Peter Gabriel – I/O – Recenzja płyty

Choć komercyjna strona przemysłu muzycznego narzuca regularne i częste publikacje, w świecie dźwięków jest miejsce także na całkowite przeciwieństwo tego modelu pracy. Opiera się ono na długotrwałym dążeniu do perfekcji, a także nieustannym dbaniu o detale. Peter Gabriel, jako naczelny reprezentant tego podejścia, na tworzenie najnowszego albumu – I/O – poświęcił aż dwie dekady. Po latach trzymania wszystkich w niepewności, wyczekiwany materiał ujrzał światło dzienne w piątek, 1 grudnia. Poprzedziła go jednak nietypowa forma promocji.

Fani Petera Gabriela musieli uzbroić się w anielską cierpliwość. Od ostatniego wydawnictwa – Up – minęło dwadzieścia jeden lat. Przed ukazaniem się I/O Gabriel skupiał się na innych projektach. Tym sposobem, w 2010 roku pojawił się album będący zbiorem coverów, Scratch My Back, a rok później nadeszła kolej na New Blood, zawierający orkiestrowe aranżacje jego największych hitów.

Dziesiątemu studyjnemu albumowi Petera Gabriela od początku towarzyszyła aura tajemniczości. Oprócz wspomnianego już wieloletniego procesu powstawania materiału, muzyk przygotował zaskakujący sposób jego promocji. Utwory z I/O ukazywały się co miesiąc, w pełnię Księżyca. Symbolika księżycowa uwydatnia się także w fakcie, że każdy z dwunastu utworów, posiada swoją jasną i ciemną stronę. Peter Gabriel przygotował bowiem dwa różne remixy – Bright side oraz Dark side, dzięki czemu słuchacz ma prawo wybrać wersję utworu, która odpowiada jego personalnym upodobaniom.

Zobacz również: Dove Cameron – Alchemical: Volume 1 – recenzja płyty

I/O to dwugodzinna podróż po meandrach pytań o kondycję człowieka w świecie. Gabriel stawia odważne hipotezy na temat przyszłości, zgłębia tematykę śmiertelności, moralności. Już na samym początku porywa nas Panopticom, utrzymany w popowo-funkowym klimacie. The Court zadziwia różnorodnością warstwy melodycznej, jednocześnie nie odbiegając zbytnio od tego, do czego przyzwyczaiła nas twórczość Gabriela. Fortepianowe Playing For Time budzi skojarzenia z balladami lat siedemdziesiątych i ma w sobie coś magicznie bajkowego. Urzeka, pomimo prostoty w konstrukcji.

Tytułowe I/O odznacza się żywym, radosnym refrenem. Peter kontempluje nad rolą człowieka, jaką odgrywa we wszechświecie, przyglądając się wszystkiemu z dziecięcą naiwnością oraz ciekawością. Znakomicie wypada Four Kinds of Horses, w którym pobrzmiewa echo lat świetności Gabriela. Jest w nim nostalgia, a w końcowych partiach przebijają się mroczne refleksy. Zdecydowanym przeciwieństwem jest następujące po nim chwytliwe, niemalże radiowe Road to Joy.

Zobacz również: Muse Absolution XX Anniversary Edition – recenzja płyty

Przy So Much robi się już intymniej, następuje moment wyciszenia, który podtrzymuje także niepozorne Olive Tree. Medytacyjne Love Can Heal sprawia, że powieki mimowolnie się zamykają, a głos Petera Gabriela jest jak ciepła kołderka. Na I/O, w spokojnym letargu utrzymuje także bardzo stonowane This Is Home. Dźwięki zadedykowanego matce artysty, And Still, przypominają serce pompujące krew. Pomimo emocjonalnego charakteru, utwór wypada na płycie najsłabiej. Enigmatyczną opowieść zamyka Live and Let Live, z gospelowymi wstawkami przy refrenie.

I/O to twór nietypowy, zaskakujący oraz przede wszystkim konsekwentny. Od początku do końca płyta pozostaje wierna swojemu konceptowi. Peter Gabriel po latach wciąż doskonale czuje się w muzyce i poddaje ją nieustannej eksploracji. Prezentuje harmonijny dialog pomiędzy artystyczną wizją a głęboką, filozoficzną refleksją na temat ludzkości.

Plusy

  • Bardzo równa płyta
  • Dopracowane, filozoficzne teksty
  • Ciekawy pomysł na dwa mixy - jasny i ciemny

Ocena

9 / 10

Minusy

  • Długi czas oczekiwania......
Anita Rybicka

Lubi muzykę awangardowo-industrialną i post-punk. W wolnym czasie coś tam pisze i wymyśla dziwne makijaże.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze