Another Code: Recollection – recenzja gry. Przygodówki naprawdę są fajne – ale akurat nie ta

Another Code: Recollection autentycznie mnie zaintrygowało, gdy po raz pierwszy usłyszałem o tym tytule.

Od gówniaka jestem wielkim fanem przygodówek. Z arcytrudnego gatunku (pamiętacie The Longest Journey, Broken Sword czy Gabriela Knighta?), z biegiem lat stawał się on coraz przystępniejszy dla niedzielnego gracza, aż w końcu rozdrobnił się na kilka podgatunków. Tak zwane interaktywne filmy, seriale od Telltale Games, HOPA, visual novelki czy w końcu niezwykle dziś rzadkie gry stylizowane na klasyczne point’n’clicki. Tych ostatnich można szukać ze świecą, niemniej od czasu do czasu trafi się jakaś perełka, wzbudzająca natychmiastową nostalgię i smutek, że przygodówki w swej klasycznej formie umarły. Another Code: Recollection z kolei przypomina nam, dlaczego tak się stało.

Zobacz również: Najlepsze przygodówki w historii

Po otrzymaniu listu od ojca, o którym myślała, że zmarł, 13-letnia Ashley wyrusza w jego poszukiwaniu na odludną wyspę Blood Edward Island. Niedługo po przybyciu na miejsce spotyka tajemniczego ducha o imieniu D i odkrywa rezydencję pełną łamigłówek i tajemnic do rozwiązania.

Another Code: Recollection to kolekcja dwóch zrimerjkowanych gier – Another Code: Two Memories z Nintendo DS oraz Another Code: Journey Into Lost Memories z Nintendo Wii, niewydanego wcześniej w regionie amerykańskim. Pierwsze, co rzuca się w oczy, a co jest godne pochwały, to naprawdę niezłe przeniesienie tych dwóch tytułów ze swych pierwotnych platform na Switcha. Oczywiście, nie jest to audiowizualne arcydzieło, ale twórcom na pewno należą się pochwały za wykonaną robotę. Skok technologiczny, jaki nastąpił między DS-em oraz Wii a obecną konsolą od Nintendo, jest ogromny i jestem w stanie sobie wyobrazić fanów serii, którzy rozpływają się nad całkowicie nowym wcieleniem ich ulubionych gier.

Zobacz również: Czy przygodówki point and click to dziś gatunek wymarły?

Sześciu, może siedmiu fanów, bo nie wierzę, by ktoś poważny lubował się w rozgrywce, którą ta produkcja oferuje. Kolekcja gier od Nintendo przepełniona jest wszechobecną nudą. Potencjał skrywany przez fabułę, niestety nie jest w żaden sposób przełożony na rozgrywkę. Co rusz stanie się coś interesującego w tej historii, czeka nas siermiężny, przestarzały i odpychający gameplay, skutecznie nużący grającego. Another Code: Recollection łączy w sobie bardzo dużo negatywnych atrybutów klasycznych gier przygodowych oraz visual noveli.

Masa powolnych i nieciekawych dialogów, a także spora ilość mozolnej eksploracji, skutecznie odebrała mi zapał do poznania fabuły tej gry. Gdyby to jeszcze rzeczywiście wyróżniało się w jakiś sposób – interesująca wizualia, nietypowa koncepcja czy jakiś pazur. Nie – wszystko tak na wskroś generyczne, na wskroś japońskie, jak to tylko możliwe. Fani takiej rozgrywki prawdopodobnie są najbardziej spokojnymi i cierpliwymi ludźmi na świecie lub nie cierpią na niedoczas. Ja autentycznie cierpiałem podczas tej niekończącej się tułaczki głównej bohaterki i jej towarzysza, duszka D.

Zobacz również: Prince of Persia: The Lost Crown — recenzja gry. Znakomity powrót serii

Od czasu do czasu, twórcy rzucą nam jakąś zagadkę – te rzeczywiście są zrobione całkiem nieźle i przyjemnie się je rozwiązuje. Ale nie wszystkie – niektóre wymagają ruchu naszą konsolką lub Joy-Conami (w zależności od tego, jak gramy), i, niestety, te łamigłówki są kompletnie nieporęczne. Pierwsza z nich będzie polegać na wyrzuceniu klucza przez dziurkę zrobioną w fotelu. Niby proste, a namachałem się jak głupi, bo konsola za nic nie chciała odpowiednio czytać ruchów kontrolerów. To niestety standard w tej grze.

Nie będę przedłużał – zdecydowanie nie polecam tej produkcji, chyba, że jest się zapaleńcem powolnych przygodówek łamane na visual novelek. No, ewentualnie jestem jeszcze w stanie wyobrazić sobie kupno tego tytułu ze względu na bycie kolekcjonerem wydań fizycznych. Podejrzewam, że Another Code: Recollection to jeden z tych tytułów, którego wersja pudełkowa za kilka lat może stać się niezłym rarytasem.

Plusy

  • Remake z krwi i kości!
  • Przyjemne zagadki...
  • Szansa na zapoznanie się z tytułem dla tych, którzy wcześniej nie mogli tego uczynić

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Wszechobecna nuda i dłużyzna
  • ... poza tymi, gdzie trzeba ruszać Switchem lub kontrolerami
  • Okropny i przestarzały system dialogowy
Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze