Nieśmiertelny Hulk. Tom 5 – recenzja komiksu. Pora na lanie

Tom piąty serii Nieśmiertelny Hulk autorstwa Ala Ewinga, wieńczy nam historię o zielonym olbrzymie. Uważa się ją już, za jedną z najlepszych historii o Hulku, jak zatem wypada finał?

Nowa linia wydawnicza ma to do siebie, że w większości przypadków jest to idealna okazja do rozpoczęcia czytania historii o wybranym bohaterze lub grupie. Tym razem, dzięki Marvel Fresh, sam mogłem wejść razem z nowymi czytelnikami do jakże skomplikowanego świata Bruce’a Bannera. Al Ewing jako architekt tejże opowieści, zaskoczył mnie już na samym starcie. Muszę przyznać, że nigdy nie było mi blisko do zielonego olbrzyma. Może to przez deficyt jego przygód na naszym rynku, a może po prostu nie interesowałem się tym na tyle. Poza jego solowymi przygodami z Wielkiej Kolekcji Komiksów Marvela, otrzymaliśmy jedynie Hulk Szary oraz Hulk: Koniec i inne opowieści. Można zatem stwierdzić, że Nieśmiertelnego Hulka rozpocząłem z niemal zerową wiedzą na temat bohatera. Wciągnęło mnie na tyle, że nawet się nie obejrzałem, a już jestem po wielkim finale.

Zobacz także: Najlepsze komiksy 2024 roku

W piątym już tomie serii, Hulk został opuszczony przez niemal wszystkich przyjaciół. Mało tego – jest już cieniem siebie samego. Słaby, zniekształcony, a do tego podłamany i bezsilny. Musi jednak sprostać kolejnym wyzwaniom, bo zło nigdy nie śpi. Leader wprowadza w życie swój wielki plan, a grupa U-Foes odkrywa sposób na pozbycie się zielonego olbrzyma raz na zawsze. Gdyby jeszcze tego było mało, Avengers postanawiają położyć kres działalności potworów gamma. Pozostawiony sam sobie Hulk, musi zmierzyć się na koniec z własną genezą, dlaczego Hulk jest Hulk.

Nieśmiertelny Hulk
Fot. kadr z komiksu Nieśmiertelny Hulk tom 5 (Egmont)

Al Ewing portretuje zielonego olbrzyma w mroczny, niemal horrorowy sposób. Na przestrzeni całego runu buduje mitologie Hulka, aby w finałowym tomie serii zebrać to wszystko do kupy. Na całe szczęście, aż do końca trzyma solidną narrację i prowadzi swoich bohaterów na najwyższym poziomie. Pomimo tego, że w większości z nich płynie „zielona” krew, to scenarzysta nie zapomina, aby nadawać im ludzkich cech. Ich relacje oraz interakcje ze sobą, są połową sukcesu całej serii (o drugiej połowie wspomnę później). Jako przykład mogę podać choćby ten z samego początku komiksu. Mamy okazję nacieszyć się z bliska nie tylko starciem Stwora z Hulkiem, ale również przyjrzeć się ich rozmowie. Po opadnięciu emocji, Stwór zabiera swojego kolegę po fachu do knajpy, gdzie po prostu rozmawiają. Może i wydaje się to czymś mało ważnym, ale relacja tej dwójki – co tu dużo ukrywać – w satysfakcjonujący sposób podsumowuje ich wieloletnią już historię.

Zobacz także: Najdziwniejsi wrogowie Spider-Mana

Co prawda, zdarzają się momenty w Nieśmiertelnym Hulku, gdzie Ewing przedobrzył. Miałem wrażenie, że sam zakręcił się wokół własnego tworu. Z jednej strony podobały mi się filozoficzne przemyślenia skupiające na istocie olbrzyma, jednak w pewnym momencie zaczęły mnie już męczyć. Dodatkowo, finał cierpi na to samo, co większość takich historii. Wydaje się, że scenarzysta pośpiesznie kończył rozpoczęte wątki, jakby zabrakło mu czasu. Prawdę mówiąc, może to być też tak, że to jedynie moje wrażenie, bo chętnie przeczytałbym więcej. Tak to już jest, że trochę boli jak coś dobrego się kończy. Po runie Ewinga, za serię o Hulku odpowiedzialny został Donny Cates i powiem wam, że jak komiks ten zostanie wydany w Polsce, to bez wahania się za niego wezmę.

Nieśmiertelny Hulk
Fot. kadr z komiksu Nieśmiertelny Hulk tom 5 (Egmont)

Niezmiennie od startu serii, za aspekt wizualny komiksu odpowiada Joe Bennett. Twórca swoim stylem idealnie pasuje do Nieśmiertelnego Hulka i odpowiada właśnie za tą drugą połowę sukcesu. Jego rysunki perfekcyjnie uzupełniają horrorową narrację Ala Ewinga. Jest niezwykle klimatycznie, mrocznie i nieraz obrzydliwie (co w tej historii jest oczywiście na plus). Przez 50 zeszytów mieliśmy przyjemność również cieszyć się okładkami alternatywnymi przygotowanymi przez Alexa Rossa. Moje uwielbienie Rossa jako rysownika nie ma granic. Pod nimi, za każdym razem, mamy okazję przeczytać pasujący do zeszytu wybrany cytat z literatury.  Okładki jak zawsze są piękne, cieszą oko i pozwalają na chwilę wytchnienia po wydarzeniach dziejących się w komiksie.

Zobacz także: Król Deadpool – recenzja komiksu

Nieśmiertelny Hulk
Fot. kadr z komiksu Nieśmiertelny Hulk tom 5 (Egmont)

Zakończenie serii Nieśmiertelny Hulk w postaci tomu 5. to niemal idealne podsumowanie całego runu Ala Ewinga. Nie boi się szokować i zaskakiwać czytelnika. To obecnie najlepsza seria Marvel Fresh, którą miałem okazję czytać. Podsumowując całość – jest mrocznie i klimatycznie. Scenariusz stawia na pełnokrwistych i zróżnicowanych bohaterów. Dla fanów Hulka to jak najbardziej pozycja obowiązkowa!

Źródło grafiki głównej: okładka Nieśmiertelny Hulk tom 5, Egmont

Plusy

  • Pełnokrwiści bohaterowie
  • Mroczne i klimatyczne rysunki
  • Okładki alternatywne Alexa Rossa

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Wrażenie pośpiesznego domykania wątków
Seweryn Kuk

Nałogowy kolekcjoner z ciągłym brakiem miejsca na swoje zbiory. Uwielbia mitologię nordycką, gry karciane i strategiczne. Aktualnie stara się nadrobić cały rynek komiksowy ubiegłego półwiecza. Enjoyer Sarniego Żniwa i Misji Kleopatry. Oba filmy widział ponad 50 razy.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze