Podwodne Miasta – recenzja gry planszowej

Podwodne Miasta to nie jest nowa gra, fakt. Skoro jednak Portal pokusił się o dodruk, to warto się jej bliżej przyjrzeć. Vladimir Suchy to nie pierwszy lepszy autor, a 42 miejsce w rankingu BGG tez wygląda bardzo zachęcająco.

Po odejściu z czeskiego CGE Vladimir Suchy założył własne wydawnictwo – Delicious Games, a Podwodne Miasta jego autorstwa to debiut jego firmy. Gra to takie typowe euro, w którym mamy miszmasz różnych mechanik prowadzących nas do jednego celu – punktowego zwycięstwa nad przeciwnikami. Jest budowanie tableau, zarządzenie ręka, wybór akcji, tworzenie tytułowych miast i sieci połączeń między nimi. Do zabawy możemy zasiąść w liczbie 1-4 graczy powyżej 14 roku życia, a rozgrywka powinna zająć około 40 minut na osobę. 

Fot. Paweł Witkowski

O ZASADACH SŁÓW KILKA

Podwodne Miasta to jeden z tych tytułów, który na początku może się wydać nieco skomplikowany. W końcu musimy ogarniać planszę główną i nasze planszetki graczy, na których stawiamy tytułowe miasta. Szybko się jednak okazuje, ze projekt mechanicznie jest dość elegancki. Różne rozwiązania świetnie się zazębiają, a zasady same w sobie okazują się nieskomplikowane i dość intuicyjne. 

Rozgrywka podzielona jest na trzy ery, każda z nich składa się z określonej liczby rund, w ramach których każdy gracz wykona 3 tury. Akcje rozgrywa się naprzemiennie i jest to jedna z najciekawszych mechanik w grze. Otóż musimy wybrać określone działanie z planszy głównej, spośród tych niezajętych dotychczas oczywiście, po czym zagrywamy kartę. Jeżeli kolor karty pokryje się z kolorem wybranej akcji, to rozpatrujemy obie rzeczy. W ten sposób dostajemy jakąś dodatkową korzyść, zwiększamy sobie możliwości produkcyjne albo zdobywamy jakąś zdolność pasywną do końca gry. No możliwości jest sporo. Jeżeli jednak nie dopasujemy kolorów, to zagrana karta zwyczajnie nam przepada. Na koniec tury dobieramy nową kartę, zawsze zaczynamy kolejną z (tylko) trzema na ręce.

Akcje mamy bardzo różne, odnoszące się do pozyskiwania surowców, budowy miast czy budynków, które zadziałają nam w fazie produkcji na koniec każdej ery. I tak w ogromnym uproszczeniu toczy się rozgrywka – wybieramy akcję plus kartę, wykonujemy określone działania, kolejna osoba. Zrobimy trzy takie kółka – kończyny rundę. Po 4, 7 i 10 rundzie produkujemy surowce. Easy peasy. 

Ważnym elementem rozgrywki, o ile nie kluczowym, jest zarządzenie naszą planszetką. To tam budujemy miasta, budynki, tworzymy tunele. Jest w tym sporo strategii, bo istotnym elementem jest łączenie elementów ze sobą i tworzenie sieci. Budynki bez miast nic nam nie dadzą, podobnie jak miasta nie znajdujące się w  naszej sieci, więc ruchy trzeba robić przemyślane.

A CO O WYKONANIU?

Z grą mam taki problem, ze wizualnie w ogóle mi się nie podoba. Wykonanie elementów jest raczej słabe, same ilustracje mało atrakcyjne. Największą jednak bolączką są planszetki graczy i pomocy. Zostały wydrukowane na bardzo cienkim kartonie, o gramaturze niewiele większej niż kartka papieru. Szkoda, zwłaszcza ze można by się tu pokusić o dwuwarstwowe plansze, które trzymałyby wszystko w ryzach. Jedno potrącenie stołu potrafi spowodować spory chaos. No i jeszcze strasznie irytujące jest rozwijanie budynków, które reprezentują małe krążki w różnych kolorach. Taki upgrade polega na położeniu kolejnego budynku na już istniejącym, co jest konstrukcją wyjątkowo niestabilną. No ogólnie wykonanie i wygląd gry oceniam na minus. 

NO TO JAK SIĘ GRAŁO?

Sama rozgrywka już jednak jest na plus. Chociaż nie powiem, żebym był jakoś super zachwycony i wciągnięty w zabawę, to jest tu kilka naprawdę udanych mechanik, a całość tworzy świetną łamigłówkę. Nie mogę się jednak oprzeć wrażeniu, że Podwodne Miasta nie oferują mi żadnych nowych, ekscytujących wrażeń. Ot, kolejne udane euro, podobne do tak wielu innych gier. Niby fajnie, niby przyjemnie, ale gdzieś to wszystko już widziałem, a podobny feeling daje mi sporo innych gier w mojej kolekcji. 

Zabawa jest jednak całkiem płynna i, tak jak wspominałem wcześniej, całkiem intuicyjna. Po rozegraniu kilku partii spokojnie można zmieścić się w 30 minut na gracza, chociaż bywają momenty przestoju. Najczęściej wynikają one z konieczności zmiany planów, bo wybrana akcja została zajęta przez innego gracza. Nie są to sytuacje rzadkie, ale gra szybko uczy elastyczności. To jest też tak naprawdę jedyny moment interakcji między graczami. Same akcje czy efekty z kart na innych nie wpływają. 

Zobacz również: Podziemne Imperium – recenzja gry planszowej

Bardzo fajne są warianty, które wprowadzają nieco świeżości do rozgrywek. Przede wszystkim planszetki graczy są dwustronne, a na odwrocie znajdziemy układy przeznaczone dla nieco bardziej zaawansowanych graczy. Do budowania niektórych elementów musimy ponieść dodatkowe koszta, zmienia się nieco liczba dostępnych pól do budowy czy niektóre miejsca dostają mnożniki do produkcji. Bardzo fajny zabieg. Możemy też wprowadzić talię kontraktów, które nieco kierunkują zabawę, ale pozwalają na zdobycie ekstra punktów po spełnieniu określonych wymagań. 

Fot. Paweł Witkowski

Podwodne Miasta to na tyle złożona gra, że daje nam sporo dróg do zwycięstwa. Możemy, zagrywając odpowiednie karty, skupić się na punktowaniu końcowym albo starać się uzbierać jak najwięcej punktów podczas rozgrywki. Możemy starać się rozbudować jak najszybciej, ale możemy też budować nieco droższe miasta symbiotyczne i dostać za nie dodatkowe punkty. Najwięcej jednak punktów trzepiemy na samym końcu, po ostatniej produkcji. Dochodzi wtedy do przeliczenia zebranych surowców na punkty, sprawdzamy też karty czy kafle metropolii, które losowaliśmy sobie na początku, o ile udało nam się je połączyć z siecią. Oznacza to, że często do samego końca nie wiemy jak faktycznie kształtują się wyniki, a pod koniec można nadrobić bardzo dużo punktów i zdobyć co najmniej drugie tyle co przez całą grę.  

Sama produkcja za to bywa uciążliwa, bo o ile w dwie osoby problem raczej nie występuje, to tyle przy większej liczbie graczy surowców lubi zabraknąć i trzeba stale kombinować z wymianą żetonów. Ale to tak naprawdę drobnostka. Przez całą fazę całkiem zgrabnie prowadzi nas dołączona planszetka pomocy, bo zwłaszcza druga i trzecia potrafią wprowadzić niemałe zamieszanie – jest tego zwyczajnie bardzo dużo. Musimy pamiętać o budynkach, kartach, metropoliach, tunelach. 

Zobacz również: Moje małe Everdell – recenzja gry planszowej

Skalowanie gry wypada całkiem nieźle. Bardzo fajnie gra się w dwie osoby, do czego zresztą został przygotowany osobny wariant planszy. Całkiem ok jest też na 3 graczy, na 4 już mi się zabawa zaczynała dłużyć, ale to była partia bez ogranych i znających dobrze grę osób, więc w innych okolicznościach może nie byłoby tak źle, niemniej wydaje mi się że 2-3 to najfajniejszy wariant. Tym bardziej że interakcji jest jak na lekarstwo i każdy gra w swoją grę, czasami tylko odkrywając, że upatrzona akcja została nam sprzątnięta sprzed nosa. Jak już jesteśmy przy informacjach pudełkowych, to jeszcze szybko o wieku. Polski wydawca sugeruje, że gra jest przeznaczona dla osób powyżej 14 roku życia. Wydaje mi się jednak, że wynika to głównie z uwarunkowań prawno-administracyjnych. Zwłaszcza że na oryginalnym wydaniu znajduje się wiek 12+, bardziej moim zdaniem odpowiedni. Owszem, to jest euras z krwi i kości, pełen zależności, ale nie jest jakoś szczególnie skomplikowany. Dwunastolatek, zwłaszcza grający, spokojnie powinien sobie tutaj poradzić z planowaniem i zarządzaniem.

Podwodne Miasta
Fot. Delicious Games

TO OCEŃMY

Podwodne Miasta to dobra gra, niewątpliwie. Dla mnie jednak, niestety, tylko dobra. Szczerze mówiąc trochę nie rozumiem zachwytów i 42 miejsca rankingu BGG. No jest przyjemnie, miło, ale bez żadnych ochów i achów. Zagrałem, fajnie, przejdźmy do czegoś ciekawszego. Grę oceniam na 6,5/10. Od czasu do czasu mogę zagrać, bo tak jak już pisałem, to jest dobra gra. Tylko po rozgrywce nie mam potrzeby do niej wracać tak sam z siebie. Raczej nie odmówię partii, ale sam to nie wiem czy będę ją wyciągał na stół jakoś szczególnie chętnie. Mam po prostu w kolekcji gry, które przy podobnym feelingu dają mi więcej zabawy i satysfakcji.

Podwodne Miasta w serwisie Planszeo.pl

Tytuł Podwodne Miasta
Wydawca Portal Games
Twórcy Vladimir Suchy
Wiek 14+
Czas rozgrywki 40 minut na gracza
Liczba graczy 1 – 4

Źródło głównej grafiki: materiały promocyjne // Portal Games


https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Plusy

  • Dość intuicyjna rozgrywka
  • Bardzo fajna mechanika wyboru akcji
  • Mechaniki dobrze się zazębiają

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Mizerne wykonanie
  • Nic odkrywczego
  • Brak klimatu
Paweł Witkowski

Gram w planszówki. Piszę o planszówkach. Fanboy Marvela. Lubię: Mavel Champions LCG, Legendary Marvel, Na Skrzydłach, Terraformację Marsa, rzucanie kostkami i deck building.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze