Władca Much – recenzja spektaklu. Czy jest tu jakiś dowódca?

20 października 2023 roku na scenie Och teatru pojawiła się premierowa sztuka Władca much na podstawie klasycznej powieści Williama Goldinga, która ujrzała światło dzienne prawie 70 lat temu. Zespół Och Teatru podjął się inscenizacji tytułu, którego do tej pory próżno było szukać na teatralnych afiszach w Polsce.  Tytuł zawładnął sceną, ale czy równie szybko zawładnie publicznością?

Władca Much to klasyk światowej literatury, który ukazuje opowieść o grupie dzieci, które przeżywają katastrofę lotniczą i trafiają na bezludną wyspę. Muszą stworzyć nowe społeczeństwo, opracować zasady rządzące ich wspólnotą i dążyć do przetrwania w nieznanych i trudnych warunkach. Nie jest to zadanie łatwe, biorąc pod uwagę różnorodność charakterów, przyzwyczajeń i wartości. Głównym problemem, z którym muszą się zmierzyć rozbitkowie, jest dylemat, co jest ważniejsze – siła fizyczna czy zdolności intelektualne i rozum. To zagadnienie staje się punktem centralnym konfliktu, który eskaluje w miarę rozwoju fabuły i ewolucji postaci. Pytanie to odnosi się do fundamentów społeczeństwa oraz roli władzy i kontroli nad nią, a także do natury ludzkiej i jej skłonności do przemocy w okolicznościach braku nadzoru społecznego.

Władca Much
Zdjęcie sesji plakatowej (fot. Kinga Smolińska)

Skoro spektakl opowiada o garstce dzieci to rozsądnym wydaje się, że do obsady zaproszono aktorów młodego pokolenia. Dla niektórych z nich był to sceniczny debiut, innych  możemy już kojarzyć z desek teatralnych czy reklam. Świeżość młodych twarzy na scenie uwiarygodniła sens historii i był to jeden z najlepszych pomysłów podczas realizacji tego spektaklu. 

Zobacz także:next to normal – recenzja spektaklu. Zaboli. Niech boli

Nieocenioną zaletą OCH Teatru jest scena, którą można obserwować z dwóch stron. Jest ona ustawiona w środku sali. Daje to ciekawe możliwości, jeśli chodzi o aranżację scenografii. Marcin Chlanda zdecydował, że wyspę, miejsce spotkania bohaterów a potem walki dwóch grup, będą stanowić stalowe rampy ułożone na kształt miejskiego parkuru, namiastki skateparku. Był to bardzo trafiony pomysł, jednak wykorzystany w nadmiarze traci. Ruch sceniczny opierał się w głównej mierze na gonitwie bohaterów zarówno po rampach jak i w koło sceny co dawało wrażenie chaosu. I choć zwykle doceniam kontakt z aktorów z publicznością, który dodatkowo angażuje emocjonalnie w opowiadaną historię to ilość gwałtownych i brutalnych scen spowodowała, że bardzo szybko poczułam przesyt i zmęczenie chaosem. 

Władca much
Zdjęcie ze spektaklu (fot. Robert Jaworski)

Nastrój spektaklu bardzo sugestywnie budowały światło i dźwięk. Miękkie i ciepłe smugi światła wyraźnie malowały pory dnia i krajobrazy. To też muzyka i dźwięk towarzyszyły przemianom bohaterów, stopniowo zmieniając się w niepokojące pieśni plemienne. Mimo, że nie jest to spektakl muzyczny, to plastyka tego medium była kluczowa w budowaniu napięcia i przekazywaniu emocji Widzowi. 

Zobacz takżeNajlepsze horrory w historii

Choć w  powieści mamy do czynienia z samymi chłopcami to w spektaklu reżyserowanym przez Piotra Ratajczaka  zobaczymy również aktorki. Jedną z nich jest Helena Englert, która zinterpretowała postać Simona w rewelacyjny sposób. Wewnętrzny dialog Simona prowadzony podczas spotkania z Władcą Much to jedna z najbardziej zapadających w pamięć scen spektaklu. Postać, która  do tej pory była najłagodniejszą spośród wszystkich, ma okazję spotkać się z potworem i odkryć, że jest on fikcją. Narzędziem do siania zła i utrzymania władzy. Englert oddaje proroczy charakter postaci bez cienia dumy i wywyższania. 

Władca much
Helena Englert, Leopold Surowiec (fot. Robert Jaworski)

Równie wyrazistą postać stworzył Jędziej Hycnar obsadzony w roli Ralpha – samca alfa, ale jednocześnie demokraty.  W początkowej fazie historii Ralph zostaje wybrany na przywódcę grupy rozbitków, ale niestety musi zmierzyć się z trudnościami i oporem ze strony innych chłopców na wyspie.

Hycnar wykreował tę rolę w sposób przekonujący i świadomy. Przedstawił Ralpha jako postać, która stara się utrzymać spokój i zdrowy rozsądek w grupie młodych ocalałych, pomimo trudności i napięć, które stopniowo narastają na wyspie. Jego gra aktorska oddała emocje i złożoność postaci, ukazując ewolucję Ralpha od młodzieńczego optymizmu do konfrontacji z brutalnością i okrucieństwem, jakie stopniowo wyłaniają się wśród pozostałych chłopców.

Zobacz takżeMorderczynie – recenzja serialu. Kobiecy świat zbrodni

Przywódca bez doradcy nie byłby przywódcą. Doradcą Ralpha jest Prosiaczek grany przez Michała Lupę. Pomimo młodego wieku Lupa przekonująco ukazuje inteligentną i skromną postać, która zachowuje godność nawet w obliczu trudnych sytuacji. Jego rola wnosi elementy mądrości i równowagi do grupy ocalałych na bezludnej wyspie, wspierając Ralpha w przywództwie.

Władca Much
Michał Lupa, Jędrzej Hycnar (fot. Robert Jaworski)

Głównym agresorem jest lider jednej z grup  – Jack. I chociaż Ignacemu Lissowi udało się zbudować postać dyktatora, który uznaje jedynie argument siły, mam wrażenie, że postać była bardzo jednowymiarowa. Zdominowały ją prymitywny instynkt i chęć władzy. Nie znamy motywacji takiego postępowania i trudno w fabule szukać ewolucji charakteru Jacka.

Zobacz także:Pięć koszmarnych nocy – recenzja filmu. Fani będą zachwyceni

W oryginalnej powieści Władca Much pozostali członkowie obu ekip stanowili alegorię różnych typów społecznych. W spektaklu Och Teatru tego zabrakło. Postaci w tle stały się szarą masą. Bez indywidualnych cech, bez charakterystycznych elementów, które Widz zapamiętuje mimo woli. Zabrakło mi tu reżyserskiej ręki i poprowadzenia młodych aktorów, wskazania im jakiejś ścieżki czy punktu zaczepienia. Z tej grupy został mi w pamięci jedynie Maciej M. Tomaszewski, który nie był debiutantem na scenie teatralnej i umiejętnie wykorzystał swoje doświadczenie sceniczne.  

Władca Much
Maciej M. Tomaszewski (fot. Robert Jaworski)

Pozostała jeszcze jedna istotna kwestia, którą chciałbym podnieść. Przez większość spektaklu, poza wcześniej wspomnianą grupą aktorów, na scenie widzimy również członka obsady w wieku przedszkolnym. Dla widza tworzy to fascynujący kontrast, jednak nurtuje mnie pytanie, czy obecność dziecka podczas trudnych scen jest rzeczywiście konieczna. Odczuwam pewien dyskomfort, myśląc o tym, jak historia rozbitków, konfliktu, morderstwa czy choćby postać Władcy much mogą wpłynąć na psychikę tak młodego aktora. Chciałabym mieć pewność, że zapewniono mu odpowiednie przygotowanie oraz wsparcie psychologa. Czy twórcy zastanawiali się nad tym, czy większy priorytet stanowi wywołanie ekstremalnych emocji u widza, czy też komfort psychiczny dziecka? Osobiście opowiadam się zdecydowanie za tym drugim podejściem i sugeruję, aby obecność dziecka na scenie została ograniczona do absolutnego minimum.

Zobacz także:Hamlet w ruchu – recenzja spektaklu. O bezpieczeństwie widza w teatrze

Realizatorzy mieli na celu wzbudzenie w widzach uczucia niepokoju i w tej kwestii osiągnęli sukces. Władca Much to spektakl dla widzów o mocnych nerwach i wybaczających mniejsze i większe potknięcia realizatorów. Przede wszystkim jest to przedstawienie z uniwersalnym przesłaniem, którego obecność przeważa nad ewentualnymi uchybieniami technicznymi czy wykonawczymi.

Realizatorzy

Reżyseria – Piotr Ratajczak

Scenografia i światło – Marcin Chlanda

Kostiumy – Grupa Mixer

Choreografia – Aneta Jankowska

Kompozycje i opracowanie muzyczne – Maciej Zakrzewski

Dramaturgia – Joanna Kowalska

Asystentka scenografa i kostiumografa – Małgorzata Domańska

Producent wykonawczy i asystent reżysera – Cezary Margiela

Obsada:

Simon – Helena Englert

Eryk – Kamila Janik

Sam – Natalia Szczypka

Oficer Marynarki – Wojciech Chorąży

Roger – Sebastian Dela

Ralph – Jędrzej Hycnar

Jack – Ignacy Liss

Prosiaczek – Michał Lupa

Chłopczyk – Leopold Surowiec

Moris – Maciej M. Tomaszewski

Bill – Konrad Żygadło

Plusy

  • Ważny społecznie temat
  • Obsadzenie aktorów młodego pokolnia
  • Scenografia i światło

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Brak ręki reżysera
  • Nagromadzenie scen agresji
Kinga Chwiałkowska

Inżynier z artystyczną duszą. Zakochana w musicalu, ale dramatem nie pogardzi – tym teatralnym oczywiście. Na dobrą kawę i Harrego Pottera, w nieprzebranych ilościach, zawsze znajdę czas.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze