Czym jest ARG?

ARG-s, czyli gry rzeczywistości alternatywnej, to ciekawy sposób na promocję poprzez zaangażowanie ludzi do udziału w pełnej tajemnic zabawie.

Marketing w sferze filmów i seriali ewoluował – to oczywiste. Standardem już jest pompowanie przez producentów ogromnych pieniędzy w kampanie reklamowe kolejnych części swoich hitów. Smutną rzeczywistością są także zwiastuny, które niegdyś jedynie uchylały przed widzem niewielki rąbek fabuły, by dziś streścić mu jej całość. Wraz z pojawieniem się Internetu, kwestią czasu było wykorzystanie go do promowania swoich produkcji na nowe sposoby. Jednym z takich sposobów są Alternative Reality Games – Gry Rzeczywistości Alternatywnej.

Zobacz również: Liga Sprawiedliwości Zacka Snydera – recenzja w wersji YouTubowej

Kiedy kogoś spytam o to, czy wie czym jest ARG, pierwszą reakcją są zazwyczaj zdziwione miny. Fakt faktem, taka forma promocji i rozrywki w jednym jest kierowana raczej w bardzo wąską grupę fanów i ciężko mówić o jej popularności wśród zwykłych odbiorców. Istnieje kilka wyjaśnień, czym jest rzeczone ARG i czasami znacząco różnią się one podejściem do tematu – nic w tym dziwnego, gdyż to stosunkowo świeży pomysł, wciąż nie w pełni ukształtowany i zwyczajnie trudny do jednoznacznego zdefiniowania. Najprościej rzecz ujmując, ARG to interaktywne opowiadanie pewnej historii (najczęściej za pomocą Internetu), która – by mogła dojść do swego finału – potrzebuje aktywnej społeczności graczy, szukających tropów związanych z fabułą ARG i rozwiązujących napotkane po drodze zagadki.

Mimo iż już na początku lat 90-tych ubiegłego wieku powstawały gry z założeniami zbliżonymi do tych prezentowanych przez dzisiejsze ARG, pierwszym tego typu produktem powszechnie uznaje się ARG towarzyszące filmowi Artificial Intelligence: AI. The Beast, bo tak nazwana przez społeczność została gra, początek miała na napisach końcowych pierwszego zwiastuna filmu; tam właśnie wnikliwi widzowie mogli dostrzec imię i nazwisko osoby figurującej jako terapeutka maszyn na planie – Jeanine Salla. Inny trailer natomiast zawierał ukryty numer telefonu. Gdy się pod niego zadzwoniło i postępowało zgodnie ze wskazówkami, dostawało się maila, mówiącego że Jeanine jest kluczem. Trzecią „króliczą norą” (z angielskiego rabbit hole), czyli poszlaką, była zakodowana wiadomość na odwrocie niektórych plakatów filmu – Evan Chan was murdered. Jeanine is the key. Kolejnym etapem było przeszukiwanie dziesiątek stron internetowych dotyczących Jeanine, Evana i świata AI – stron Anti-Robot Militia oraz Coalition of Robot Freedom. Gra trwała 12 tygodni i zapoczątkowała istnienie ARG w naszym świecie.

Zobacz również: Krótka historia sitcomu w Polsce

Gry  Rzeczywistości Alternatywnej mają wiele twarzy. Obecnie nie są związane stricte tylko z promocją produkcji filmowych i gier wideo; zdarzają się przypadki, że dotyczą dzieł książkowych czy muzycznych, a od jakiegoś czasu w Stanach niebywałą popularnością cieszą się niekomercyjne, stworzone przez graczy – i dla graczy – ARG. W Polsce trudno o jakieś dobre i zarazem komercyjne ARG. Ba, takie właściwie nie istnieją. Inaczej rzecz ma się z tymi fanowskimi – w 2013 roku Stowarzyszenie Topografie zaczęło realizować pierwszą Grę Rzeczywistości Alternatywnej w Polsce pod nazwą Retorda. Akcja miała miejsce w Bełchatowie, a głównym bohaterem był naukowiec, Szymon Kamiński, były pracownik firmy produkującej części do robotów – Nano Labs. Jego celem było użycie ich technologii w imię znaczącego powiększenia swojej fortuny. Ambitny projekt nie przyniósł jednak ani dużej liczby graczy,  ani popularności ARG w Polsce.

Najbardziej obfity okres dla fanów ARG miał miejsce w latach 2007-2008. Mogliśmy wtedy delektować się grami dotyczącymi serialu Lost (ARG The Lost Experience oraz Find 815) i filmów Mroczny Rycerz (kampania Why So Serious?) oraz Cloverfield (słynne 1-18-08.com). ARG wielkiego dzieła Nolana okazało się niewyobrażalnym sukcesem; historia skupiająca się na kampanii Harveya Denta i zdobywaniu władzy w kryminalnym światku przez Jokera, przyciągnęła ponad 10 milionów graczy wykonujących kolejne zadania zlecane przez Jokera. Oryginalna kampania reklamowa połączona ze smutną wieścią o śmierci Heatha Ledgera (początkowo fani zastanawiali się, czy to nie jest niesmaczny element gry), przełożyła się na sukces kasowy produkcji. Sam największym sentymentem darzę ARG związane z Cloverfieldem, gdyż było to moje pierwsze zetknięcie z Grami Rzeczywistości Alternatywnej. Tajemniczy trailer, ujawniający jedynie datę premiery, wzbudził zainteresowanie wśród widzów na całym świecie. Jak się potem okazało, wystukanie tejże daty w wyszukiwarkę przekierowywało na stronę, na której znajdowały się jedynie… zdjęcia.

Zobacz również: Minari – recenzja filmu. Trudy dnia codziennego!

Im bliżej premiery, tym pojawiało się więcej zdjęć; z czasem można było je obracać na drugą stronę, a krótko przed pojawieniem się filmu na dużych ekranach i po dłuższym egzystowaniu na stronie, w tle słychać było ryk potwora. Do tego wszystkiego doszły fikcyjne strony firm Tagruato, Slusho (występującej prawie w każdej produkcji J.J. Abramsa) oraz konta głównych bohaterów filmu na portalu MySpace (ktoś… ktoś pamięta, że było coś takiego?). Powstały także reportaże, takie jak ten powyżej. Po ośmiu latach zapowiedziany został „krewny” Cloverfielda w postaci 10 Cloverfield Lane – on także miał starannie zaplanowaną kampanię reklamową z klimatyczną Grą Rzeczywistości Alternatywnej. W tym przypadku Puppet-Masters, jak zwie się ludzi odpowiedzialnych za stworzenie danych ARG, na pewnym etapie gry podali współrzędne geograficzne – jeden z graczy udał się w to miejsce i znalazł zakopaną skrzynkę. Skrzynka zawierała między innymi survival kit, dwa puzzle (nie było by w tym nic nadzwyczajnego, gdyby nie były to dokładnie te dwa elementy układanki, których brakowało bohaterom w filmie) oraz pendrive’a z zakodowaną wiadomością. Wprost nie mogę się doczekać ARG związanego z dawno-niedawno zapowiedzianym true sequelem pierwszego Cloverfielda…

Gry Alternatywnej Rzeczywistości siłą rzeczy są skierowane do bardzo wąskiej grupy odbiorców. W Polsce niewiele osób o tym kiedykolwiek słyszało, nawet będąc zapalonymi kinomanami. Należy o tym mówić głośno i wyraźnie, gdyż taka forma interaktywnej promocji, gdzie zarówno twórcy jak i fani biorą czynny udział w rozgrywce i odkrywaniu świata fikcyjnego danej produkcji, należy na jak najbardziej zasłużoną uwagę i pochwałę. Łudzę się jednak, że w przyszłości, wraz z wejściem w pełnoletność pokolenia, które wychowało się w erze Internetu, taka forma reklamy nabierze na sile i stanie się bardziej powszechna.

Krzysztof Wdowik

Nie lubi (albo nie umie) mówić zbyt poważnie i zawile o popkulturze. Nie lubi też kierunku, w którym poszedł Hollywood i branża gamingowa. A już na pewno nie lubi pisać o sobie w trzeciej osobie. W ogóle to on mało co lubi.

Subskrybuj
Powiadom o
guest

1 Komentarz
Najstarsze
Najnowsze Najpopularniejsze
Inline Feedbacks
Pokaż wszystkie komentarze
Pawel

Super, teraz już wiem co to. Dziękuję, że jesteś i dobra robota 🙂