Irlandzkie życzenie – recenzja filmu. Klify i magiczne kamienie

Oglądałam już jedną komedię romantyczną z akcją w Irlandii – fajnie było. Obejrzałam więc kolejną i naturalnie wypadła jak każdy istniejący rom com. Irlandzkie życzenie nie jest filmowym arcydziełem, ale w miarę bawi swojego widza. A czy nie tego szukamy w komediach romantycznych?

Irlandzkie życzenie to najnowsza premiera Netflixa, w której Maddie (Lindsay Lohan) jest zakochana na zabój w Paulu (Alexander Vlahos), który właśnie zabrał ją do Irlandii… na ślub, który mężczyzna bierze z jej najlepszą przyjaciółką. Pełna uczuć Maddie wymyka się na samotny spacer, podczas którego życzy sobie, żeby to ona była panną młodą Paula. Życzenie spełnia się, a Maddie budzi się obok swojego wymarzonego mężczyzny dzień przed ich ślubem.

Zobacz również: Przepis na komedię romantyczną

Tym samym zaczyna się nieustanne pasmo niezręczności, gdyż Maddie i Paul zwyczajnie do siebie nie pasują. Łączy ich jedynie praca – on pisarz, ona edytorka – z tym, że w praktyce to ona napisała książkę, która podpisana jest jego nazwiskiem. Paul dużo lepiej dogaduje się z Emmą – oryginalną panną młodą, która obecnie usycha z miłości do niego, jak wcześniej Maddie. Do tego zestawienia dorzucamy jeszcze Jamesa (Ed Speleers), spotkanego jeszcze przed życzeniem fotografa, który dobrze rozumie się z Maddie.

Zobacz również: Dama – recenzja filmu. Niech żyją schematy i brak oryginalności

Szanuję przewrotność fabuły, którą nam tutaj pokazano. Oczywiście motyw ślubu z nieodpowiednią osobą nie jest gatunkowi obcy, ale przynajmniej wiemy, skąd się tutaj bierze. To nie efekt złych decyzji, ale magicznego życzenia – a wyrzekająca je Maddie szybko orientuje się, jak bardzo problematyczna jest cała sytuacja. Wyraźny nacisk kładzie się też na jej charakter – nie potrafi ona wstawić się za sobą, jest uległa oraz cicha. Nie wyznała Paulowi uczuć, kiedy był na to czas. Nie potrafi też zrobić tego teraz, kiedy życzenie prowadzi ją do potencjalnie tragicznego małżeństwa. Czyni to Maddie postacią, z którą naprawdę łatwo sympatyzować – świadoma problemów, wciąż nie umie się z nimi zmierzyć.

irlandzkie życzenie
Fot. Variety

Choć Irlandzkie życzenie zachowuje trochę zagrań typowych dla komedii romantycznych, broni się właśnie drogą bohaterów. Świetnie wypada fakt, że życzenie nie zeruje wszystkich relacji. Wciąż istnieje mocna więź między niedoszłym państwem młodym. Dodatkowo relacja Maddie z fotografem – rozpoczęta jeszcze przed magicznym zawirowaniem – też rozwija się interesująco. Nie ma co spodziewać się większych zaskoczeń, ale też nie jest to typowa historia wybierania między dwoma prawie takimi samymi mężczyznami.

Zobacz również: Biała odwaga – recenzja filmu. Trzeba się ułożyć, spokój mieć i wypchane kieszonki

Muszę jednak przyznać, że film balansuje na cienkiej linii. Z jednej strony bierze znany nam dobrze format komedii romantycznej i próbuje coś z nim zrobić – bardzo dobrze, popieram. Z drugiej jednak strony, nie ma to żadnego wpływu na ostateczny odbiór filmu. Wszystko da się przewidzieć, co trudno brać za wadę w przypadku tego typu filmów. Mimo to miałam nadzieję, że porwie mnie lub rozbawi on nieco bardziej.

irlandzkie życzenie
Fot. Kadr z filmu

A w ramach dygresji, największa refleksja po tym filmie brzmi tak – skąd ta fascynacja Irlandią jako romantyczną destynacją? To już któraś komedia romantyczna na przestrzeni lat, w której w obsadzie można by wymienić klify czy zatłoczone bary. Grają one nie mniej istotną rolę niż główni bohaterowie. Przez cały film obserwujemy długie ujęcia na zielone pastwiska, owce, kamienne murki czy inne rzeczy, które kojarzą się z Irlandią. Słysząc irlandzki akcent, bynajmniej nie łączę tego dźwięku z romantycznym wyznaniem miłości. Może dlatego fotograf wpadający w oko Maddie jest Brytyjczykiem? Nie wiem.

Zobacz również: Strefa Interesów – recenzja filmu. Głusi na cierpienie

Podsumowując, Irlandzkie życzenie plasuje się gdzieś w połowie długiej listy lekkich i przyjemnych komedii romantycznych. Film ma na siebie jakiś pomysł, ilustruje drogę bohaterów biorących los w swoje ręce, a nie tylko wrzuca ich w wir romantycznych scen. Do tego wygląda ładnie, bo prezentuje pocztówkowe ujęcia irlandzkich krajobrazów. Brakuje mu natomiast czegoś więcej, pazura lub humoru, który w jakiś sposób by go wyróżnił.

Film jest dostępny na platformie Netflix.

Fot. główna: Materiał prasowy/Netflix.

Plusy

  • Droga bohaterów
  • Przewrotny motyw niedobranej pary

Ocena

6.5 / 10

Minusy

  • Mimo wszystko raczej nie porywa
Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze