Scott Pilgrim Zaskakuje – recenzja serialu. Ramona kontra świat

W 2010 roku Edgar Wright zmienił na zawsze gatunek filmów komiksowych, wydając na świat Scott Pilgrim vs. The World – komedię z elementami fantasy, która zachwyciła zarówno widzów, jak i krytyków za swój oryginalny, komiksowy styl, przyjemną historię, zabawnych bohaterów oraz świetną obsadę. 13 lat później reżyser powraca (tym razem w roli producenta) wraz z gwiazdami oryginału i serwuje serial animowany Scott Pilgrim Zaskakuje, który nie boi się kompletnie przebudować opowieści młodego Kanadyjczyka i przedstawić niektóre postacie z innej perspektywy. Jednak czy takie gruntowne zmiany wyszły produkcji na dobre?

Toronto, Kanada. Serial przedstawia nam historię Scotta Pilgrima – młodego mężczyzny, którego życie nie należy do najciekawszych. Jest bezrobotny, mieszka w małym mieszkaniu wraz ze swoim współlokatorem, a raz na jakiś czas gra na basie dla zespołu Sex Bomb-omb. Jednak jego nudne, monotonne życie zmienia się, gdy napotyka podczas imprezy Ramonę Flowers – jego wymarzoną dziewczynę ze snów. Aby bohater mógł się z nią spotykać, musi wykonać dwie czynności: zerwać ze swoją ówczesną dziewczyną (czyli 17-letnią uczennicą liceum, Knives Chau) oraz pokonać jej siedem byłych osób partnerskich.

Zobacz również: Niezwyciężony – sezon 2 – recenzja 1. części

Scott Pilgrim Zaskakuje
kadr z serialu Scott Pilgrim Zaskakuje

Choć początek opowieści jest taki sam jak w oryginalnym filmie, to jednak końcowy zwrot akcji zawarty w pierwszym odcinku zmienia wszystko. Dzięki temu zabiegowi protagonistą staje się nagle Ramona, której to zostaje nadane zadanie zmierzenia się z demonami przeszłości. I muszę przyznać, że podczas drugiego epizodu obawiałem się, iż zepchnięcie Scotta na dalszy plan może mocno zaszkodzić fabule, ale nie historia wciąga od początku do końca, jest w stanie zaskoczyć niejednego fana tego uniwersum, potrafi w niektórych momentach złapać mocno za serducho, a co najważniejsze, twórcy mają pomysł na postać Flowers i dają jej o wiele więcej czasu ekranowego niż w produkcji Edgara, dzięki czemu bohaterka jest bardziej rozbudowana oraz ma własny charakter, który trudno nie polubić. Wręcz jestem skłonny stwierdzić, że jest lepiej napisaną postacią niż Pilgrim w filmie z 2010 roku.

Zobacz również: Nagrody Gotham 2023 – pełna lista zwycięzców

Podczas serialu protagonistka będzie zmuszona spotkać się ze swoimi byłymi (każdemu z nich jest przypisany jeden odcinek, co pozwala twórcom na spokojne przedstawienie jak wyglądał dany związek i z jakiego powodu się zakończył) i raz na zawsze zakończyć wszelkie konflikty czy niedomówienia. Tutaj trzeba mocno pochwalić Scott Pilgrim Zaskakuje, że poprawia błędy oryginału, dając większości postaci drugoplanowych własne 5 minut oraz naprawdę dobrze rozbudowuje niektóre wątki i relacje między danymi bohaterami, które średnio działały w filmie. Szczególnie miło zaskoczony jestem jak rozpisana została postać Knives – w filmie dziewczyna, która tylko chodziła za Scottem, a następnie próbowała naśladować Ramonę, w serialu jest kompletnie inną osobą, ma własną osobowość, a nawet próbuje swoich sił w Sex Bomb-omb jako keyboardzistka. Oczywiście to tylko czubek lodowy usprawnień których produkcja dokonała.

Scott Pilgrim Zaskakuje
kadr z serialu Scott Pilgrim Zaskakuje

Scott Pilgrim Zaskakuje bawi się i zaskakuje nie tylko fabularnie, lecz także wizualnie, albowiem animacja robi wielkie wrażenie. Studio animacyjne Science Saru (znane przede wszystkim zaStar Wars: Vision oraz Adventure Time) wykonało świetną robotę – przygody Ramony Flowers śledzimy w naprawdę ślicznej i płynnej szacie graficznej inspirowanej kreską znaną z oryginalnych komiksów O’Malley’a. (ogólnie serial jest mocno komiksowy, mamy tu m.in. ilustrowane onomatopeje czy kadry dzielone na panele). Najbardziej jednak graficznie zachwycają sceny walki: żywe, szybkie, kreatywne, a  zarazem czytelne i emocjonujące. Każdą potyczkę ogląda się z przyjemnością, a na szczególne wyróżnienie zasługuje starcie Ramony z Roxy – walka dziejąca się w „środku telewizora”, piękne scenografie nawiązujące do różnych gatunków filmowych, a na końcu bolesna, ale szczera rozmowa o dawnej miłości.

Zobacz Również: Leo – recenzja filmu. Animowany Sandler robi robotę

Tak jak wspominałem na początku tekstu, do Scott Pilgrim Zaskakuje powróciła obsada z oryginalnego filmu. Jak sobie poradziła? Zaskakująco dobrze – większość aktorów dała naprawę świetny popis, mimo iż to była ich pierwsza styczność z voice actingiem. Jedyny problem mam do Michaela Cery, który momentami brzmiał mocno nienaturalnie, sztucznie (może dlatego to Ramona Flowers grała pierwsze skrzypce). Warto przy okazji przytoczyć także temat muzyki, która odgrywa przecież w opowieści jedną z ważniejszą ról. Wypada ona tutaj – tak samo jak w produkcji z 2010 – obłędnie. Kawałki Sex Bomb-omb wpadają w ucho jak oraz miło zawsze usłyszeć jakiś utwór od Metric (szkoda że w przeciwieństwie do filmu, piosenki nie śpiewa Brie Larson).

Scott Pilgrim Zaskakuje
kadr z serialu Scott Pilgrim Zaskakuje

Scott Pilgrim Zaskakuje… zaskakuje. Fabularnie, audiowizualnie, bardzo pozytywnie. Świeża i przyjemna do oglądania reinterpretacja filmu, która choć zmienia wiele elementów znanych z oryginału, robi też mnóstwo rzeczy lepiej. Choć serial nie należy do najdłuższych (8 odcinków po 20 minut), to potrafi wzbudzić w widzu wiele emocji. Warty obejrzenia nawet dla samej Ramony Flowers, bo naprawdę miło było zobaczyć ją w roli głównej. Netflix zyskuje w swoim portfolio kolejną świetną animację.

Plusy

  • Wciągająca, dobrze napisana historia
  • Ramona wreszcie ma własną osobowość
  • Wybitny audiowizualnie

Ocena

9 / 10

Minusy

  • Trochę za krótki, czuć niemały niedosyt
Tymon Zygadło

Miłośnik kina koreańskiego, animacji, mockumentów, twórczości Miyazakiego i gier singlepayer (zwłaszcza z gatunku soulslike). Wielki fan Wojowniczych Żółwi Ninja, serii Krzyk, Silent Hill oraz Resident Evil. Raz na jakiś czas poczyta komiksy lub trochę porysuje.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze