Rozen – Róża – recenzja płyty

Rozen powrócił z kolejnym, drugim już albumem. Róża to piękna liryczna opowieść o dwojgu spotykających się po latach bohaterach. 

Jak tu nie lubić albumów stworzonych z pomysłem? Róża to drugi album zespołu Rozen, który sami twórcy nazywają fabularną opowieścią o tym, co mogłoby być. Kolejne utwory odsłaniają przez słuchaczami co raz więcej szczegółów historii o powrocie do domu. W centrum całego albumu – bez zaskoczenia – znajduje się tytułowa Róża, o której rozmyśla nasz podmiot liryczny. Rozen zaoferował słuchaczem także kolejne rozdziały – teledyski – w których Maja Michnacka oraz Kamil Żebrowski przywołują postacie do życia.

Zobacz również: Najlepsze albumy 2024 roku

Album trwa zaledwie pół godziny, ale stanowi spójną, poruszającą opowieść. Płytę otwiera utwór Powrót, który składa się z wygranej na dzwonach melodii. Następnie wraz z przewrotnie nazywaną piosenką Dzwony, dowiadujemy się o powrocie bohatera na wieś i związanych z tym przemyśleniami. Kolejna pieśń – o tym samym jak płyta tytule – przedstawia drugą bohaterkę. Świetne otwarcie płyty daje słuchaczom intymny wgląd w losy bohaterów, a na dodatek nie mówi tego wprost, a subtelnie – jak na poezję przystało.

Zobacz również: Ariana Grande – eternal sunshine – recenzja albumu

Drugim niezwykle udanym elementem jest klimat – zarówno dzwony, ciepły głos jak i delikatna gitara w połączeniu z tekstami przywodzą na myśl sielankową wieś. Album niesie ze sobą także dużo obrazów, wspominając barwy słońca czy radosne wspomnienia, które maluje jak nostalgiczne wiejskie pejzażę. Utwory takie jak Letniaczek są mocno osadzone w tej nastrojowej rzeczywistości.

Co więcej, Róża kryje w sobie wiele niespodzianek. Piosenka Napolta ze mnie wykonana wspólnie z Karoliną Matuszkiewicz ma charakterystyczny ludowy zaśpiew, który zadziwiająco dobrze wpasowuje się w album. Gdzie indziej przewijają się chóralne wstawki czy odwołania do ludowych piosenek, które każdy zna pod innym tytułem. Kiedy słucham singla Czasu tak niewiele, promującego album, śpiewa mi się jeszcze dwie niedziele, mogę z tobą być…

Zobacz również: Paula Roma – Ta, co płonie z miłości – recenzja płyty

Wspominając współprace z artystami, wspaniali są również Bela Komoszyńska oraz SKUBAS. Szczególnie ten drugi muzyk zajmuje na płycie szczególne miejsce, jako że śpiewa w zamykającym płytę utworze Kwiat albo imię, który tekst bierze z wiersza Tadeusza Różewicza o tytule Róża. Raz jeszcze wracamy więc do lirycznego charakteru płyty, który stanowi mocne podsumowanie opowieści o dwójce bohaterów.

Róża to niezwykle udana płyta, która pochłania słuchacza całkowicie. Przemyślany koncepcyjnie album rozwija się bardzo przyjemnie, a historia opowiedziana jest subtelnie, z dużą dozą wdzięku. 30-minutowy krążek zasługuje na uważne słuchanie – koniecznie w całości, najlepiej bez przerw, aby dać się porwać opowieści Rozena.

Fot. główna: Rozen/Materiał promocyjny.

Plusy

  • Płyta jako opowieść
  • Nastrojowość
  • Udane współprace muzyczne

Ocena

8.5 / 10

Minusy

Anna Baluta

Dużo czyta, a jeszcze więcej ogląda, a na dodatek o tym pisze. Zwiedza światy fantasy i lubi kultowe sitcomy. Między serialami studiuje i poznaje amerykańską kulturę i popkulturę.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze