Dama – recenzja filmu. Niech żyją schematy i brak oryginalności

„Wiele opowieści o rycerzach opiewa czyny bohatera, który wybawia damę z opresji. Ale nie ta”. Tak zaczyna się najnowsza produkcja Netflixa, wyreżyserowana przez Juana Carlosa Fresnadillo i napisana przez Dana Mazeau. Dama już od samego początku stara się przekonać nas o swojej wyjątkowości związanej z odejściem od tradycyjnych, znanych z bajek schematów. Czy jednak rzeczywiście film ten jest tak nadzwyczajny?

Historia skupia się na księżniczce Elodie (w tej roli Millie Bobby Brown), mając na względzie dobro swoich głodujących poddanych, decyduje się wyjść za mąż za księcia innego królestwa. Jednakże, szybko okazuje się, że pozornie idealna rodzina pana młodego kryje mroczne zamiary wobec kobiety. Podczas złudnie niegroźnej ceremonii składają Elodie w ofierze smokowi. Rozpoczyna się desperacka walka o przetrwanie, podczas której oszukana i wykorzystana księżniczka próbuje uciec potworowi.

Zobacz również: Tyle co nic – recenzja filmu. Smutny żywot człowieka, a jeszcze gorszy Polaka

Już na pierwszy rzut oka Dama jawi się jako film przewidywalny, poruszający się po znanych schematach. Fabuła nie zaskakuje, a kolejne zwroty akcji niejednokrotnie kwitowałam krótkim „tak myślałam”. Cały ciężar produkcji opiera się na silnej postaci kobiecej, pragnącej nie tylko przetrwać, ale też zemścić się na swoich oprawcach. Pomimo braku oryginalności ten motyw działa. Główna bohaterka jest wystarczająco przekonująca. Jej determinacja i rezolutność sprawiają, że łatwo z nią sympatyzować.

Jednocześnie twórcy zdają sobie sprawę z faktu, że widzowie lubią i oczekują ujrzeć satysfakcjonujące zakończenie. Jednakże droga do niego, jak wspomniałam wyżej, wypełniona jest licznymi, przewidywalnymi zwrotami akcji. Nie brak też tanich chwytów, mających na celu przekonać nas, że historia może potoczyć się inaczej, niż byśmy sobie życzyli.

Zobacz również: Astronauta – recenzja filmu. Per aspera ad nauseam

Jednak, poza główną bohaterką, Dama nie oferuje niczego więcej. Postacie poboczne są nijakie i pozbawione wyrazu, często prezentując brak bystrości w działaniach. Co więcej, wizualnie film jest bardzo bezpieczny. Większość scen ma miejsce wewnątrz góry, co ogranicza możliwość poznania świata poza nią. Kiedy już dostajemy okazję rzucić okiem na otaczającą rzeczywistość, świat ten ogranicza się głównie do sztucznego CGI, który nie oddaje głębi ani autentyczności.

Dama
kadr z filmu

Żałuję, że mimo obiecującego tematu, twórcy postanowili ograniczyć całą historię do jednej postaci, nie oferując nam nic więcej. Osobiście uwielbiam historie, w których tradycyjne role zostają odwrócone, dając postaciom kobiecym więcej sprawczości. Niemniej jednak, aby takowa była faktycznie dobra, potrzeba czegoś więcej niż damy w opresji, która potrafi sobie sama poradzić.

Obrazek wyróżniający: kadr z filmu // Netflix

Plusy

  • Silna główna postać kobieca
  • Momenty napięcia i emocjonalne zaangażowanie widza w losy głównej bohaterki

Ocena

5 / 10

Minusy

  • Brak oryginalności fabuły oraz przewidywalność
  • Słaba prezentacja wizualna
  • Płaskie postacie poboczne
Natalia Banaś

Dumna psia mama, miłośniczka dobrej muzyki, kina oraz lisów. Dla relaksu ogląda i czyta horrory. Wiecznie z głową w chmurach i napiętym kalendarzem. Swoje popkulturowe zachwyty oraz frustracje przelewa na Worspressa i wiadomości głosowe do znajomych. Kiedy nie odpisuje, próbuje zrobić Ghostface'a na szydełku.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze