Ultimate Spider-Man – reboot, będący wciąż na czasie

Im bliżej finału serii Ultimate Spider-Man, tym więcej refleksji miałem nad tym, dlaczego właściwie ją napisano i co daje nam dziś.

Ostatnie 608 stron trzynastego tomu Ultimate Spider-Man dostarczyło mi jeszcze więcej pytań, ale też nieco odpowiedzi. Oczywistym są zamiary i komentarze twórców – chęć odświeżenia znanej genezy bohatera, umieszczając go w bardziej współczesnych i wbrew pozorom, mniej przerysowanych realiach, okazały się czymś więcej niż one-shotowy eksperyment.

Zobacz również: Najlepsze komiksy z Batmanem

Przenosimy się do lat dwutysięcznych. Technologia poszła do przodu, świat nastolatków również. Tu, zamiast przemocy fizycznej, wkrada się nękanie na poziomie psychicznym, a dokładnie na tle klasowym. Prymusi nie są już stereotypowymi frajerami, którzy nie mają życia. Wręcz przeciwnie, ich pasje i ciężka praca są doceniane. To znaczna odskocznia od lat sześćdziesiątych, gdzie zdawałoby się, że postaci były tak jałowe, że czytelnik momentalnie sam czuł się jak półgłówek. W odświeżonej wersji każda, nawet z pozoru najbardziej nudna postać otrzymuje tyle czasu i rozwoju fabularnego, by ją polubić, a przynajmniej w nią uwierzyć.

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Ultimate Spider-Man

Co ciekawe, zaprezentowany świat jest w dalszym ciągu jak najbardziej aktualny. Wystarczy spojrzeć na stylizacje bohaterów. Fryzury na Marka Mostowiaka, dzwony, odsłonięte brzuchy, piercing. Moda na lata dwutysięczne wróciła i zdaje się, że szybko nie odejdzie, dzięki czemu czytając tę serię możemy jeszcze głębiej wniknąć w te realia. Nie jest to, rzecz jasna, najważniejsza cecha, która sprawia, że projekt Briana Michaela Bendisa, zdaje się być tak bardzo na czasie.

Zobacz również: Najlepsze komiksowe ekranizacje według Popkulturowców

Zadałem sobie kluczowe pytanie. Co musi się stać, żeby powstał kolejny reboot, który miałby podobny wpływ społeczny jak opisywana właśnie seria. No bo czego właściwie nie poruszono jeszcze w komiksach, co mogłoby diametralnie zmienić postrzeganie głównego bohatera? W 1962 roku Peter Parker był młodym dorosłym, którego kreowano na wartościową postać. O ile bohater rzeczywiście był dobry, odważny i posiadał charakterystyczne „Szczęście Parkera”, tak jego niezdarna a wręcz antypatyczna postawa niejednokrotnie utrudniała ukazanie jego rozwoju. Na przestrzeni lat jego cechy nie uległy znaczącej zmianie. Zawsze był odpowiedzialny, postępował słusznie, chodził jak w zegarku. Dopiero Todd McFarlane i Michael Straczyński ruszyli w mroczniejsze rejony tego herosa, znacznie pogłębiając jego postać. Brian Michael Bendis poszedł w ich ślady, łącząc klasykę z czymś ambitniejszym, na kształt wymienionych wyżej artystów.

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Ultimate Spider-Man

W historii Ultimate, Peter popełnia błędy praktycznie cały czas. Jest porywczy, ewidentnie niedojrzały, a typowe cechy nastolatka są tu wyraźnie podkreślone. Włączając w to kwestie intymne i odkrywanie siebie, otrzymujemy bardziej realistyczny obraz współczesnej młodej osoby. Poznawanie swojego ciała i schadzki partnerskie to temat tabu w dawnych komiksach. Były rzeczą wręcz nie do pomyślenia, kiedy Marvel wspinał się na wyżyny ze swoimi pierwszymi numerami, a ich prace musiał sygnować stępel Comics Code Authority. Tu twórcy nie wstydzili się ukazać namiętności w związkach, czy też cioci May, która każdą podobną chwilę przerywała ze względu na swoją opiekuńczość. Taką sytuację wspomnieć z pewnością może niejedna osoba, która niegdyś była młoda i zakochana.

Zobacz również: Najlepsze momenty z MCU

Właśnie ta nostalgia i hołd dla młodzieży czyni ten trzynasto-tomowiec tak niezwykłym. Oczywiście, można to potraktować jako zwykłą operę mydlaną dla nastolatków, ale właśnie to jest siłą napędową tej postaci. Bendis zredefiniował jej odbiór i na nowo zaserwował fanom to coś, korzystając ze schematów, które rozpoczął Stan Lee wraz ze Stevem Ditko. Dodatkowo pomógł mu w dużej mierze Mark Bagley. Abstrahując od tego, jak jego prace się prezentują pod kątem anatomii, artysta stworzył coś, co w perfekcyjny sposób tworzy niejaką identyfikację wizualną całej serii. To nadaje dziełu nadprogramowej wartości, podkreślając odmienny świat przedstawiony.

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Ultimate Spider-Man

Kiedyś fenomenem było, że superbohaterem może zostać wątły, pochodzący z ledwo wiążącej koniec z końcem, owdowiałej rodziny, nastolatek. 40 lat później tenże sam nastolatek na nowo zyskuje sympatię czytelników przez jego bezpośredni ton. Warto przypomnieć, że Ultimate Spider-Man to nie tylko oda do komiksów złotej ery, ale całej jego historii na przestrzeni lat! Mamy tu Venoma, Carnage’a, Złowieszczą Szóstkę, motyw klonowania, Kameleona, Tarczy i Avengers (w tym wypadku grupy Ultimates). To tak jakby zebrać najlepsze opowieści o Pająku i przepisać je na nowo, uwzględniając nowe warunki, w jakich przystało nam żyć.

Zobacz również: Najlepsze gry z superbohaterami

Co po Ultimate Spider-Manie? Pierwszą odpowiedzią w głowie niejednego czytelnika zapewne pojawił się Miles Morales. Postać wprowadzona już 12 lat temu jeszcze dobitniej oddzieliła świat Ultimate i wskazała nowy kierunek w opowiadaniu historii Ścianołaza. Przeprowadzono to na tyle odważnie, że postać ta weszła do głównego kanonu Marvela, a poza komiksami otrzymała dwa, a wkrótce już trzy filmy kinowe. Nie muszę chyba dodawać, że jeden z nich otrzymał Oscara za najlepszy film animowany. Mowa oczywiście o Spider-Man: Uniwersum, gdzie Miles jest głównym bohaterem.

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Ultimate Spider-Man (Ultimate Fallout)

Wprowadzenie postaci czarnoskórego Spider-Mana jest chyba jednym z najmądrzejszych ruchów, który twórcy zastosowali w kwestii Pająka żyjącego na Wielkim Jabłku. Stan Lee mawiał, że najpiękniejszą rzeczą w tej postaci jest to, że każdy może się z nią utożsamić. Każdy może włożyć maskę i być tym herosem. Co ciekawe, inspiracją dla stworzenia Milesa był Donald Glover, który założył klasyczny czerwony strój w serialu Community. Ten sam aktor wystąpił w Spider-Man: Homecoming jako Aaron Davis (czyli wujek Milesa), i jako jego alter lego, czyli Prowler w Spider-Man: Poprzez Multiwersum. 

Zobacz również: Spider-Man: Poprzez multiwersum – recenzja filmu. Tak!!!

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Miles Morales, Ultimate Spider-Man

Miles podczas ugryzienia miał 13 lat, a nie 15. Jest małym geniuszem i również interesuje się nauką, ale jest o wiele barwniejszą postacią w porównaniu z Peterem. Obraca się w streetarcie, ubiera się również zgodnie z tym nurtem i nigdy nie miał problemów z rówieśnikami. Był nawet popularny, a dodatkowo ma portorykańskie korzenie. To kompletne przeciwieństwo skrytego w sobie Petera, który gdyby nie ugryzienie przez zmutowanego pająka, wiódłby szare życie niczym jego odpowiednik Noir. Taki dysonans wprowadza o wiele więcej do komiksowej kolebki i trafia do jeszcze szerszej publiczności.

Zobacz również: Metro Boomin Presents Spider-Man: Across the Spider-Verse – recenzja płyty

Istnienie Milesa i Spiderversum przyczyniło się do ekspansji tego zjawiska. Nie zliczę ile wariantów Spider-Mana powstało. To niesamowite, że postać, która zawsze wzbudzała najcieplejsze emocje wśród czytelników, tak odważnie rozszerzyła swoje wpływy. Teraz fanem Pająka nie musi być tylko introwertyczny nerd. Może to być osoba grająca na perkusji, czy entuzjaści futuryzmu, albo badacze historyczni. Cholera, mogą to być nawet osoby które interesują się Dinozaurami!

ULTIMATE SM
Kadr z komiksu Spider-Boy

Nowym i dość interesującym zabiegiem jest wprowadzenie Spider-Boya w kontynuacji wydarzeń, które obecnie czytamy w Marvel Fresh. Jest to postać, która zadebiutowała na kartach komiksów tego kwietnia. Za jego stworzenie odpowiada Dan Slott i Humberto Ramos. W wydarzeniach komiksu Spiderversum, po wielkiej walce znikąd pojawia się Spider-Boy. Nikt nie pamięta kim jest, choć on twierdzi, że przeżył niezliczoną ilość przygód z Peterem i Milesem. Ponadto, jest z Ziemi-616, czyli głównego miejsca przygód bohaterów Marvela. Wielu określa go jako pomocnika głównego Ścianołaza, choć jak jest naprawdę dowiemy się dopiero w listopadzie. Wtedy na rynku ukaże się pierwszy komiks z jego solowej historii.

Zobacz również: Amazing Spider-Man. Tom 8 – Dranie i Łajdacy – recenzja komiksu. Oh my Gog

Tak właśnie krok po kroku Spidey rozszerzył swoje działanie, inspirując kolejne grupy ludzi. Tyle różnych wersji bohatera sprawiło, że każdy może odnaleźć z nim jakiekolwiek podobieństwo, niezależnie od pokoleń i czasów w jakich żyjemy. Głęboko liczę, że i na polskim rynku, w podobnej formie, zawita kontynuacja przygód Ścianołaza, oczywiście już z Milesem Moralesem w roli głównej. A kiedy do tego dojdzie, sprawozdanie na pewno znajdziecie u swojego przyjacielskiego recenzenta z popkulturowego sąsiedztwa.

SHOUT AT THE DEVIL
https://www.instagram.com/popkulturowcy.pl/

Żródło obrazka wyróżniającego: Marvel

Jakub Kwiatkowski

Grafik i ilustrator, który stara się z tego żyć. Jak to w życiu studenta, bywa różnie, więc z miłości do popkultury przekładam też swoje wrażenia na teksty.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

3 komentarzy
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Krzychu

Serie Ultimate Spider-Man czytałem kilka lat temu i nie mogę zgodzić się z autorem, przynajmniej w tej części artykułu. Peter z tego uniwersum, podobnie jak większość postaci, to porywczy, chamski i zadufany w sobie, infantylny „dupek”. Postacie są mocno podkoloryzowane i rzadko działają w sposób racjonalny tylko po to by pokazać jedną konkretną postawę. To komiks robiony dla wrażliwych milenialsow uważających, że co by się nie działo to cały świat jest winny a oni biedni i pokrzywdzeni.

Jakub

To jednak gdzieś tam się zgadzamy ;),
Też napisałem i uważam, że Peter jest porywczy i ewidentnie niedojrzały. Zgadzam się z tym, że jest to chwilami zbyt mocno podkoloryzowane i podkreślone. Z drugiej strony, pewnie bez tego, nie byłoby to też na tyle porywające właśnie dla wspomnianych millenialsów, którzy w głównej mierze, nomen omen, byli głównymi odbiorcami, więc tu również się niejako zgadzamy. Ale nie miałem zamiaru swoim tekstem tego negować.

Bardziej podkreślam fakt, co wpłynęło na sukces komercyjny tego projektu, względem oryginalnej serii z lat 60-70, gdzie tam z kolei wszyscy byli przerysowani, ale w drugą stronę. Kwestia tego złego świata, w moim odczuciu przynajmniej, jest rzeczywiscie w tej naiwinej, nastolatkowej otoczce. Choć, tak jak zauważyłeś, obecnie młodsi ludzie są o wiele bardziej wrażliwi niż kiedyś. Zupełnie inne czasy wpłynęły również na inny ton opowieści, który się do nich dostosował i jakby nie patrzeć, to działa też dziś. No i o tym jest też ten tekst 😉

Aczkolwiek, w kwestii dojrzalszych komiksow, to chociażby seria Spectacular, czy seria Macfarlane 'a potrafiły wejść w ten mroczny ton odpowiednio i były świetnie skonstruowane, nawet jesli pojawiały się przerysowania, czy zrzucanie winy na świat, jak przy np. Verminie. Jednak to juz pozycja dla nieco starszych, wiec tez inna bajka i klimat. Niedługo pojawi się tu o tym kolejny tekst. Dzięki za merytoryczny komentarz 💪

Johnny

Gdzie tu merytoryczność? Koleś po pierwsze chyba nie czytał komiksu, bo ile razy Pająk odnosi się tam do kwestii odpowiedzialności i właściwego postępowania? Nikt tam nie mówi, że jest niewinny, a cały świat zły, tylko że czasem za dobre chęci dostaje się po tyłku. Chyba nikt nie ma co do tego wątpliwości, że tak jest? Ale widać tu bardzo negatywne nastawienie do młodych ludzi, takie przerysowane podziały jakie tworzą między ludźmi politycy. Dobrego Nowego Roku. Aha, artykuł bardzo fajny. Warto wspomnieć, że nawet Peter MCU wydaje się inspirowany jego postacią, chociaż nie jestem pewny czy takie zapożyczenie mi się podoba. Szkoda, że nie ma żadnych wieści odnośnie kontynuacji serii Ultimate przez Egmont.