Władcy przestworzy – recenzja pierwszych 2 odcinków

Tom Hanks oraz Steven Spielberg po raz kolejny łączą siły, dzieląc się historią amerykańskich żołnierzy walczących na frontach II Wojny Światowej. Tym razem jednak biorą na warsztat losy pilotów eskadry bombowców oddelegowanych do Anglii. 

Władcy przestworzy to najnowsza produkcja oryginalna firmy Apple na podstawie książki Donalda L. Millera, która od 26 stycznia zasiliła katalog platformy Apple TV+. Wraz z młodą gwiazdorską obsadą przez najbliższe tygodnie przemierzymy europejskie akweny i wybrzeża. Będzie też mnóstwo okazji, żeby posmakować życia w marynarce po godzinach oraz poznać procedury planowania misji w centrum dowodzenia. Po pierwszych odcinkach jakość produkcyjna wprost zachwyca. Mam nadzieję, że w kolejnych dołączy do tego również zaangażowanie emocjonalne w losy bohaterów.

Zobacz również: Powstaniec 1863 – recenzja filmu. Nie jest dobrze…

Władcy Przestworzy
Austin Butler i Callum Turner w serialu Władcy Przestworzy | Apple

Gale „Buck” Cleven (Austin Butler) i John „Bucky” Egan (Callum Turner) to odznaczeni dowódcy amerykańskich sił powietrznych. W momencie dołączenia USA do wojny przeciw Niemcom zostają oddelegowani ze swoimi szwadronami, by zasilić szeregi brytyjskich sił powietrznych. Pewni siebie, pyszałkowaci jankesi raz po raz konfrontują się ze zmęczonymi wojną, cynicznymi Anglikami. Z początku szukają byle okazji do zwady, żeby najzwyczajniej w świecie odreagować stres związany z rozłąką z ukochaną lub ze zbliżającymi się nieuchronnie wylotami na misje. Ta postawa zmienia się jednak na samym początku, bo już w pierwszej godzinie mamy okazję doświadczyć koszmaru wojny razem z bohaterami. 

To, co z reguły najbardziej ekscytuje widzów w tego typu produkcjach, to sekwencje walk powietrznych. Nic w tym dziwnego, bowiem samo ich zaplanowanie i realizacja od strony technicznej jest szalenie złożonym procesem. Na szczęście twórcy po raz kolejny zaserwowali widzom doznanie wizualne najwyższej klasy. Zachwycająco odwzorowane modele bombowców B-17, zwanych latającymi fortecami, można oglądać na pasie startowym bez końca, za każdym razem z równym zachwytem. Od samego podniesienia się do lotu do lądowania z kolei dostajemy solidną dawkę emocji serwowaną z perspektyw różnych członków załóg. Mamy możliwość poruszać się wraz z bohaterami wewnątrz kokpitu samolotów, będąc jednocześnie w samym sercu walki.

Zobacz również: Revive – recenzja gry planszowej

Ze szczególnym zaskoczeniem muszę jednak stwierdzić, że jak do tej pory wszystko, co dostaliśmy prowadzone jest wyjątkowo bezpiecznie. Samoloty spadają i piloci giną, ale zazwyczaj są to akurat ci, których nie widzieliśmy nawet przez moment na ekranie. Z kolei działania bohaterów są wręcz niepokojąco usprawiedliwiane przez narratora, który otwarcie porównuje „amerykańskie, precyzyjne bombardowania strategicznych obiektów do brytyjskich, bezlitosnych nocnych bombardowań na ślepo, bez zastanowienia o ofiarach cywilnych. Co prawda wszystkie poprzednie seriale tego duetu producentów miały podobny amerykocentryczny wydźwięk, jednak w żadnym z nich nie było to aż tak ewidentne. Mam nadzieję, że w dalszej części doczekamy się jednak większego zniuansowania w tej kwestii.


Podsumowanie

Panowie Spielberg i Hanks po raz kolejny dowożą najwyższą jakość. Dwa pierwsze odcinki serialu Władcy przestworzy dają nadzieję na kolejną poruszającą historię zrealizowaną z dbałością o najmniejsze szczegóły. Od emocjonujących pojedynków powietrznych, po równie napięte utarczki w kantynie i centrum dowodzenia, mamy szansę doświadczyć w najbliższych tygodniach koszmaru wojny z dotychczas rzadko ukazywanej perspektywy. Osobiście nie mogę się doczekać.

https://buycoffee.to/popkulturowcy
Postaw nam kawę wpisując link: https://buycoffee.to/popkulturowcy
Lub klikając w grafikę

Źródło obrazka głównego: Apple

Plusy

  • Wysoka jakość produkcyjna
  • Znakomite aktorstwo
  • Jedne z najlepszych sekwencji bitew powietrznych w historii telewizji

Ocena

8.5 / 10

Minusy

  • Jak dotąd mało czasu na zawiązanie relacji między bohaterami
Łukasz Biechoński

Nie straszny mu żaden zakątek popkultury. Ceni sobie tak samo teatralne musicale i opery jak kino splatter czy chorwackie sci-fi. Wierzy, że to nie budżet czyni dzieło, lecz artysta i jego wizja. Tabu dla niego nie istnieje tak długo, jak obie strony czują się w dyskusji komfortowo.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze