Venom. Tom 4 – recenzja komiksu

Venom. Tom 4 to powrót Eddiego Brocka z jego symbiotem. Po starciu z Carnagem bohater zmierzy się z jeszcze większym niebezpieczeństwem.

Venom, Tom 4, jak i cała seria, to perełki w kwestii linii wydawniczej Marvel Fresh. Podejście, jakie twórcy mają do bohaterów oraz ich rozwoju jest czymś niezwykle odświeżającym, patrząc na chociażby kontrastującą z tym serię Amazing Spider-Man. Ukazanie Brocka i symbiota jako pełnoprawnych bohaterów z pogłębioną historią jest niezwykle dobrą pożywką dla historii. Wątki, które zostają ukazane w czwartym tomie, wciągają w moment i nie wypuszczają z sideł niczym czarna gumowata maź. Z resztą sam opis dystrybutora zapowiada już z jak wybuchową mieszanką mamy do czynienia.

Venom
Kadr z komiksu Venom. Tom 4

Eddie Brock pokonał Carnage’a, ale musi się jeszcze rozprawić z jego szalonym symbiontem, który skaził tajemniczą Wyspę Kości. Czy jednak sam Eddie zdoła wydostać się z tego strasznego miejsca w jednym kawałku – i przy zdrowych zmysłach? Na dodatek czyha na niego nowy wróg – uzbrojony po zęby Virus. Uciekając przed nim, Venom przeniesie się do innej i jeszcze bardziej przerażającej rzeczywistości… w której spotka kogoś, kogo za nic w świecie nie chciałby opuścić!

Zobacz również: Najlepsze komiksy o Spider-Manie

Relacje między ojcem a synem, obcym pasożytem a żywicielem, Stwórcą a jego sforą wybrzmiewają tu niezwykle głośno. Psychika każdego z bohaterów zostaje wyraźnie nakreślona. Ich lęki, marzenia, perypetie nie są czymś rozdmuchanym, czy pisanym na siłę. Tu rzeczywiście można uwierzyć, w jaki sposób traumatyczne wspomnienia targają postaciami. Świetnym przykładem jest sam Brock. Przedstawiony w latach 80-tych jako arcynemezis Spider-Mana, po czterech dekadach jest wypadkową wszystkich wydarzeń z przeszłości. Nie jest tym samym, zawistnym i uwziętym mężczyzną z bardziej pojemnym bicepsem, niż mózgiem. Jego najbardziej charakterystyczne cechy są wciąż widoczne, jednak widać pewną zmianę.

Venom
Kadr z komiksu Venom. Tom 4

Ten bohater widzi swoje cechy, zarówno dobre, jak i te złe. Akceptuje je, przy czym widać w nim dużą chęć poprawy. Zdaje sobie sprawę z błędów, jakie popełnił i robi co może, by jego świat nie legł w gruzach. Tym światem na ten moment jest jego syn, a relacja Dylana z Eddiem jest napisana niesłychanie wiarygodnie. Sama fabuła oferuje wiele niespodzianek i sądzę, że nakreślono ją z niezwykłym wyczuciem. W jednej scenie znajdujemy się na bezludnej wyspie, chwilę później lądujemy w innym wymiarze, w międzyczasie otrzymujemy wstawki z kosmosu, a do tego wszystkiego otrzymujemy motywy opętania rodem z Egzorcysty. Jest tego dużo, więc dziwi mnie, że taką ilość elementów fabularnych Juan Gedeon i Cates Donny spletli w jedną, spójną nić, którą tkają historię niczym piękny, dopracowany gobelin.

Zobacz również: Skrulle w MCU

Wszystko to uzupełnia się wzajemnie, budując napięcie i nadejście nieoczekiwanego, Króla w Czerni – Knulla. Złoczyńca jest jedną z najlepszych rzeczy, jaka spotkała komiksy Marvela od lat. Jest stworzeniem ze świeżą historią, absolutnie nikczemnym charakterem, jak również ciekawą, mitologiczną genezą. Budzi postrach, a jednocześnie bije od niego szalona charyzma. Przez magnetyzujący charakter postaci jeszcze wyraźniej czujemy jej nadejście. Mimo upływu czasu oraz czterech tomów, sidła boga symbiotów rosną, a sprawnie przeprowadzona fabuła sprawia, że wszystko jest odpowiednio uzasadnione i nieprzeciągnięte.

Venom
Kadr z komiksu Venom. Tom 4

Również warstwa wizualna komiksu wypada bardzo zadowalająco. Szczególnie miło było, z resztą jak zwykle, widzieć Marka Bagleya w akcji. Jego charakterystyczna kreska również i tutaj udowadnia z czego legenda współczesnego komiksu jest znana. Podobnie pozostali artyści wywiązują się ze swojej roli, prezentując styl, który klasyczne rozwiązania łączą z bardziej nowatorskimi technikami. Nie inaczej w kwestii cieniowania i kolorów.

Zobacz również: Ultimate Spider-Man – reboot, będący wciąż na czasie

Podsumowując, Venom, Tom 4 to kontynuacja jednej z najlepszych serii Marvel Fresh. W dalszym ciągu pogłębia psychikę bohaterów i szuka nowych rozwiązań, zaskakując czytelnika. Balansuje między mrokiem, a znanym humorem Marvela. Reed Richards z Ziemi 1051 na zawsze w serduszku.

Żródło obrazka wyróżniającego i plakatu: Egmont

INSTAGRAM
https://www.instagram.com/popkulturowcy.pl/

Plusy

  • Odważna fabuła
  • Rozwój bohaterów
  • Dobra konstrukcja i napięcie

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Chcę już Knulla!
Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze