Niezwyciężony – sezon 2 – recenzja 1. części

Piątkowa emisja 4 epizodu Niezwyciężonego okazała się bardziej emocjonująca, niż można było przypuszczać. Po kilku dniach emocje nieco opadły, więc czas na chłodno przyjrzeć się wypuszczonym do tej pory odcinkom 2 sezonu serialu Amazona. Czy jest lepiej niż w poprzednim sezonie? Po części tak, jednak nie do końca.

Finał poprzedniej serii zostawił widzów z opadniętą szczęką i niezłą deprechą. Ostatnie, niezwykle brutalne starcie między tytułowym herosem a jego staruszkiem to coś, czego wcześniej w serialowych produkcjach o superbohaterach jeszcze nie widziałem. Mocno nierówna, pełna krwi i bólu walka zakończyła się absolutną przegraną Marka. Choć Omni-Man finalnie go oszczędził, młody doświadczył, co tak naprawdę oznacza mierzyć się z wszechpotężnym Viltrumitą. Poznał gorzki smak porażki i upokorzenia.

W takim właśnie klimacie rozpoczyna się nowy sezon. Od pierwszych scen i nut – po raz kolejny rewelacyjnej – ścieżki dźwiękowej czujemy ciężar wydarzeń, które rozegrały się w ostatnim odcinku. Zgliszcza, masa trupów i ten nieopisany żal oraz rozczarowanie towarzyszą Niezwyciężonemu niemal każdego dnia. Jemu i oczywiście jego matce, która (choć nie walczyła z Omni-Manem) i tak dostała zdrowo popalić od życia, o czym będziemy mogli przekonać się wielokrotnie w tym sezonie. Twórcy umiejętnie rozdzielili wagę tej łamiącej serca bohaterów zdrady na różne postaci. Dzięki tej podkreślonej ciężkości z łatwością możemy łatwo wczuć się w ich emocje. Aż chciałoby się wskoczyć w ekran i poklepać ich po plecach.

Zobacz również: Napoleon — recenzja filmu. 160-minutowe demo

Chociaż warto podkreślić, że chwilę przed tym świetnym wprowadzeniem ma miejsce jeszcze jedna interesująca sekwencja. Otóż widzimy nieco inny finał rozmowy Marka z jego ojcem. W tej wersji obaj herosi łączą siły, by zniewolić Ziemię i siłą stłumić każdy przejaw buntu jej mieszkańców – w tym innych znanych superbohaterów jak Eve. Wątek, który mocno zalatuje „postapo”, jest wręcz genialnie poprowadzony i wszystko byłoby git, gdyby nie fakt, że ta (na tę chwilę) mało znacząca sekwencja wskazuje, że Niezwyciężony jest kolejną produkcją, która mocno idzie w kierunku – umówmy się – przejedzonego już teraz motywu multiwersum.

Niezwyciężony
fot: kadr z serialu/ Prime Video

Bardzo szybko okazuje się, że ta historia pochodzi z innego wymiaru. Czy jednak drugi sezon, a do tego sam jego początek, to nie za szybko, by wrzucać do serii światy równoległe? Jeszcze nawet nie zdążyliśmy dobrze poznać tego świata. Dopiero zaczęliśmy eksplorować kosmos i poznawać inne rasy, a już oglądamy nowe wymiary. Zapowiedź, że serial idzie w tym kierunku, zmęczyła mnie już na starcie. Na całe szczęście po pierwszym epizodzie twórcy nieco odpuścili i postanowili, że na całość pójdą trochę później.

Zobacz również: Życzenie – recenzja filmu. Nieudany koncert życzeń

Drugi sezon to po raz kolejny bardzo dobrze prowadzona fabuła, która co prawda nie miała przez te 4 odcinki jakiegoś głównego celu, tak jak to miało miejsce w przypadku poprzedniej serii. Raczej każdy odcinek idzie swoim torem i cały czas głównie obserwujemy mierzenie się bohaterów z konsekwencjami finałowych wydarzeń. Rozpędu nadają jednak 2 ostatnie odcinki, a w zasadzie półtorej. Widzimy rozszerzenie wątku Allena – strażnika Koalicji Planet – który dowiaduje się o nadchodzącym zagrożeniu ze strony Viltrumitów. Przyznam szczerze, że koniec tego epizodu był największym wyciskaczem łez ze wszystkich odcinków do tej pory. Scenarzyści zapodali nam tak wzruszający moment, że ciężko się to oglądało.

Ostatnia scena 3 odcinaka to oczywiście miłe zaskoczenie w postaci wyczekiwanego powrotu Omni-Mana. Natomiast epizod 4 to coś wprost niesamowitego. Absolutnie fenomenalne zakończenie 4-odcinkowej części pierwszej wgniotło w fotel swoimi plot twistami i niezwykle emocjonującymi starciami. Praktycznie większość odcinka to wypełniona adrenaliną naparzanka będąca niezwykle udaną ucztą dla oczu. Nie chcę zdradzać więcej, więc zakończę tę falę ekscytacji krótkim zapewnieniem, że te sceny na długo zapadną wam w pamięć.

Niezwyciężony
fot: kadr z serialu/ Prime Video

Niezwyciężony powrócił na Prime Video w naprawdę wielkim stylu. Przygody Marka Graysona to jedna z najlepszych współczesnych historii superbohaterskich, nie tylko z tych animowanych, ale ogółem. Porównując je do Marvela, który już jakiś czas temu zjadł swój ogon, oraz do DC, które dalej się miota, muszę przyznać, że Amazon ma w rękach prawdziwe asy. Niezwyciężony to obok The Boys crème de la crème kina superhero. Świetny soundtrack, pełne emocji pojedynki, genialnie napisane i poprowadzone postaci, ciekawy klimat i wciągająca fabuła. Ten miks zapewnia niezapomniane przeżycia. Chcecie dobrej rozrywki? Zapuszczajcie ten serial czym prędzej! Po niesamowitym cliffhangerze nie mogę doczekać się kolejnych odcinków.


Źródło grafiki głównej: Amazon
https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
lub klikając w grafikę

Plusy

  • Świetne, pełne emocji pojedynki
  • Ciężki klimat na początku sezonu
  • Rewelacyjny cliffhanger

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Nachalnie wrzucony motyw multiwersum
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze