Przeszliście już Dead Island 2 i wciąż Wam mało? Żaden problem! Deep Silver właśnie dodało do gry nowy tryb – Straż Sąsiedzka. Wcielcie się w któregoś z Rysi i wracajcie okładać zombiaki!
Dead Island 2: Straż Sąsiedzka to nowy tryb dodany do gry wraz z aktualizacją z 22 października. Wcielamy się w nim w jednego z trzech Rysi – studentów VCLA walczących o przetrwanie. Jako Rav, Dez lub Bozzy przez 4 dni buszujemy po mieście, wykonując misje, dzięki którym zdobywamy różne bronie oraz bonusy, by następnie 5. dnia stanąć do walki na własnym terenie i odeprzeć atak hordy zombie chcącej zniszczyć naszą bazę. Żeby zaś to zrobić, na pewno przydadzą nam się unikalne umiejętności, które posiada każdy z Rysi.
Zobacz również: Silent Hill 2 – recenzja gry. In my restless dreams…
W Straż Sąsiedzką można grać samemu, aczkolwiek chyba nie rekomendowałabym takiej opcji. Bądź co bądź to jednak tryb hordy, w pojedynkę szybko można się nim znudzić. Pełnię swoich możliwości pokazuje on dopiero, gdy klika się w niego z przyjaciółmi – maksymalnie dwoma, ale mnie osobiście jeden rodzynek w zupełności wystarczył. W parze też można ładnie podzielić się „obowiązkami”, choć z pewnością jest to trudniejsze. Nierzadko bowiem zadania do wykonania domyślnie dzielą się na 3. Żeby daleko nie szukać, podczas końcowego oblężenia chociażby ochraniamy równo troje drzwi do kryjówki.
Tego, na czym polega odparcie hordy, chyba nie trzeba wyjaśniać jakoś bardzo szczegółowo. To taki trochę zombie tower defense, mamy po prostu nie dać umarlakom dobić się do naszej bazy. Oczywiście by to osiągnąć, przez większość czasu po prostu tłuczemy przeciwników wszystkim, co mamy pod ręką, aczkolwiek oprócz tego, po raz pierwszy w serii, możemy też stawiać pułapki. Najbardziej bazową z nich jest drut kolczasty, o który zombie bezceremonialnie się wywalają (albo przynajmniej się odeń odbijają). Oprócz tego każda z postaci ma też własną, unikalną zabawkę do wybudowania. Przeważnie mają one na celu uszkadzanie przeciwników – Dez, szkolna chemiczka, montuje rozpylacz kwasu, a Bozzy wybuchową przynętę na truposze. Wyjątek stanowi tutaj jednak Rav, który, jako medyk, zamiast machin bojowych może stawiać wielorazowe apteczki.
Zobacz również: Kvark – recenzja gry. Utíkej, soudruhu!
Te dwie pułapki/zdolności mamy niejako zagwarantowane w momencie odpalenia Straży Sąsiedzkiej. Da się ich jednak zdobyć znacznie więcej, o ile będziemy mieli trochę szczęścia. W 4 dniach poprzedzających oblężenie bowiem możemy porobić sobie misje, w których nagrodami będą między innymi właśnie nowe rodzaje pułapek. Oprócz nich wpadają też różne bronie, osłabienia hordy bądź dodatkowe umiejętności pasywne. We wszystkich dniach dostajemy do wyboru po 3 misje, każda z inną premią do wygrania. To zaś, czym gra nagrodzi nas za jakie zadanie, wydaje się dosyć losowe. Czasami da się zebrać nawet kilka nowych pułapek, a innym razem – żadnej. Wszystko zależy od tego, co ciekawego w danej rundzie algorytm nam wylosuje.
Sam przebieg misji jednak niestety się chyba nie zmienia – a jeśli tak, to opcji do wyboru jest znacznie mniej niż w przypadku nagród. Podczas 3 rund zdarzyło mi się robić to samo zadanie więcej niż raz, podczas gdy za wygraną za każdym razem dostawałam coś innego. Choć pewnym urozmaiceniem są tu zmieniające się wraz ze wzrostem poziomu postaci umiejętności, sam trzon misji ciągle jest ten sam. Między innymi dlatego nie polecam gry samemu – ze znajomymi zawsze można trochę się powygłupiać i od razu będzie ciekawiej, natomiast kiedy lecimy solo i skupiamy się wyłącznie na zadaniu, nietrudno zacząć się nudzić.
Zobacz również: 63 days – recenzja gry. Niekończące się skradanie
Mimo wszystko jednak w każdym calu Straży Sąsiedzkiej widać, iż twórcy robią wszystko, żebyśmy tej nudy nie odczuwali. Kolejnym przykładem na to są tak zwane modyfikatory sesji. Zależnie od preferencji, możemy ułatwić sobie rozgrywkę (Tryb jednego ciosu), zmienić ją wyłącznie wizualnie (Hollywoodzki styl) bądź na różnorakie sposoby utrudnić sobie zadania. Sęk w tym, że wszystkie te zmiany odblokowujemy dopiero po osiągnięciu wskazanej rangi na wybranej lub dowolnej (zależy od konkretnego modyfikatora) klasie postaci. Przykładowo, by podnieść szanse na wystąpienie kwasowych zombie, potrzebujemy osiągnąć 6. poziom na kimkolwiek. Natomiast by częściej trafiać na nieumarłych policjantów, wymagana jest 12. ranga na medyku (czyli Ravie).
Straż Sąsiedzka to tryb bardzo intuicyjny, nawet jeśli dopiero rozpoczyna się swoją przygodę w Dead Island 2. Sama zaledwie parę dni przed premierą nowego trybu zaczęłam weń klikać, więc nie należałam do szczególnie obeznanych. Mój towarzysz broni co prawda znacznie lepiej ogarniał, co i jak, jako że spędził w DI2 jakieś 40 godzin, zanim wziął mnie pod opiekę, aczkolwiek, o dziwo, tak czy siak nie musiał mi wcale aż tak dużo tłumaczyć. Większość rzeczy przyswoiłam sobie sama – i to nawet względnie szybko. Biorąc pod uwagę, iż nie należę do graczy szczególnie kompetentnych, trzeba to uznać za znaczący sukces produkcji w zakresie niskiego progu wejścia.
Zobacz również: Witchfire – recenzja gry (Wczesny Dostęp)
Dead Island 2: Straż Sąsiedzka to przyjemny i intuicyjny tryb mogący wydłużyć żywotność tytułu o ładnych kilka godzin. Mimo że przy grze solo może się on umiarkowanie szybko znudzić, to korzystanie z modyfikatorów sesji oraz zaproszenie znajomych na dość długo zniweluje ten problem. Rysie i ich zmagania dostarczają sporo frajdy, w dużej mierze dzięki nowo wprowadzonym pułapkom oraz dużej gamie broni. Jeśli masz z kim, warto więc przetestować ich możliwości w praktyce.
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z firmą PLAION. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne (Deep Silver)