Piękni lśniący ludzie to powieść ciekawa i niebanalna, która zabiera czytelnika do świata oddalonego od naszego o zaledwie kilkadziesiąt lat. Niby nie dużo, ale przez zawrotnie szybki rozwój technologiczny Japonia, w której przebywa główny bohater (a z nią także reszta mocarstw), wygląda zupełnie inaczej, niż ta, którą znamy dzisiaj. Książka jest jednak czymś więcej niż kolejnym s.f.
Nasz świat za kilkadziesiąt lat…
…to zwykły świat, pełen autonomicznych samochodów, szybujących po niebie dronów i pracujących w burgerowniach robotów. Są dwa supermocarstwa, trwa cyfrowa zimna wojna, ale wszelkie konflikty rozgrywają się gdzieś tam, za oceanem… Ludzie budzą się, idą do pracy, jedzą kolację. Wszystko jest tak, jak być powinno.
Ale nie dla siedemnastoletniego Johna, geniusza technologii, cudownego dziecka z rozbitej rodziny. John ma pewną tajemnicę.
W jego życiu wszystko zaczyna się zmieniać, gdy pewnego chłodnego wieczora wchodzi do małego tokijskiego bistro prowadzonego przez byłego zapaśnika sumo. Mieszka tam osobliwy pies z kulistą głową wraz ze swoją właścicielką – enigmatyczną kelnerką Neotnią.
Neotnia też coś ukrywa – sekret, który wywróci nieszczęśliwe życie Johna do góry nogami. Sekret, który przeniesie ich z neonowych ulic Tokio do tragicznej przeszłości Hiroszimy i zaśnieżonych gór Nagano.
Sekret, który pokaże, że nasz świat wcale nie jest zwykły – i na zawsze go odmieni…
– opis od wydawcy
W powieści Piękni lśniący ludzie śledzimy losy młodego, inteligentnego chłopaka, który przybył do Japonii, żeby podpisać umowę z Sony. Siedemnastoletni John jest określany przez media jako młody geniusz. Stworzył on oprogramowanie, które może być przełomowe w kwestii tłumaczeń konsekutywnych (ustnych). Odtwarza bowiem emocje i mowę rozmówcy źródłowego, co pozwala lepiej wybrzmieć jego słowom i przybliża go odbiorcy. To tylko jeden z aspektów, przez które życie przyszłych pokoleń się zmieni.
Autor wprowadza nas w czas botów, samoprowadzących się aut, deep fake’ów i terrorystycznych cyberataków, o których czyta się z jednoczesnym podziwem i przerażeniem. W tym wszystkim musi się odnaleźć nastoletni John, który w Japonii czuje się obco i samotnie. Oglądamy ten świat jego oczami, z perspektywy przeżywającego wewnętrzne rozterki obcokrajowca. Wszystko jednak się zmieni, gdy pewnego późnego wieczora postanowi wejść do jedynego otwartego w okolicy bistra. Tam poznaje milczącego, barczystego mężczyznę o świdrującym spojrzeniu, dziwacznie ostrzyżonego małego pieska oraz młodą dziewczynę, która od razu zawraca mu w głowie. Zarówno on, jak i ona skrywają jednak pewne sekrety, a kiedy wyjdą one na jaw, ich relacja zostanie wystawiona na potężną próbę.
Zobacz również: Wir; recenzja książki. Nieskończona spirala zagłady
Autor powieści sprawnie maluje przed czytelnikiem przyszłość. Robi to nie tylko poprzez wprowadzenie nowinek technologicznych, ale również przez atmosferę niezwykłości i wyizolowania bohaterów od reszty społeczeństwa. Ta napisana w pierwszej osobie historia często rozgrywa się w samych dialogach pomiędzy postaciami. Szukają one sensu istnienia, właściwej drogi w życiu oraz ukojenia swoich lęków i pozbycia się dręczących ich problemów. Narracja jest jednak na tyle dobrze prowadzona, a tematy rozmów tak wzbogacające zarówno otoczenie, jak i bohaterów oraz ich przeszłość, że trudno to uznać za minus. Akcja rozwija się wolno. Jest nastrojowa i magiczna, mimo przyczajonych w tle ogromnych krwiożerczych korporacji i mocarstw walczących o kontrolę.
Piękni lśniący ludzie to przede wszystkim opowieść o miłości – i to bynajmniej nie tylko tej romantycznej. Mówi też o tym, co tak naprawdę czyni człowieka człowiekiem. Jednocześnie motywy takie jak wykorzystywanie sztucznej inteligencji w celach propagandowych i widmo cierpienia spowodowanego nieustannym dążeniem państw do władzy nie tylko ciąży na bohaterach, ale i nawiązuje do naszej obecnej rzeczywistości. Te elementy czynią powieść nie tylko dobrym s.f., ale oferują również analizę społeczeństwa, naszych działań, motywacji i lęków, a także przestrzegają przed kierunkiem, w jakim zmierza powoli nasz świat.
Zobacz również: Uprowadzona; recenzja książki. Romantyzacja syndromu sztokholmskiego
Przy tym wszystkim sama fabuła jest bardzo przemyślana, wielokrotnie złożona i wciągająca. A bohaterowie, których znajdziecie na kartach powieści, są jak żywi. Możemy się z nimi nie zgadzać, ale ich reakcje i decyzje są przede wszystkim bardzo ludzkie. Nie bezbłędne ani wymuszone, za to zaskakująco naturalne.
Polskie wydanie otrzymało idealnie współgrającą z tytułem piękną, lśniącą okładkę, która od razu przywodzi na myśl Japonię. Odnajdziemy na niej również dwoje głównych bohaterów, którzy są siłą napędową całej opowieści. Uważam, że szata graficzna wspaniale oddaje zawartość, nostalgiczność, orientalizm i ciepło historii, którą zaprezentował nam autor Michael Grothaus. Jest to ciekawa pozycja. Nie tylko dla osób zafascynowanych tematem przyszłości czy fanów kultury japońskiej, ale również dla każdego, kto ma ochotę na chwile zastanowienia się nad kondycją społeczeństwa.
Spotkamy się tu jednak z typowymi filozoficznymi zagadnieniami, które znajdziemy w licznych dziełach s.f. Uważam, że powieść dobrze poradziła sobie z tymi tematami. Jednak tym, którzy na co dzień bardzo głęboko siedzą w tego typu treściach, powieść może wydać się odrobinę zbyt oczywista. To wszystko zostało już poruszone na łamach innych dzieł, czy to literackich, czy filmowych lub serialowych. Mimo to myślę, że i ta historia jest warta uwagi. Bohaterowie Grothausa są na tyle odrębni od tego, z czym wcześniej mieliśmy styczność, że opłaca się nad nimi pochylić.
Autor: Michael Grothaus
Tłumaczenie: Olga Siara
Wydawca: StoryLight
Premiera: 5 maja 2024r.
Oprawa: miękka ze skrzydełkami
Stron: 472
Cena katalogowa: 44,99 zł
Źródło grafiki głównej: materiały promocyjne wydawnictwa (kolaż)