwieniem 4X. Spieszę z wyjaśnieniem dla osób niezaznajomionych z tym określeniem. 4X to jeden z gatunków gier strategicznych, którego cechą charakterystyczną jest złożona rozgrywka. Najczęściej przyjdzie nam budować swoje imperium. A czego właśnie 4X? Wszystko to sprowadza się do czterech słów: eksploracja, eksploatacja, ekspansja, eksterminacja. Jeśli to wyjaśnienie wam w niczym nie pomogło, to w najprostszych słowach Dune: Spice Wars łączy w sobie elementy znane z Age Of Empires oraz Civilization i przenosi je do świata Herberta.
Z tego połączenia powstał kolejny świetny reprezentant gier strategicznych. Jest tu skomplikowana galaktyczna polityka, płynne połączenie futurystycznego i starożytnego, oraz groźna, majestatyczna Arrakis. Rdzeniem rozgrywki jest walka o dominację, a wszystko jest to oparte na dobrze zrównoważonym systemie zarządzania w czasie rzeczywistym, który doskonale balansuje pomiędzy złożonością i skomplikowaniem. Z miejsca można wskoczyć i dobrze się bawić, ale jeśli naprawdę chce się zrozumieć wszelkie korelacje oraz synergie, to warto zajrzeć do tutoriala. Dzięki temu można poznać bonusy, jakie płyną z grania legionami Atrydów czy sekret taktyki samotnego wilka Fremenów.
Zobacz również: Diablo IV – recenzja gry. Sanktuarium wzywa
Mowa tu jednak tylko o walce, ale to nie wszystko, co Dune: Spice Wars ma do zaoferowania. Prawdziwą wisienką na torcie jest nasz plac broni, czyli Arrakis. Planeta, choć z pozoru pusta, jest niesamowicie niebezpieczna i wciągająca. Wylewająca się zewsząd pustynia pełna jest tutejszych, gotowych do podbicia wiosek, złóż minerałów oraz, co najważniejsze, przyprawy. Z tą ostatnią przyjdzie nam niejednokrotnie przejść mini zawał serca, kiedy to czerw zbliży się do naszego “zbieracza” melanżu. Prawdziwym zagrożeniem są również same pustynie, które po pierwsze potrafią zwolnić jednostki, ale i powodują szybsze zużycie surowców, w tym drogocennej wody.
Skoro mowa o surowcach… Zaimplementowany tu system zmusza do umiejętnego zarządzania posiadanymi zasobami. Przyjdzie nam niejednokrotnie decydować, kiedy sprzedać, a kiedy gromadzić niezmiernie ważną przyprawę w oparciu o zmienne kursy wymiany. Nawet pojawia się tu okresowy podatek imperialny, który w przypadku braku opłaty może się skończyć karą. Nie spotkałem się podczas rozgrywki, żebym miał wszystkie ponad miarę. Dune: Spice Wars sprawia, że jesteś wiecznie złakniony surowców. Prowadzi to niejednokrotnie do konfliktów nawet z sojusznikiem, jeśli to on pierwszy dotrze do soczystego pola przypraw, czy złóż minerałów. Dodajmy do tego zbierającą się co jakiś czas Radę, na której przyjdzie nam brać udział w głosowaniu, które będzie miało wpływ na potencjalne bonusy lub obostrzenia.
Zobacz również: Blasphemous 2 – recenzja gry. Odpuść nam grzechy
Wszystko, co wspomniałem powyżej, składa się na niesamowite tempo rozgrywki, które wciąga. Ciężko skupić się na jednej aktywności, bo po chwili wyskoczy komunikat o czerwie, ataku, czy o innych szpiegowskich akcjach. Cały czas gra zalewa nas kolejnymi informacjami, które przy złym zarządzaniu naszymi miastami, osadami potrafią zalać nam interfejs. Fakt, nie jesteśmy tu zmuszani do podejmowania decyzji ad hoc, ale nadal serce potrafi momentami szybciej zabić, kiedy trzeba reagować na kilku frontach.
Dune: Spice Wars to inteligentna, wielopoziomowa oraz wymagająca gra strategiczna, która przekłada istotę tego, co w RTS i 4X najważniejsze, przekładając to na lore Diuny. Od pierwszych chwil czuć tu szacunek do prozy Herberta oraz wnikliwe zrozumienie jego zapisków. Tempo gry jest doskonałe a Arrakis piękne.