Przyjaciółka – Recenzja książki. Szok to nie wszystko

W marcu do księgarni trafił najnowszy thriller psychologiczny B.A Paris, Przyjaciółka. Jest to pozycja, która z pewnością skusi każdego fana gatunku. Jeśli Dziewczyna w Pociągu Pauli Hawkins wywarła na Tobie wrażenie, Przyjaciółka również może przypaść ci do gustu. Jest jednak drobne ale. 

Ma klucz do twojego domu. Pojawia się nagle i nie chce odejść.

Kiedy Laure dowiaduje się o zdradzie męża, bez zastanowienia przyjeżdża do przyjaciół, na których zawsze może liczyć. Iris i Gabriel nalegają, by Laure czuła się u nich jak u siebie, i została tak długo, jak potrzebuje. Mijają dni i tygodnie, Laure nosi ubrania Iris, śledzi każdy jej ruch i… wypytuje o niedawną śmierć chłopaka z sąsiedztwa. Atmosfera nieufności i wzajemnych podejrzeń niebezpiecznie się zagęszcza, piętrzą się sekrety, rodzą oskarżenia.

Jest tylko jedna osoba, która dokładnie wie, co tu się naprawdę dzieje.

Czy sekret, który skrywa, wyjdzie na jaw?

– opis wydawcy

Autorka Za Zamkniętymi drzwiami  już nie po raz pierwszy zabiera czytelnika na przedmieścia, do małej społeczności, gdzie wszyscy obserwują i oceniają siebie nawzajem. W prologu poznajemy dwa małżeństwa – Iris i Gabriela oraz Esme i Hugh. Dowiadujemy się, że byli oni na chrzcinach, a teraz odpoczywają przy lampce szampana w domu jednej z par. Celebracje i radosne stukanie się kieliszkami przerywa wybuch, a dwóch mężczyzn odchodzi, by sprawdzić, co się wydarzyło. Kiedy wracają, Esme podbiega do swojego męża i na wieść o źródle hałasu zaczyna przeraźliwie łkać. Eksplozja miała miejsce gdzieś w pobliżu domu Esme i Hugh, i jak dowiadujemy się chwilę wcześniej z rozmowy, przebywał tam niejaki Joseph. Kim jest dla Esme i Hugh? Co wydarzyło się w ich domu? Dowiemy się w swoim czasie. Najpierw zagłębimy się jednak w życie Iris i Gabriela.

Po wydarzeniach z prologu autorka cofa akcję o sześć miesięcy i niemalże od razu wrzuca czytelnika w bardzo niewygodną sytuację. Małżeństwo wraca po wakacjach do domu i zastaje w nim swoją wieloletnią przyjaciółkę, Laure. I tutaj zaczyna się prawdziwy rollercoaster emocji. Głównie tych negatywnych. 

Zobacz również: Mgła – recenzja książki. Senne majaki

B.A. Paris
Fot. B.A. Paris; materiały promocyjne

Gość jak ryba


Jak ryba, po trzech dniach gość zaczyna śmierdzieć. Takimi słowami można by podsumować przynajmniej część tej powieści. Iris i Gabriel, gdy słyszą o powodach przyjazdu przyjaciółki, od razu godzą się, by ta została z nimi jeszcze przez jakiś czas. Nie wiedzą jednak, że ma ona zamiar nadużywać ich gościnności o wiele dłużej niż by tego chcieli. Laure nosi ciuchy Iris, chodzi za nią jak cień i nie przestaje mówić o swoich małżeńskich problemach. Ciągnąca się tygodniami, a nawet miesiącami, monotematyczność rozmów wykończyłaby nawet najbardziej empatyczną osobę.

Autorka sugeruje nam, że Iris i Laure są wieloletnimi dobrymi przyjaciółkami, ale ta pierwsza wydaje się nią poirytowana już od pierwszych minut ich spotkania. Protagonistka zgadza się na wszystko, co mówi ta druga, próbuje jej radzić, wyraża żal i ubolewanie nad sytuacją, w której ta się znalazła… ale brakuje w tym szczerości. Iris irytuje dosłownie wszystko i nie mówimy tu tylko o przyjaciółce, ale również o jej mężu. Ma się wrażenie, że największym problemem wcale nie jest ta tytułowa przyjaciółka. Jest nim Iris, która ani nie potrafi komunikować się z bliskimi, ani stawiać granic.

Jej podejście do świata wokół wzbudza irytację i frustrację. Pod tym kątem powieść robi dobrą robotę: czytelnik odczuwa to samo, co protagonistka. Jednak z innych powodów niż ona. Bo, chociaż Laure wchodzi małżeństwu na głowę, nie sposób oprzeć się wrażeniu, że wynika to z ich własnego braku inicjatywy i odpowiednich komunikatów. Nie bardzo wiadomo, dlaczego tak jest. Kilkukrotnie dostajemy krótką informację: Iris jest zirytowana, ale książka nie wchodzi głębiej w jej rozumowanie. Wszystko pozostaje enigmatyczne i niedopowiedziane. Dlaczego? Żeby zaszokować Cię na końcu.


Szok ponad wszystko


Dużym problemem tej książki jest to, że zamiast skupić się na przybliżeniu nam tego, jacy są główni bohaterowie, a w szczególności Iris i Gabriel, dąży ona jedynie do ustawienia sceny pod finał. Mówi się nam: małżeństwo głównych bohaterów było wcześniej niemalże idealne. To wydarzenia z ostatnich paru miesięcy zmieniły ich relację. Gabriel, który przeżył traumę, gdy znalazł w kamieniołomie umierającego osiemnastolatka, nie jest w stanie otworzyć się przed żoną. Zamiast tego poddaje się nieustannej gonitwie złych wspomnień, pogrąża się w coraz większym marazmie i kwestionuje swoje wybory.

Trudno jednak uwierzyć, że małżeństwo było idealne, skoro Gabriel nie szuka pocieszenia ani zrozumienia w żonie. Woli opowiadać o wydarzeniu każdej innej napotkanej osobie. Iris też nie dąży jakoś szczególnie do tego, by dowiedzieć się, czemu jej mąż dalej jest aż tak bardzo poruszony tą sprawą. Sposób, w jaki się do siebie odnoszą, nie ma żadnego sensu. Nie jeśli autorka chciała nam przedstawić szczęśliwe długoletnie małżeństwo, które dopiero teraz doświadcza lekkiego kryzysu. W jaki sposób porozumiewali się ze sobą i rozwiązywali problemy przez dwadzieścia lat, skoro w obliczu tragedii, która nawet nie dotyczy ich bezpośrednio, nie potrafią tego zrobić? 

Zobacz również: The Paper Dolls – recenzja książki. Toksyczne relacje na czasie

Dodatkowo całe napięcie jest budowane tylko i wyłącznie na niedopowiedzeniach. Wszystko, co później zostanie użyte w finale jako wielki zwrot akcji, jest rzucone jednym zdaniem, jakby mimochodem, i niedopowiedziane przez bohaterów. Wszyscy wokół są enigmatyczni. Postacie nie zadają sobie pytań, które w normalnych okolicznościach przyszłyby całkiem naturalnie. A dlaczego? Bo jeśli ktoś by na nie odpowiedział, autorka nie mogłaby pokazać nam tego jako momentu AHA! na końcu książki.

Ponoć Laure przez całe tygodnie opowiada tylko o tym, co się wydarzyło w jej małżeństwie, ale my jako czytelnicy nie dostajemy prawie żadnych informacji o tej sytuacji. Pierre, mąż Laure, dowiedział się, że ma dziecko z inną kobietą. Pierre nie chce o tym rozmawiać. W jakim wieku jest dziecko? Skoro Laure twierdzi, że ją zdradził, to musiała się tego dowiedzieć. Jak inaczej byłaby w stanie powiedzieć, że wydarzyło się to podczas ich związku? To tylko jeden z wielu przykładów. Podobnie sprawa przedstawia się z Gabrielem, Esme, Hugh, Josephem, a nawet później Beth, córką protagonistki. Zupełnie jak postacie, na każde najważniejsze pytanie dostajemy zdawkową odpowiedź i nikt w książce nie wydaje się tym brakiem komunikacji przejmować. 

Po przeczytaniu opisu od wydawcy spodziewałam się sekretów i intryg, skupionych wokół niepokojącego zachowania przyjaciółki, która za nic w świecie nie chce wyjechać. Zamiast tego dostałam nie thriller, a dramat psychologiczny, w którym bohaterowie zachowują się nienaturalnie. Autorka nie zgłębia ich pobudek, a wydarzenia są zdawkowo opisane. A wszystko to ma mi wynagrodzić ostatnie kilkanaście stron wielkiego zaskoczenia nad tym, jak każde kłamstwo i każda śmierć łączą się w jedną całość. Nic dziwnego, że nawet najbardziej wytrawni czytelnicy thrillerów nie są w stanie tego odgadnąć. Autorka celowo pozbawia czytelnika jakichkolwiek informacji i tworzy niewiarygodne relacje międzyludzkie, żeby zakończyć z hukiem. 


Przyjaciółka – nie taka zła? 


Przyznaję, byłam zaskoczona. Wyjaśnienie intrygi ma sens i sposób, w jaki jest nam dostarczony finał, może się podobać. W końcu dostajemy w nim to, czego tak bardzo brakowało: zagłębiamy się w emocje i motywacje postaci. Powieść, mimo wszystko, czyta się szybko i bez trudu. Jest napisana łatwym do przyswojenia językiem, a akcja posuwa się do przodu w odpowiednim tempie. Domyślam się, że gdybym po raz pierwszy zobaczyła tę historię na srebrnym ekranie, byłabym o wiele bardziej usatysfakcjonowana. Niedopowiedzenia i brak pytań można by było ograć atmosferą nieufności, ciszą nadbudować napięcie, którego w książce mi zabrakło.

Sama fabuła, z pominięciem zachowań i relacji bohaterów, wzbudza ciekawość i zachęca do dalszego czytania. Najbardziej interesującą postacią zdecydowanie jest tu Pierre, który odmawia kontaktu i wyjaśnień. Również kłamstwo Gabriela i jego prywatna droga do przepracowania traumy oraz odkrycia sekretu chłopaka, którego znalazł w kamieniołomie, są świetnie rozpisane i poprowadzone. Aż żal, że główny wątek nie został potraktowany podobnie.

Zobacz również: Osobliwość – recenzja książki. Poza szablonami literackimi 

książki B.A. Paris
Fot. materiały organizatorów spotkania autorskiego we Wrocławiu

Oprawa graficzna książki jest utrzymana w tym samym klimacie, co reszta, wydanych przez Albatrosa powieści B.A. Paris. Obraz przyszywanego igłą i nicią listka ubrudzonej krwią czterolistnej koniczyny bardzo mocno działa na wyobraźnię, a tekst z okładki jest prostym, ale budzącym niepokój przekazem. Perfekcyjne życie. Prawdziwa przyjaźń. I wizyta, która wszystko niszczy. Te elementy z pewnością niejedną osobę zachęcą do złapania za egzemplarz. Na mnie zdecydowanie podziałały, choć nie miałam wcześniej do czynienia z twórczością B.A. Paris.

Podsumowując, powieść miała duży potencjał, a autorka w zakończeniu pokazuje, na co ją naprawdę stać. Jednak na tle innych thrillerów, książka wypada średnio. Relacje między bohaterami są niewiarygodne. Jest zbyt wiele niedopowiedzeń, a postacie zbyt nijakie, by czytelnik odczuwał jakikolwiek niepokój. Choć opisy i materiały promocyjne próbują zbudować podejrzliwość wobec przyjaciółki, sama treść za mało do tego nawiązuje. Autorka woli skupiać się na przeżywaniu problemów małżeńskich zarówno Laure i jej nieobecnego męża, jak i Iris i Gabriela. Przez to thriller zamienia się bardziej w dramat.


Przyjaciółka B.A. Paris
Fot. okładka książki

Autor: B.A. Paris
Okładka: Kasia Meszka
Wydawca: Albatros
Premiera: 13 marca 2024 r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 352
Cena katalogowa: 47,90 zł

Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne (Albatros)

Plusy

  • Szokujące zakończenie
  • Ciekawy koncept

Ocena

6 / 10

Minusy

  • Niewiarygodni bohaterowie i nierealistyczne relacje między nimi
  • Za dużo dramatu rodzinnego, za mało napięcia i niepokoju
  • Zbyt wiele niedopowiedzeń i unikania tematów, które mogłyby zrujnować szokujące zakończenie
Monika Wójtowicz

Fanka klasycznego kina grozy, musicali i dramatów psychologicznych. Uwielbia superbohaterów, Doktora Who i fikcyjnych seryjnych morderców. W wolnych chwilach zaczytuje się we wszystkim, co wpadnie jej w ręce, tańczy Pole Dance, gra na gitarze i spaceruje z ukochanym psiakiem.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

0 komentarzy
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze