Hillbilly, tom 1 – recenzja komiksu. Na pohybel wiedźmom

Jeżeli jesteście fanami mrocznych opowieści fantasy, to nowa propozycja od Nagle Comics zdecydowanie powinna przypaść Wam do gustu, a w szczególności wielbicielom takich serii jak Thorgal czy nawet Wiedźmin. Oto kilka historii o Hillbillym, czyli “wędrującym kmiocie”, polującym na wiedźmy. 

Dzieło autorstwa Erica Powella (The Goon) przede wszystkim wyróżnia się niezwykle gęstym, ponurym klimatem. Nastrój może przywodzić na myśl kultowe baśnie braci Grimm, jak również ich ekranizacje. Osadzone w późnośredniowiecznych realiach Appallachów historie skupiają się na tytułowym wędrowcze, tułającym się od osady do osady. Każda z nich to magiczna, choć przepełniona mrokiem przygoda. Bowiem gdziekolwiek nie pojawia się ponury wielkolud, przyciąga za sobą złe moce. Rondell, bo tak ma na imię nasz główny bohater, to złamany człowiek, którego głównym celem jest tropienie i zabijanie czarownic. W pierwszym akcie poznajemy jego smutną historię, które popchnęła go na tę drogę. Trzeba przyznać, że jest to mocny akcent, który nadaje dynamiki wszystkim jego przygodom.

Zobacz również: All in. Serce ze szkła – recenzja książki. Odliczajmy chwile, nie minuty

Zaprezentowane historie są bardzo ciekawe, choć przyznam szczerze, że dość krótkie. Czasem miałem wrażenie, że nawet za krótkie. Ledwo jakiś wątek zaczął się rozwijać, a kurtyna już po chwili leciała w dół. Świadczy to tym, że jednocześnie autor był w stanie napisać wciągającą opowieść, ale z drugiej strony jakby nie potrafił w pełni wykorzystać jej potencjału. Albo nie chciał, chowając więcej na kolejne tomy. Tego akurat dowiem się po przeczytaniu następnej części, co bardzo chętnie zrobię.

Hillbilly
fot: kadr z komiksu

Poszczególne przygody najbardziej przypominały mi opowiadania o Geralcie z Rivii. On, podobnie jak HillBilly, zawodowo likwidował swego rodzaju potwory. Z tą różnicą, że Wiedźmin robił to zawodowo. Natomiast misja, czy raczej krucjata Rondella ma znacznie bardziej osobisty charakter. Poza czarownicami, spotyka na swoim szlaku gnomy, trolle, czy inne magiczne istoty. Z początku świat przedstawiony w komiksie wydaje się nieco skąpy, wręcz ubogi. Wynika to jednak z bardzo okrojonych czasowo opowieści. Zwięzła fabuła sprawia, że nie ma za bardzo miejsca na pokazanie czegoś więcej. Mamy jednak sugestie, że kryje się tu dużo więcej, niż autor decyduje się nam pokazać.

Zobacz również: Uniwersum Metro 2033. Paryż: Lewy Brzeg – recenzja książki

Czymś, co ujmuje od pierwszych stron, to niesamowite, bardzo wyraziste rysunki. Dawno strona wizualna nie zrobiła na mnie tak dużego wrażenia, jak tutaj. Dzięki niej, Hillbilly paradoksalnie wręcz lśni, mimo dominujących szaroburych barw. Świetnie zobrazowane przestrzenie, akcja, ciekawie zaprezentowane postacie. A do tego wspomniany wcześniej, niezwykle gęsty klimat. Sama główna postać również jest bardzo ciekawa. Rondell to bohater, do którego – nawet pomimo jego profesji – można poczuć sympatię. Na jego odbiór wpływa nie tylko tragiczna historia, ale głównie podejście do życia i życzliwość wobec innych. Nie jest zarozumiałym gburem, tylko spokojnym i pomocnym człowiekiem, który bez wahania rzuca się do walki z siłami nieczystymi w obronie niewinnych. Bardzo chętnie zobaczyłbym jakąś dłuższą opowieść z jego udziałem.

Hillbilly
fot: kadr z komiksu

Hillbilly Eda Powella jest w świecie komiksu czymś naprawdę wyjątkowym. Choć warstwa fabularna może się kojarzyć z innymi dziełami popkultury o podobnej tematyce, charakterystyczna stylistyka i styl rysunku naprawdę się wyróżnia. Na pochwałę zasługuje klimat oraz bardzo dobrze wykreowany główny bohater. Wielbiciele historii spod szyldu łowców czarownic niech czym prędzej sięgają po ten zeszyt, bo jest to coś naprawdę godnego uwagi.


Fot. główna: Nagle Comics

Plusy

  • Świetna warstwa graficzna
  • Rewelacyjnie wykreowany, ponury klimat
  • Ciekawy główny bohater

Ocena

8 / 10

Minusy

  • Nieco zbyt krótki historie, nieco ograbione z głębi
Czarek Szyma

#geek z krwii i kości. Miłośnik filmów, seriali i komiksów. Odwieczny fan Star Wars w każdej formie, na drugim miejscu Marvela i DC Comics. Recenzent i newsman. Poza tym pasjonat wszelakich sztuk walki, co zapoczątkowało oglądanie akcyjniaków w hurtowej ilości. O filmach i serialach hobbystycznie piszę od kilku lat. Ulubione gatunki to (oczywiście) akcja, fantasy, sci-fi, kryminał, nie pogardzę dobrą komedią czy dramatem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze