W literaturze popularnej autorzy oddają się własnej wyobraźni i tworzą najróżniejsze historie. Marc Elsberg w swoich powieściach inspiruje się prawdziwymi problemami i zagrożeniami cywilizacyjnymi, a następnie zastanawia się, co by było gdyby? W swojej najnowszej książce, Celsjusz, autor wziął na tapet problem kryzysu klimatycznego oraz geoinżynierii.
Wyobraź sobie, że masz wpływ na klimat… Kogo ocalisz przed globalnym ociepleniem? Swoją ojczyznę, Grenlandię czy Afrykę?
Gdy nad chińską przestrzenią powietrzną pojawia się kilka czarnych obiektów latających, świat wstrzymuje oddech. Czy chiński rząd spełnił swoje groźby i atakuje Tajwan? W Białym Domu panuje zamieszanie, a prezydent USA ma zamiar zaalarmować flotę. Tylko w ostatniej sekundzie klimatolog może zapobiec atakowi. Bo od razu rozpoznaje, że na niebie nie wznoszą się drony bojowe. Chiny nie chcą atakować żadnego kraju, chcą przejąć władzę nad klimatem. Nikt nie podejrzewa, że to dopiero początek jeszcze bardziej dramatycznego rozwoju sytuacji
– opis wydawcy
Celsjusz przenosi nas w alternatywną rzeczywistość, w której największe mocarstwa zaczynają celowo ingerować w klimat. W teorii chodzi o zatrzymanie postępu globalnego ocieplenia i powrót do temperatur sprzed ery industrialnej. W praktyce to inny rodzaj wyścigu zbrojeń, tylko tym razem kraje nie starają się zostać potęgą militarną, a klimatyczną.
Zobacz również: Substancja – recenzja filmu. Girls Just Want to Have Fun
Książka jest napisana w sposób budujący dynamikę. Szczególnie to czuć na samym początku, gdy na niebie pojawiają się dziwne maszyny, a my obserwujemy reakcje poszczególnych osób. Rozdziały są pisane z punktu widzenia różnych bohaterów – mamy prezydenta Stanów Zjednoczonych, wpływowego biznesmena, wybitną klimatolożkę, działaczkę ekologiczną i dziennikarza. Jest to przekrój najróżniejszych postaci, pozwalający tę samą sytuację obserwować z różnych perspektyw i przy uwzględnieniu różnych interesów. Rozdziały są też dosyć krótkie, mają głównie koło 2-3 stron, przez co ma się uczucie obserwowania programu informacyjnego lub scen z filmu.
Głównym motywem Celsjusza jest oczywiście geoinżynieria. Przy tym jednak pojawia się ogrom wątków pobocznych, które dodatkowo budują wielowymiarowość przedstawionego problemu. Fay, klimatolożka, jest przede wszystkim źródłem informacji. Jest bardzo ciekawą postacią – pochodzi z Nigerii, studiowała w USA, a mieszka w Niemczech. W kontekście dalszych wydarzeń (gdy możemy wyraźnie zaobserwować konflikt półkuli północnej i południowej) ona, reprezentując je obie półkule, pokazuje tę sytuację nie tylko jako walkę bezosobowych mocarstw, ale przede wszystkim walkę wewnętrzną.
Zobacz również: Emily w Paryżu – recenzja 4. sezonu. Nieskończona wiza w krainie absurdu
Ogromną rolę odgrywają też 2 przedstawione w powieści filmy. Są one wręcz jej filarem. Jednak to, co mi przeszkadzało, to sposób, w jaki je przedstawiono. Owszem, na końcu rozdziału jest informacja, że polityk włączył nagranie, a potem zaczyna się kolejna część książki. Jednak następny rozdział wygląda już jak wydarzenia, które dzieją się 10 lat później. Przez cały ten segment myślałam, że to się wydarzyło. Jednocześnie to były jedyne fragmenty, które mimo dużej dynamiki i przeskoków czasowych, trochę mi się dłużyły. Aż rozpoczął się kolejny. Nagle dowiadujemy się, że ten sam polityk wyłączył nagranie. Sytuacja ma miejsce ponownie w dalszej części. Z jednej strony było to dosyć irytujące, bo łatwo było się zgubić. Były duże przeskoki w czasie, dużo wydarzeń i nagle, po długim czasie, dowiadujemy się, że to nie miało miejsca. Z drugiej jednak strony, o której pomyślałam już po przeczytaniu, to mógł być zabieg mający na celu uwiarygodnienie przedstawionego scenariusza. Dzięki temu czytelnik widzi na własne oczy, na ile jest on wiarygodny.
Na pewno bardzo dobrym pomysłem było wypisanie postaci wraz z jednozdaniowym opisem na samym początku książki. Po pierwsze jest ich naprawdę dużo, po drugie niektórych poznajemy jako nastolatków i – gdy mamy przeskok czasowy – nagle są dorosłymi ludźmi. Często więc sprawdzałam sobie, kim jest aktualny narrator czy osoba, z którą rozmawia.
Zobacz również: Natalia Zastępa – Wracam do siebie EP – recenzja płyty
Sama historia na długo zostaje w czytelniku. Szczególnie w aktualnej sytuacji, gdy na południu Polski mamy stan klęski żywiołowej. Po lekturze zaczęłam bardziej zwracać uwagę na klimat, skutki naszych działań, i zastanawiać się, co można z tym zrobić.
Celsjusz to powieść otwierająca oczy. Nie tylko na aktualne problemy, ale też na nowe (przynajmniej dla mnie) obszary nauki i konsekwencje ich rozwoju w konkretnych kierunkach. Uświadamia też, że wszystko, nawet to, co – wydawałoby się – jest robione w interesie społeczeństwa, jest tak naprawdę walką o władzę i dominację.
Celsjusz nie jest powieścią wybitną, jednak powinno ją przeczytać jak najwięcej osób. Przedstawiony tam scenariusz jest abstrakcyjny, jednak nie jest on nieprawdopodobny. Mimo grubości tej powieści oraz niektórych dłużących się fragmentów czyta się ją naprawdę szybko.