Dyniowy król to powrót do uwielbianego Miasteczka Halloween z 1993 roku. Wbrew pozorom reżyserem filmu nie był Tim Burton, ale producentem i pomysłodawcą scenariusza. Reżyserią zajął się Henry Selick.
Podczas gdy jedni już dawno wnieśli do domów świąteczne dekoracje oraz przystroili drzewko bożonarodzeniowe, Dyniowy Król chce przedłużyć okres Halloween, jak najdłużej jest to możliwe – i w tym celu porywa świętego Mikołaja. Dzisiaj, po wielu latach, to ja pragnę przedłużyć sobie te upiorne chwile, a z pomocą przychodzi Miasteczko Halloween. Dyniowy król, czyli komiksowy prequel uwielbianego filmu.
Manga czytana od lewej do prawej. Jack Szkieleton to niekwestionowany Dyniowy Król Miasteczka Halloween. Ale nie zawsze tak było… Przed laty Jack i Babojagołak byli bliskimi przyjaciółmi. Obaj pragnęli dowieść swojej wartości i z pasją angażowali się w fantastyczne projekty, żeby zyskać uznanie jako najstraszniejszy duet w miasteczku. Ale Dyniowy Król może być tylko jeden! Jak to się mogło stać, że dwaj najlepsi przyjaciele zmienili się w tak zawziętych rywali?
– opis wydawcy
Zobacz również: Stamtąd – recenzja 3. sezonu serialu
Komiks wydawnictwa Egmont oczarowuje czytelnika klimatem Halloween, które jest idealnie upiorno-słodkie, a w wersji podanej przez autorów nawet lekko naiwne. Jako wierna fanka produkcji, z którymi związany jest Tim Burton, jestem na tak. Zdecydowanie Miasteczko Halloween. Dyniowy król to komiks, którego było mi potrzeba w te coraz to mroźniejsze dni. Kolorystyka została utrzymana w ciemnych i zgaszonych barwach, które zostały sporadycznie przełamane przez pomarańcz, złamaną biel i jasnoniebieski. Myślę, że całkiem dobrze oddaje barwy, które znamy z filmu. Ilustratorka Deborah Allo bardzo wiernie oddała styl postaci, decydując się na największe zmiany w wyglądzie Sally.
Nową postacią, która nie pojawiła się w oryginalnym filmie, jest król Edgar, który podburza rywalizację. Ciężko stwierdzić, dlaczego nie lubi Jacka. Może ma go za przeciwnika godnego sobie? Kogoś, kim na pewno nie będzie w stanie manipulować, tak jak Babojagołakiem. Komiks nie daje jednoznacznych odpowiedzi. Wydaje mi się nawet, że niektóre kwestie mogły zostać lepiej zarysowane, a w efekcie wyszło to troszkę po łebkach. Papierowi bohaterowie i niejasne motywacje. Oczywiście większość może być zdania, że to tylko lekka produkcja dla funu, więc i w komiksie nie musimy doszukiwać się głębszych sensów. Nie jestem tego zdania. Dyniowy król jest przede wszystkim o przyjaźni i władzy, które według autorów komiksu nie idą ze sobą w parze.
Zobacz również: Lekcja gry na pianinie – recenzja filmu. O jeden klawisz za daleko
Z treści wyniesiemy również, że nie ten, który idzie na łatwiznę, ale ten, kto ciężko pracuje, zbierze nagrodę. Bardzo pocieszny i sprawiedliwy przekaz, który może nas pokrzepić. Myślę, że komiks nadaje się również dla starszych dzieci i do wspólnego czytania z rodzicem. Nie jest ani przerażający, ani nie propaguje niemoralnych zachowań. Czytając z młodszymi możemy podjąć tematykę uczciwości, przyjaźni, ciężkiej pracy i roli marzeń w życiu człowieka. Pisząc te słowa, mam wrażenie, że Dyniowy król jest zupełnie inny niż Zombiaczek, w którym autorzy czerpią ze starszego uniwersum. Im dłużej o tym myślę, tym bardziej jestem zdania, że moja pierwsza impresja o Zombiaczku była właściwa. Mam wrażenie, że nawet Margotka przypomina Sally, ale jest o wiele bardziej irytująca w swoim uwielbieniu dla głównego bohatera. Dyniowy król to również sensowna fabuła z ciągiem przyczynowo-skutkowym, a nie migawki czy scenki rodzajowe z życia młodych zombie.
Podsumowując, Dyniowy król. Miasteczko Halloween to gratka dla fanów estetyki filmów, w których maczał palce Tim Burton. Scenariusz nie jest spektakularny i zaskakujący, ale to bardziej przyjemna opowieść, której rysunki cieszą oko i przywołują w człowieku sentyment do czasów, gdy po raz pierwszy zobaczył Miasteczko Halloween. To propozycja, którą określiłabym zdecydowanie jako family friendly. Z drugiej strony, fan wspomnianego wcześniej uniwersum nie dostanie żadnych nowych informacji ponad te, które znał z filmu. Dostajemy wyłącznie starszego Dyniowego króla, który jest kompletnie bez wyrazu. Na tych niespełna 128 stronach autorom raczej nie udało się przedstawić głębszych motywacji dla zachowań uwielbianych postaci. Ciężko mi jest to jednak uważać za minus, bo nie wydaje mi się, żeby taki przyświecał im cel. Jeżeli nie możecie się zdecydować między Zombiaczkiem a Dyniowym królem, to polecam wybrać ten drugi komiks.
Autorzy: Dan Conner, Deborah Allo
Tłumaczenie: Jacek Drewnowski
Wydawca: Egmont
Premiera: 23 października 2024
Oprawa: miękka
Stron: 128
Cena katalogowa: 32,99 zł
Powyższa recenzja powstała w ramach współpracy z wydawnictwem Egmont. Dziękujemy!
Fot. główna: materiały promocyjne – kolaż (Egmont)