Jorja Smith – falling or flying – recenzja płyty

Jorja Smith to artystka, która zaimponowała mi swoimi niezwykłymi zdolnościami muzycznymi: wyjątkowym, charakterystycznym wokalem, niejednokrotnie szczerymi, pełnymi wrażliwości tekstami, a wszystko to dopełnione przez wpadającą w ucho, ciekawą warstwę muzyczną. Znając jej umiejętności, które zaprezentowała już w swoim pierwszym singlu Blue Lights w 2016 roku, liczyłam na kontynuację tej dobrej passy. Jednocześnie odczuwałam też obawę, że nowe twory mogą nie dorównać poprzednim. Jak więc wypada album falling or flying

Najnowszy krążek Smith to 16 utworów, w których to Artystka dzieli się swoimi przemyśleniami oraz doświadczeniami. Nie brakuje jednak i tych lżejszych singli. To właśnie te rytmiczne pozycje otwierają płytę, w tym promujące ją Little Things. Natomiast z każdą kolejną pozycją nastrój stopniowo opada, by z roztańczonego parkietu Jorja zabrała nas do nieco wolniejszych i spokojniejszych brzmień pełnych zwierzeń, choć nie należy spodziewać się jedynie miłosnych historii. Artystka znana jest bowiem z tego, że poza romantycznymi uniesieniami, często pojawiają się również kwestie samoakceptacji czy problemy społeczne, co niejednokrotnie ukazywane jest w mniej oczywisty i subtelny sposób. 

Zobacz również: LP – Love Lines – recenzja płyty

Natomiast to, co wyróżnia się najbardziej, a przy tym ogromnie imponuje, są zdolności wokalne Smith. Jej głos jest elektryzujący i piękny, a przy tym czuć w nim ogromną kontrolę. Warto zauważyć, że w porównaniu z jej poprzednimi utworami, Artystka znacznie częściej rezygnuje z wyższych tonów. Nie oznacza to jednak, że wokalnie utwory tracą na jakości. Jorja zręcznie bowiem wkomponowuje swoje charakterystyczne ozdobniki, dbając aby głos idealnie współgrał z warstwą melodyczną.

Skoro już o muzyce mowa, Smith ponownie zaskakuje różnorodnością brzmień, wzbogaconych dźwiękami gitary, perkusji oraz basu. Przy tym Artystka eksploruje gatunki ze swojego rodzimego podwórka. Wskutek tego na albumie możemy usłyszeć chociażby afrobeat czy U.K. garage, z którym ta od zawsze miała wiele wspólnego. 

Zobacz również: Ed Sheeran – Autumn Variations – recenzja płyty

Jorja Smith ponownie oferuje słuchaczom dzieło pełne wrażliwości, zróżnicowane pod względem zarówno brzmień, jak i nastroju. Przy tym jednak nie da się ukryć, że to pierwsza część płyty wypada najlepiej. Z każdym kolejnym singlem robi się coraz mniej wyraziście, a w związku z tym nudno. Ewidentnie brakuje tu większej ilości dynamicznych lub choćby nieco bardziej rytmicznych kawałków. To nadal Jorja Smith, która swoim nazwiskiem gwarantuje dobrą jakość, niezwykły głos oraz różnorodne brzmienia, lecz nie mogę powiedzieć, że album falling or flying w całości zostanie ze mną na dłużej. Zostaną bowiem jedynie pojedyncze single.

Obrazek wyróżniający: okładka płyty


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Znakomite zdolności wokalne Smith
  • Różnorodność brzmień
  • Pełne wrażliwości teksty

Ocena

7 / 10

Minusy

  • Brak większej ilości dynamicznych kawałków
  • Malejąca w drugiej części wyrazistość albumu
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze